Style aesthetic – współczesna “it girl”

ADA PIOTROWSKA

style_aesthetic_baner

W cyklu “Style aesthetic” chciałabym cyklicznie przedstawiać i rozbijać na czynniki pierwsze najbardziej popularne, współczesne – chyba mogę użyć tego słowa – subkultury, które najczęściej, za sprawą Zoomersów, rodzą się na TikToku i nie opierają się na megatrendach, a czas ich życia w przestrzeni social mediowej i użyteczność społeczna są przelotnym farmazonem, na tyle jednak ciekawym społecznie, że uznałam je za warte udokumentowania. 

Pierwszy style aesthetic, któremu chciałabym się przyjrzeć, to “that girl”, który nawet jeśli nic nie mówi ci z nazwy, jest relatywnie rozpoznawalnym trendem, który zdobywa w mediach bardzo polaryzujące opinie. That girl jest czymś więcej niż modową subkulturą – to styl życia i sposób myślenia. Skupia się on bardziej wokół doskonalenia siebie oraz dobrej kondycji psychicznej i fizycznej, niż na konkretnym sposobie ubierania się. 

Dziewczyna będąca that girl jest równocześnie inspirująca i aspirująca do bycia coraz lepszą wersją siebie. Wstaje o wschodzie słońca i przygotowuje swoje własne latte, robi listę rzeczy do zrobienia, ma nieskończony zapas pastelowych zestawów do ćwiczeń i nigdy nie zapomina swojej rutynowej pielęgnacji skóry. Słowem – jest ucieleśnieniem perfekcji i produktywności… lub przynajmniej na taką pozuje w social mediach. Jak wiele współczesnych trendów, that girl zrodziła się na Tik Toku. Za jej początek uznaje się TikToka ze stycznia 2020 roku, który zawierał coachingowe postanowienia noworoczne, od takich, jak: “Czytaj więcej” lub “Zadbaj o swoje zdrowie psychiczne” po “zdefiniuj swój charakterystyczny zapach”. Latem tego samego roku trend hulał już w najlepsze, a kolejne that girls dawały porady dotyczące zdrowego odżywiania się, ćwiczeń i technik organizacji czasu. 

Wizualna komunikacja podręcznikowej that girl opiera się na zielonych smoothie, nieskazitelnych sypialniach z białą pościelą, estetycznych pamiętnikach i organicznych maskach do twarzy. Bądź co bądź, znając siłę Instagrama, łatwo wywnioskować, że jeśli coś nie wygląda dobrze w kamerze, to nie ma sensu i racji bytu online. A w konsekwencji – jeśli nie nagrałaś swoich porannych ćwiczeń, to czy w ogóle je wykonałaś? To tego rodzaju myśli budzą największe kontrowersje dotyczące that girls – niektórzy nazywają je płytkimi i performatywnymi. Duża część tego trendu opiera się bowiem na aktywności i widoczności online. Ale czy jest to koniecznie coś złego?

Myślę, że w covidowej rzeczywistości nabywanie zdrowych nawyków i przyzwyczajanie się, a może nawet zmuszanie do zachowywania rutyny dnia może mieć pozytywne, długofalowe skutki. Oczywiście, dla niektórych that girls jest to tylko skutek uboczny popularnego trendu, w którym biorą aktywny udział, ale inne uważają samodoskonalenie za najwyższy priorytet. Dokumentacja tego stylu życia nie tylko pozwala na poczucie się częścią większej społeczności, ale też pomaga w zobowiązaniu się do przestrzegania tych nawyków dzięki wsparciu innych that girls. 

Jako, że that girl skupia się na charakterystycznej diecie i zestawie ćwiczeń, trend poniekąd promuje toksyczne idee dotyczące tego, czym są zdrowie i uroda. Szczególnie że większość filmików i moodboardów zawiera szczupłe, białe kobiety, co implikuje, że jeśli tak nie wyglądasz, nigdy nie będziesz “that girl”. Oczywiście nie ma nic złego w dbaniu o zdrowie, dopóki nie popycha się go do ekstremy. Często estetyczne posiłki publikowane online są niepokojąco małe, mogą też prowadzić do ortoreksji, czyli obsesji na punkcie przesadnie zdrowego jedzenia. Taka presja, trafiająca do młodych, podatnych głów, może mieć skutek dokładnie odwrotny do zamierzonego w trendzie. Ponadto trend zakładający codzienną poranną jogę, sprzątanie mieszkania i gotowanie posiłków kilka razy dziennie – które w dodatku na filmikach wygląda na wykonywane bez wysiłku – jest zwyczajnie nierealistyczny i nieosiągalny. Ponadto warto pamiętać, że wellbeing w postaci kąpieli z bąbelkami i tostów z awokado to nie wszystko -– nie wyleczą one np. depresji. 

W przeciwieństwie do swojej poprzedniczki sprzed dziesięciu lat – #vscogirl – estetyka that girl jest o wiele bardziej dopracowana, a sama that girl wydaje się dojrzalsza. Jest reprezentacją idealnej młodej dorosłej, lub raczej kimś, kim powinniśmy być, a przynajmniej tak nam wmówiono – poukładanymi i osiągającymi sukcesy – co może być zarówno inspirujące, jak i przygnębiające. Wśród krytyki dla nieznośnie perfekcyjnych that girls pojawiły się pytania czy dziewczyny te kiedykolwiek jadły Cheetosy lub pierdnęły, co pokazuje tylko, jak frustrujący do oglądania potrafi być ten content. Wraz z rozpowszechnieniem trendu that girl szerzy się przekaz, że możesz zrobić wszystko, jeśli tylko się postarasz… co nie może być dalsze od prawdy. Chociaż wszyscy mamy do dyspozycji 24 godziny w ciągu dnia, jest milion zależności, które determinują co możemy w tym czasie zrobić, czego głównym czynnikiem jest stopień zamożności. Nowy iPhone, cleanser do twarzy marki ASAP, legginsy od Lululemon, słodko zielone sałatki i stumetrowe apartamenty wskazują na to, że that girl nie musi martwić się o pieniądze. Dla osób, które jednocześnie uczą się i pracują za najniższą krajową, model ten jest nie tylko niedościgniony, ale i niepraktyczny. 

Podsumowując blaski i cienie trendu, który znacznie ewoluował od swoich początków, jest on de facto dla wszystkich i każdy może interpretować go na swój sposób. Nie ma złych i dobrych dróg do kochania siebie i dbania o siebie. Tak długo, jak pozostajesz w tym prawdziwx. Niezależnie od tego, jak wyglądasz i jaki osiągnxłxś sukces, trend ten może być zdrowy i mieć pozytywny wpływ na codzienne życie. 

Share this post

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

PROPONOWANE