Tematykę zdjęć zmienia wiele razy. Najpierw są ociekające seksapilem fotografie modelek, potem bohaterami prac stają się uchodźcy wojenni, wreszcie tusze zwierząt. Potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji, dlatego, doskonale czuje się na salonach jak i na pastwisku. Dora Kallmus, zwana przez niektórych pierwszą fotografką mody, nie miała prostego życia, jednak dziś wystawy z jej dziełami przeżywają prawdziwe oblężenie.
Panna z dobrego domu
Dora Phillipne Kallmus przychodzi na świat 20 marca 1881 roku w bogatej żydowskiej rodzinie prawniczej. Rodzice oczekują, że wyjdzie dobrze za mąż, ewentualnie urodzi dzieci. Dziewczyna ma inne plany. Interesuje ją sztuka, z zapartym tchem podziwia czarno – białe fotografie. Nikt nie jest zachwycony, szlachetnie urodzeni mają się dobrze prezentować, uczestniczyć w spotkaniach towarzyskich. Praca nie wchodzi w grę. Dora dopina swego, zostaje zaproszona na zajęcia w Graphische Lehr und Versuchsanstalt. Potem idzie za ciosem: otrzymuje członkostwo wiedeńskiego Towarzystwa Fotograficznego. Chłonie wiedzę, w Berlinie, do którego jedzie zaraz potem, doskonali warsztat u Nicoli Perscheida i jego asystenta Arthura Brendy’ego. To od nazwiska tego ostatniego Kallmus bierze swój pseudonim. Po powrocie do Austrii dziewczyna otwiera własne studio fotograficzne. „Brenda – D’Ora” to pierwsze tego typu miejsce, bywają w nim celebryci; Josephine Baker i Gustave Klimt to kolejne osoby zachwalające talent artystki.
Dora ma ręce pełne roboty, ustawia modeli, dba, by wyglądali lepiej niż w rzeczywistości, myśli o reklamie, marketingu. W jej studiu bywają wszyscy, którzy pokazują się w towarzystwie, na czele z ostatnim cesarzem Austro – Węgier.
Nowe centrum świata
Dora zaczyna dusić się w codzienności. Wiedeń może i zasługuje na miano pięknego miasta, ale jest zbyt mały dla Madame. Kobieta przeprowadza się do Paryża. W Mieście Świateł kwitnie życie towarzyskie, dlatego świat szybko słyszy o Kallmus. Tamara Łempicka, Marc Chagall i Maurice Chevalier to tylko niektóre osoby, jakim podoba się charakterystyczny, wysublimowany i niewymuszony szyk. Eleganckie zdjęcia uwielbia Jeanne Lanvin, wkrótce zaczynają spływać do fotografki propozycje z różnych magazynów na czele z „L’Officiel”. Dora trafia na dobry czas, gdy zdjęcia zastępuje się czasochłonnymi, pięknymi ilustracjami.
Fotografuje Coco Chanel, przyjaźni się z Anitą Berber, wywołującą skandale występującą nago tancerką. Jej zdjęcia bywają mroczne, tajemnicze, skrywają niejeden sekret. Dlatego wiele osób je uwielbia. Dora nie przypuszcza, że niebawem bezpieczny i spokojny świat zamieni się w piekło. Piekło na ziemi.
Strach przed światem
II wojna zmienia w jej życiu wszystko. Dotąd hołubiona i oklaskiwana przez tłumy Kallmus staje się nic nie znaczącą Żydówką. Uczy się przetrwania w ciężkich czasach, co jest szczególnie trudne, bo nie posiada konkretnego zawodu. Dla nazistów tworzenie sztuki, a za coś takiego uważana jest fotografia, to zwyczajna fanaberia. A za fanaberie się nie płaci. Kobieta ucieka na wieś, mieszka u zakonnic. Nie wszyscy w rodzinie Dory mają tyle szczęścia, jej siostra ginie w obozie koncentracyjnym. W 1945 roku Dora nie wraca do świata mody. Jest przerażona tym co wojna zrobiła z ludźmi, tworzy ich portrety. Są przejmujące, artystka niczego nie ubarwia. Dokumentuje to co dla Europy staje się niewygodne.
W latach 50. następuje kolejny zwrot w jej karierze. Madame D’Ora częściej niż w studiu bywa w ubojni bydła. Porozrzucane łby zwierząt, zbite masy ciał stają się dla niej równie atrakcyjne co ekskluzywne butiki, w których bywała przed wojną. Znajomi mówią o niej, że dokumentuje nieistniejący świat. Znane postacie, trauma wojny i rzeźnie stają się ukochanymi, choć nie jedynymi tematami Kallmus. Ku zadowoleniu niektórych Madame D’Ora powraca do portretowania artystów. W jej wiedeńskim studiu awanturuje się Picasso, Egon Schiele myśli o nowych obrazach, a dla Ottona Wagnera kilkugodzinna sesja zdjęciowa staje się odpoczynkiem od opery.
Dora Kallmus umiera pod koniec października 1963 roku w wieku 82 lat. W małej austriackiej miejscowości Fahnleiten, gdzie mieszka, staje się symbolem zmian. Fotografką gwiazd, zwykłych, bezimiennych bohaterów. Zmieniła spojrzenie na fotografię. Zrewolucjonizowała modę. I właśnie za to uwielbiają ją miłośnicy współczesnego designu.