
“Wokal nagrywałyśmy w szafie” – to nie żart – Kinga i Karolina Pruś, duet zarówno bliźniaczy, jak i muzyczny właśnie wypuszcza swoją drugą płytę. Nie jest to płyta oczywista, znajdą się tam elementu soulu, country, ballad czy rocka. Choć składankę można uznać spójną jedynie w jej niespójności, tak dziewczyny przyznają, że po prostu lubią jej słuchać, a każdy kawałek to inne emocje i doświadczenia przelane na papier. Z muzyczkami rozmawia Katarzyna Paczóska.
Katarzyna: Jak się czujecie po nagraniu tej płyty i jak się czułyście po nagraniu pierwszej płyty? Jakie zaszły w Was zmiany?
Karolina Pruś: To są chyba dwa inne sezony życiowe.
Kinga: Pierwsza płyta, to był początek studiów i zespół tak naprawdę sam się złożył. Akademia muzyczna to świetny grunt. Pisałam piosenki studiując u mojej profesor śpiewu Krystyny Stańko. Każdego ze swoich studentów gorąco do tego namawiała. Robi to do dziś. Również koledzy z akademii namawiali mnie do pisania, żeby było co razem grać:) Jestem dziś im za to wdzięczna. Zawsze robiłam muzykę na nasze wspólne siostrzane konto, a kiedy powstał skład zaczęłyśmy brać udział w różnych konkursach i festiwalach. Wygrałyśmy konkurs w Trójmieście w ramach Piff Paff Festiwal. Nagrodą była możliwość nagrywania w studiu Leszka Możdżera we Wrocławiu. Pojechałyśmy tam na tydzień.To też był fajny okres życia. Tam się dowiedziałam, jak mało wiem. <śmiech> Było fajnie, ale bardzo pouczająco i intensywnie muzycznie.
Karolina: To był pierwszy raz w zewnętrznym studio. Tam nagrywałyśmy naszą pierwszą płytę. Potem oczywiście nie wszystko, co tam nagraliśmy z chłopakami, się finalnie na niej znalazło, bo w międzyczasie poznałyśmy producenta Paula Rutschkę. Razem zaczęliśmy te nagrania podrasowywać. Praca z nim była kolejnym ważnym krokiem. Niestety nasze życia toczyły się trochę różnie, nie było za wiele szczęścia z tą płytą. Grałyśmy ją dużo przed wydaniem, więc po, po prostu trochę umarła. Czas szybko uciekał, a między tworzeniem a wydaniem minęło go za dużo i materiał nie był już aktualny.
Kinga: Dzięki temu zgadałyśmy się z Michałem, naszym kolegą ze szkoły. Założył agencję i stwierdził, że ktoś nam musi „pomenadżerować”. Zaczął mnie tak trochę kopać po tyłku z hasłem: ,,Weź się za siebie. Zacznij pisać muzę.” No i finalnie tak się stało, jeszcze przed pandemią powstały pierwsze piosenki. Druga płyta wyglądała całkiem inaczej. Większość muzyki została nagrana (zagrana i zaśpiewana, wyprodukowana) przez nas. Zaprosiłyśmy do współpracy stosunkowo niewielu muzyków, za to wspaniałych.
Katarzyna: Bo tak, tym zajmujesz się wyłącznie tylko Ty, Kingo, czy razem jak współpracujecie czasami jak nagrywacie?

Kinga: Ja odpowiadam za to, co gramy, czyli piszę muzę i teksty a produkujemy to z Paulem. Karolina śpiewa i jest naszą pomocą, wsparciem i negocjatorem w walkach…:)
Katarzyna: …w walkach o słowa, czy w walkach o dźwięk?
Kinga: O dźwięk, o produkcje, no o wiele rzeczy w trakcie powstawania muzy.
<zbiorowy śmiech>
Karolina: W trakcie pracy nad muzyką, powstaje również wiele różnych kontrowersji i spraw, które trzeba wyjaśnić. Na przykład, czy w jednym numerze zostaje bas „taki” czy jednak zmieniamy na „inny”☺
Kinga: Tak. No więc jest takim naszym trzecim okiem, trzecim uchem i tak sobie w tym naszym trio rządzimy, w naszej piwnicy.
