Tu balował niegdyś literacki parnas. Wyprawa do Stawiska

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Przed wszelkimi targami z kasjerką o cenę biletu, jako skazanymi na porażkę, przestrzegano z góry. Wysokie naddatki finansowe określano natomiast mianem pożądanych („Za jakieś tam głupie 10 lub 15 marek naddatku – dziękujemy!”). Poeci między występami udzielali audiencji, w tej sprawie podania należało składać dzień wcześniej. Zwyczajna rozmowa (3-5minut), z prawem podania ręki kosztowała marek 50, objaśnienie czytanego utworu: 75, ofiarowanie rękopisu z dedykacją: 500 (bez niej: 150). Dodanie w dedykacji słowa „kochanemu”: 100 marek ekstra. Każdy z gości zobowiązany był spoglądać na poetów z szacunkiem a obelżywe okrzyki i im podobne ekscesy uważane były za niedopuszczalne ze względu na ekonomię czasu w programie. Podobnie zresztą jak odgadywanie rymów podczas czytania wierszy. Wprowadzania psów też zakazano (niestety). Taki regulamin obowiązywał gości warszawskiej kawiarni poetów „Pod Pikadorem”, ukuli go przedsiębiorczy twórcy ze Skamandra. Pośród nich: Jarosław Iwaszkiewicz. Regulamin wisi zaś w jego niegdysiejszej posiadłości, wśród Lasów Podkowy Leśnej (i rzeźb Juliana Soriano, którego park rzeźby – niedaleko), Stawisku, w spacerowej odległości od kolejki WKD.

Wokół regulaminu, w rozległych wnętrzach, moc innych atrakcji. Eh balowałoby się pośród tego bezmiaru książek, mnogości obrazów, błyskotliwych rozmów i migotliwych wspomnień (ale zatrzęsienia poroży już niekoniecznie), jak balował tu niegdyś literacko-artystyczny parnas.

Zamieszkali tu Iwaszkiewiczowie w latach ’20, w tej posiadłości darowanej im przez ojca Anny, Stanisława Wilhelma Lilpopa (przemysłowca i współzałożyciela miasta-ogrodu Podkowy Leśnej, mecenasa kultury i kolekcjonera sztuki) w ślubnym prezencie. I mieszkali tu przez 5 dekad, czyniąc z podwarszawskich włości epicentrum kulturalnych spędów. Ze wspomnianej śmietanki bywali tu Gojawiczyńska, Dygat, Szymanowski, Lechoń, Słonimski, Tuwim, Parandowski, Miłosz – i liczni inne i inni. W tym ówczesna królowa Belgii. W enklawie cichości podmiejskiej, pośród sosen zwanych Muzami, powstały najznakomitsze utwory pisarza, z „Matką Joanną od Aniołów” na czele.

Podczas wojennej pożogi stanowiło Stawisko schronienie dla ludzi i ich książek (tu przetrwał choćby rękopis Ireny Krzywickiej). Dziś trwa tam wystawa o Annie i Jarosławie jako Sprawiedliwych. Spoczywa Iwaszkiewicz w niedalekim Brwinowie.

Duchami Stawiska natchniona, uznałam czas za najwyższy, by zdjąć z półki korespondencję między Iwaszkiewiczem a chłopakiem z niedalekiego Brwinowa („Wszystko jak chcesz”). Was niech zaś natchną chęcią do podpodkowianej wyprawy do Muzeum, które wyglądając, jak gdyby gospodarze ledwie niedawno wyszli i mieli powrócić za chwilkę, kontynuuje zapoczątkowane tu przez nich kulturalno-literackie zwyczaje.

Reklama

Kiedyś mężczyźni dyskryminowali kobiety himalaistki | Eliza Kubarska

Eliza Kubarska – reżyserka filmu „Wanda Rutkiewicz. Ostatnia wyprawa” jest dzisiaj naszą gościnią. W rozmowie z naszą redaktorką Alicją Pruszyńska opowie nam o tworzeniu filmu, a także przybliży historię himalaistki, pierwszej kobiety świata i pierwszej osoby z Polski na najwyższych szczytach ziemi.

Każdy może ADOPTOWAĆ! | Justyna Janiszewska

Czy adopcja psiaka ze schroniska i nowego właściciela zawsze musi być jak „perfect match”? Dziś przyjrzymy się pracy schroniska dla zwierząt oraz dowiemy się, jak możemy je wspierać. Naszym gościem jest Justyna Janiszewska ze Schroniska dla Zwierząt “Na Paluchu”.