Historia o tym, jak odnalazłam błogi spokój (w Teatrze Studio)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Godzina dla ukojenia wewnętrznego raz dziennie, codziennie. Najlepiej – godzina, ale 20 minut też swoje zrobi. Taka przerwa lunchowa na dokarmienie umysłu świeckim spokojem. Mój osobisty był okrutnie wygłodzony. I szczerze mówiąc, gdyby nie fakt, że kompletnie o nim zapomniałam, pewnie poczułabym, że mechanizm samozeżarcia wkrótce może zostać aktywowany. Nie zdążyłabym nawet odmówić Ody do spokoju.

Spokój jednak wędrował już w moją stronę. Napisała do nas Marta Malikowska, która ostatnimi czasy wpadła do na wywiad i sesję zdjęciową, z zaproszeniem na “Malinę” do Teatru Studio. “Malina” to spektakl, koncert i sesja medytacyjna w jednym i napiszę szczerze, że to chyba najlepszy produkt z serii 3 w 1, z jakim było mi się dane zapoznać.

Inspiracją do przedstawienia była działalność Maliny Michalskiej, która pierwotnie była tancerką i akrobatką, a później – propagatorką hathajogi. Michalska głosiła, że regularna praktyka (swoim uczniom powtarzała “najlepsze rezultaty osiągamy przez wytrwałość”) pomaga odzyskać równowagę psychiczną. W 1966 r. jej studium zostało wpisane na listę Międzynarodowego Stowarzyszenia Ruchu Jogi, a rok później 1967 r. dr N.V. Rajkumar wręczył jej dyplom, upoważniający do prowadzenia własnej szkoły hathajogi.

Powracając do roku 2022 – na scenie Malaria, trzy dziewczyny w legginsach, z artybutami mędrczyń, tj. długimi siwymi brodami, przywitały się z publicznością kojącymi głosami i rozpoczęły niewerbalną afirmację safe space. Spokój nie był wszechobecny od samego początku, został utkany z gorzkich żali bohaterek i widowni, do której dziewczyny zwracały się, używając żeńskiej formy czasowników (sprostowanie – spektakl był otwarty dla każdej osoby).

Dziewczyny, łącząc niebywały absurd zaczerpnięty z rzeczywistości oraz wiedzę z praktyki jogi wykreowały miejsce do praktyki wewnętrznego spokoju.
I za to Wam dziękuję.

Nie ważne więc czy koi Cię leżenie w bezruchu i wgapianie się w drzewo nad Tobą.
Nie ważne czy koi Cię widok tego pana, którego widzisz codziennie rano, koło 6.40, wchodzącego do spożywczaka po hot-doga.
czy głaskanie swojego hot-kota
czy koncerty organowe
czy pisanie grupowe
Raz dziennie, codziennie, pamiętaj
o czułości dla siebie.

Reklama