Katarzyna: No to fajnie, bo generalnie słyszałam taką teorię, że jeżeli masz coś nowego, to powinieneś pokazać to pięciu osobom, żeby zobaczyć jak to się przyjmie. To właśnie ta trzecia osoba jest niezwykle ważna. Czy jak tworzycie jakiś kawałek piosenki, to wysyłacie ją swoim znajomym lub rodzinie?

Kinga: Tak, to jest niesamowite, że w ogóle o to pytasz. Bardzo dobre pytanie, bo spotykam się z wieloma ludźmi i mam przyjaciółkę, która jest też wokalistką, twórczynią, pisze muzę i…
Karolina: …nie pokazuje nic!
Kinga: Nie pokazuje nic. Zawsze się musi przespać tydzień z myślami. Zresztą bardzo serdecznie ją pozdrawiam – Gabrysię Janusz. Ja robię dokładnie tak, jak mówisz. Tak mocno się jaram, że jak mamy 16 taktów, to ja już chcę sprawdzić jak zadziała. Tym bardziej, że pracuję totalnie merytorycznie-chaotycznie – moja głowa mnie ciśnie, podsuwa wizję i ja muszę jak najszybciej skonfrontować to z możliwościami. To nie jest tak, że piosenka może odleżeć, ona od razu musi mieć kształt. Powstaje numer i na drugi dzień musi już być produkowany. Muszę kombinować, aranżować, móc tego słuchać w aucie.
Katarzyna: W tym przypadku akurat mnie osobiście, byłoby chyba bliżej do Waszej koleżanki. Kiedyś zdarzyło mi napisać jakiś utwór rapowany i po prostu słowa, które były jak niby taki wiersz, który brzmiał w mojej głowie bardzo dobrze, przy bicie tracił na wartości.

Kinga: Dużo muzyków, twórców i tekściarzy opowiada o tym, jak to robią – czy najpierw tekst, czy muzyka? To taki niekończący się temat, no i często zadawane pytanie. A ja robię tak, że zaczynam od emocji. No wiesz, coś mi się pojawia w głowię, czuję taką potężną siłę, że muszę to nagle wyrzucić. I to jest zawsze od razu muzyka z tekstem.
Katarzyna: To super, bo wtedy jest w trybie natychmiastowym?
Kinga: Tak i ja właśnie w tym chaosie uwielbiam tkwić i lubię ten stan. Lubię to całe właśnie wysyłanie do ludzi kawałków i czekanie na to, co napiszą.
Katarzyna: A jeszcze co do kwestii tekstowych, to chciałam Cię zapytać, Karolino – bo ty śpiewasz – czy zawsze zgadzasz się z tekstem, czy też zdarza Ci się śpiewać rzeczy, z którymi się nie zgadzasz do końca, bo to nie są twoje doświadczenia. Jako że, to nie Ty piszesz tekst?
Karolina: To jest całkiem śmieszne, bo wiele tekstów Kinga pisze też dla mnie. Na poprzedniej płycie- i w sumie na tej też- są piosenki, opisujące rzeczy, które oczywiście można sobie interpretować wszelako, jak się się chce i każdy słuchacz może to rozumieć jak chce, ale na przykład ja wiem, że niektóre teksty są po prostu zbudowane też z moich doświadczeń, albo z naszych wspólnych. Nie?
Kinga: No dokładnie!

Karolina: Na pierwszej płycie jest piosenka pt. ,,Chodź ze mną”. Ona jest przykładem piosenki dla mnie. Miałam kryzys życiowy, jakieś bardzo ciężkie chwile i po prostu Kinga usiadła, przy fortepianie i powiedziała: „Wiesz co? Teraz coś ci dam”. I po prostu zaczęła ją śpiewać. W tej piosence tekst mówi o tym, że świat nigdy nie będzie równy dla nas dwóch. Zazwyczaj wszędzie szłyśmy ramię w ramię, ale im dalej w las, tym częściej pojawiały się nowe wyzwania i ta równość zaczęła się gibać bardzo mocno. Któraś z nas czasami miała, poczucie krzywdy. Jednej coś się udało, a drugiej nie i zaraz na odwrót. Dodatkowo, tak się składa, że znam tę kobietę na wylot☺ Naprawdę. Utożsamienie się z tekstami nie jest niczym trudnym.
