Uwielbia podglądać zwierzęta. Może przyglądać się im godzinami. Nie przeszkadza jej ani zimno, ani tworzone w glinie kruche modele. Zamiast pompatycznych, wyrazistych i przeładowanych emocjami prac Magdalena Gross woli tworzyć skromne, nierzucające się w oczy rzeźby. Może dlatego świat dowiaduje się o jej sztuce dopiero teraz.
Portrecistka
Nie od razu zajmuje ją świat zwierząt. Zanim stworzy w swoim życiu pierwszą rzeźbę nałogowo maluje. Przyszła ulubienica ptaków i słoni urodziła się 18 stycznia 1891 roku w Warszawie. Odkąd pamięta intryguje ją sztuka, w wolnych chwilach szkicuje. Kiedy trafia do warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych natychmiast zostaje obwołana jedną z najpilniejszych uczennic. Pod okiem Tadeusza Breyera i Henryka Kuny wykonuje kolejne obrazy.
Nauka we Florencji utwierdza Gross w przekonaniu, że powinna zająć się sztuką. Malarstwo kobiety od razu cieszy się dużym poważaniem, artystka chętnie pokazuje prace na wystawach. Jej prace bywają szeroko komentowane, jak wtedy gdy na Międzynarodowej Wystawie Sztuki i Techniki w Paryżu kobieta dostaje złoty medal. O jej portrety zabiega m.in. Józef Beck. Wtedy Gross przeżywa wypalenie zawodowe.
Zoo
Ukojenie znajduje w warszawskim ogrodzie zoologicznym. W trakcie gdy nikogo w pobliżu nie ma, malarka siada na wybiegu i zaczyna szkicować. Nie zauważa przyglądającego się jej Jana Żabińskiego, charyzmatycznego dyrektora zoo. Gross nie zdaje sobie sprawy, że ta znajomość uratuje jej życie. Para zaprzyjaźnia się, bywa, że Żabiński odwiedza kobietę w studio. Podziwia wytrwałość, z jaką pochyla się nad nowymi projektami, odlewa rzeźby w brązie. Pytana o pierwszy etap pracy, Gross odpowiada: „Gipsowy model przez świeżość (…) materiału daje mi możność skontrolowania wyników poprzednich, uzyskanych w glinie, umożliwia mi prowadzenie pracy dalej w gipsie. Polega ona na (…) uproszczeniu formy, przez co chcę uzyskać jak największy wyraz plastyczny i jak największą jednoznaczność danego kształtu”. Zaraz potem wybucha II wojna światowa.
„Szpak”
Tak wołają na Gross przyjaciele. Dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że kobieta, która uwielbia ptaki, potrafi spędzać przy ich klatkach niekończące się godziny. Dzięki pomocy Żabińskiego wraz z tysiącami osób pochodzenia żydowskiego, Gross nie musi odrywać się od pracy. Dzięki sztuce udaje jej się przetrwać. Zoo staje się dla niej azylem, miejscem, w którym czuje się bezpiecznie.
W willi Pod Zwariowaną Gwiazdą urządza atelier, zdarza się, że przez cały dzień nie wychodzi ze studia. Obawia się nazistów, stale patrolujących ubojnię świń, w jaką wkrótce zamieniają tętniący życiem ogród zoologiczny. Kiedy Żabińscy mają kłopoty Gross musi szukać nowego lokum. Znajduje je na Saskiej Kępie.
Zakopiańska
Rezydencja na ul. Zakopiańskiej znacznie różni się od wcześniej zajmowanej przez Gross willi. Po pierwsze znajdują się w niej dobrej jakości meble, po drugie kobieta może powrócić do malarskiej pasji. O mały włos udaje jej się uniknąć aresztowania, gdy naziści przeszukują Saską Kępę. Na szczęście Niemców bardziej intryguje to czym zajmuje się artystka niż jej pochodzenie. Magdalena cudem unika aresztowania. Kilka miesięcy później ucieka po raz kolejny.
Teatr
Ostatni rok wojny Gross spędza w Lublinie. W mieście, którego niemal nie zna znajduje pracę; dla jednego z teatrów rzeźbi główki kukiełek.
Nie jest to wymarzona posada, ale mająca trudne doświadczenia rzeźbiarka nie narzeka. Mogło być gorzej. W Lublinie nie wytrzymuje jednak długo. Wreszcie udaje się do Warszawy, gdzie trzy lata później, 17 czerwca 1948 roku, umiera. Ukochanych zwierząt w warszawskim ogrodzie zoologicznym już nigdy nie zobaczy.
Rzeźbiarka ptaków
Skromne i pełne detali. Wnikliwe i nieprzeciętne. Tak o dziełach Magdaleny Gross mawiali krytycy. Artystka przez lata zachwycała wielką wrażliwością, a jej posągi zwierząt uwodziły skromnością i pięknem. Zdumiewały i zachwycały. Sprawiały, że nieznany dotąd świat fauny otwierał się przed ludźmi otworem. Dopiero dziś kilkadziesiąt lat po śmierci artystki możemy odkryć jej dzieła na nowo.