Kinga: To nasza wspólna, dodana wartość! Jest też chyba największą zaletą bliźniactwa.
Karolina: Pisanie to też jest jakaś terapia i mi się zdarzyło do „Żałosnej” ryczeć jak głupek. Ja wiem też, ile Kingę kosztuje pisanie tych tekstów. Najczęściej znam kontekst. Wielokrotnie jednak miałyśmy takie pytania, o czym jest piosenka „Dar”? Miłość, kobieta i mężczyzna, co to za wdzięczność jest? To właśnie o to chodzi, że każdy zadaje pytania, a odpowiada zupełnie inaczej. To jest „okey”. O to chodzi. Każda interpretacja jest dobra.
Katarzyna: To prawda, bo muzyka też jest po to, żeby każdy mógł ją sobie zinterpretować pod siebie.
Karolina: Tak, dokładnie.
Katarzyna: Więc można zapytać o to, co wy czułyście podczas pisania / tworzenia, ale tak naprawdę doświadczenie każdego słuchacza będzie inne.
Karolina: Jasne i to jest fajne.
Katarzyna: To jest bardzo fajne. To trochę jak z obrazem, albo z kinematografią, prawda? To jest dokładnie to samo. Jagoda Szelc przed jakimś filmem mówiła, że ona woli nie mówić o czym jest film, bo interpretacja zależy od odbiorcy i to odbiorca ma wykluć, znaleźć to co jest w środku tak naprawdę.
Kinga: Ja się z tym totalnie zgadzam. Czasem przerabiam w sobie taką myśl, że bardzo dużo osób mówi właśnie, że to jest taka autoterapia, że tworzenie to jest wywalanie emocji – i to jest fajne, ale sztuką jest nauczenie się, żeby pamiętać o tym, że to nie jest tylko dla ciebie, żeby nie być w tym całym tworzeniu egoistą i odnaleźć radość w tym, że ktoś może powiedzieć coś zupełnie innego na temat tego, co mu pokażesz.

Katarzyna: Zgadzam się. Czy Wy ćwiczycie głos każdego dnia?
Karolina: Wychodzi na to, że tak. Jesteśmy nauczycielkami śpiewu. Ucząc ćwiczymy. Czasami nawet po 6 lekcji dziennie.
Katarzyna: No to całkiem wygodnie, ale też całkiem sporo, zważywszy, że macie jeszcze swoją muzykę, którą chcecie się zajmować.
Kinga: To jest całkiem trudne. Jestem „wysoko wrażliwa”, potrafię się szybko przebodźcować. Musiałam wypracować taki styl pracy, żeby nie za często czuć się jak zombie☺ Udaję się.
Katarzyna: Powiedzmy coś jeszcze o Waszej płycie, bo na żywo pałacie pozytywną energią, ale jak słuchałam płyty, to wydawała mi się ona taka bardziej wyważona. Odniosłam wrażenie, że muzyka jest kojąca i jest bardziej robiona w takim slow trybie życia. Słowa i dźwięk głosu wydawały mi się trochę nieśmiałe, a jednocześnie na tyle śmiałe, żeby powiedzieć to wszystko, co jest zawarte w piosenkach. Jak zrozumiałam, płyta jest dla Was bardzo osobista, bo każda płyta odwzorowuje jakiś etap w Waszym życiu. Czy gdybyście teraz miały przypomnieć sobie jeden z wersów z piosenek, który opisuje najbardziej wasze życie w tym momencie, to który by to był?
Kinga: Ja się cofnę jeszcze do początku tego co mówiłaś. Nieśmiałość i to, w jaki sposób te rzeczy są nagrane. Wrażenie „slow” jest jak najbardziej zamierzone. W tym momencie ważna była dla mnie nauka „niewytrzaskiwania” się. Jesteśmy raczej ekstrawertycznymi introwertyczkami. Ładujemy się wyłącznie w samotności i nie potrafimy wytrzymać dłużej niż godzinę w intensywnym kontakcie z innym człowiekiem. Jesteśmy w stanie się zmobilizować, bo jarają nas kontakty, rozmowy z ludźmi, ale to co mówisz, że masz wrażenie, że ta płyta się tak miejscami snuje, to jest dokładnie to, czego ja potrzebowałam. Bardzo chciałam przestać się martwić, że jakiś utwór będzie niewystarczająco szybki, dobry, popisowy, pod nóżkę. Mnie się kiedyś wydawało, że ja muszę pokazywać wszystkie swoje umiejętności.
Katarzyna: Pokazać się w jak najlepszym świetle?
Kinga: Tak, dokładnie. Wywodzimy się z takiego nurtu soulowego, gdzie trzeba się czasem drzeć i dodawać dużo ozdobników. Same lubimy takiej muzyki słuchać i lubimy takie rzeczy śpiewać, ale pomyślałyśmy sobie, że jest jeszcze w nas taka prostota, spokój. Właśnie taki moment, w którym ja już nic nikomu nie muszę udowadniać. Przeżyłyśmy, będąc bliźniaczkami tyle dziwnych rzeczy i porównań typu: „twoja siostra śpiewa tak, a twoja siostra ma lepszą technikę”. Chcę, żeby mi się tej płyty dobrze słuchało, ona jest odpowiedzią na to, czego mi brakuje w świecie muzyki, bo raczej nie ma takich połączeń jakie my tam stosujemy. Stworzyłyśmy płytę, której same z przyjemnością słuchamy.
Karolina: Która nam się osobiście podoba.
Kinga: Ona jest odpowiedzią na to co się teraz dzieje. A w muzyce dzieje się naprawdę dużo. Co niektórzy artyści mają odwagę szokować. Przebierać się, rozbierać, kreować. Nie staniemy w te konkury. Nie jesteśmy stworzone do przyciągania uwagi ludzi w taki sposób. Liczymy, że to co dajemy zszokuję prostolinijnością. Prawdą. Nami takimi jakimi jesteśmy.
Katarzyna: Bo generalnie po tych wszystkich szokach, ciężko już czymkolwiek zaszokować.
Kinga: Tak. Ja nie mam po prostu ochoty brać udziału w tym konkursie. Pisałam tę płytę tak, żeby przy tym odpocząć, pooddychać.
Karolina: Może zdradzimy patent na nagrywanie naszych wokali – nagrywamy je w szafie.
Kinga: W szafie nagrywałyśmy wszystkie wokale. Śpiewałyśmy po prostu. Tak jak słuchasz tego, co mówimy, tak słuchasz tego co śpiewamy i taki efekt chciałyśmy uzyskać. Jeśli chodzi o wers, o który pytałaś, to ja chyba nie mam takiego.
Karolina: U mnie to może „strach to mała cena, wiesz to najlepiej”.
Karolina: Chciałam jeszcze dodać, że na tej płycie są takie rzeczy, które nam się dobrze śpiewa i takie, które po prostu lubimy. Jest trochę country, jest trochę dobrego pop-u, jest trochę ballad, jest kwartet smyczkowy. Zwyczajnie słucham sobie tej płyty, żeby mieć dobry dzień, żeby się dobrze czuć.
Katarzyna: Wstajesz rano i słuchasz?
Karolina: Ja w domu nie słucham muzyki, bo tam rządzi moje 6-letnie dziecko, więc tam słucham bajek Disney’a i takich tam, ale w wolnej chwili, jak najbardziej.
Katarzyna: W takim razie po prostu jej posłuchajmy. Nowa płyta duetu Kingi i Karoliny Pruś jest już dostępna, fani soulu, ballad, rocka i R&B i nie tylko, zdecydowanie znajdą tam coś (o ile nie wszystko) dla siebie. Dziękuję za rozmowę.
Kinga i Karolina: Dzięki!