André Christine Putman – twórczyni loftów

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Kim była André Christine Putman? Wytrawną artystką potrafiącą grać na kilku instrumentach, zakochaną w prostych figurach geometrycznych twórczynią mebli czy dekoratorką wnętrz? A może we wszystkich tych rolach wypadła równie przekonująco co w ratowaniu znanych hoteli?

Francuska w Nowym Jorku

Geometria, wielka miłość André Christine Putman, przyniosła jej sławę i uznanie. Zanim zaprojektowała kilka ikonicznych, znajdujących się w podręcznikach poświęconych designowi, wnętrz, przez kilkanaście lat trudniła się pisaniem artykułów. W „Elle” miała swoją rubrykę, gdzie dzieliła się z czytelniczkami wątpliwościami, radziła, odpowiadała na pytania, które notabene sama wymyślała i sporządzała krótkie notatki na temat szeroko pojętej sztuki. Odtwórcze treści nigdy nie były dla niej wyzwaniem, a co dopiero praca w redakcji, pisanie na maszynie i korekta artykułów. Miała dobry styl, pisała szybko, bez błędów, ale to zajęcie ją męczyło. Skarżyła się koleżankom na nudę, brak dodatkowych zajęć, a one przytakiwały nie rozumiejąc o co chodzi.

Dla pochodzącej z Paryża, urodzonej 23 grudnia 1925 roku Putman sztuka była całym życiem, ale to zgeometryzowane, kolorowe i oryginalne szafki, stoliki, krzesła i pokryte pluszem fotele otworzyły jej drogę do wielkiego świata. André wymyśliła sklepy Karla Lagerfelda, Yves’a Saint Laurenta, na nowo odkryła Eillen Gray, Roberta Malleta – Stevensa i Jeana Michela Franka. Znajomości w świecie mody i sztuki nic by jej nie dały gdyby nie kilka wyjątkowych realizacji.

Kwadraty i trójkąty

Morgans Hotel jest jednym z niedostępnych, nieprzyjaznych hoteli. Przed głównym wejściem zawsze czai się bagażowy z wrogą, nieprzyjazną miną, a stojący obok niego mężczyzna w identycznym co przed laty uniformie otwiera gościom drzwi. Ale kiedy wejdzie się dalej oczom gości ukazuje się czarno – biała szachownica i idealnie dopasowane meble i dodatki. Czerń, biel i stal przewijają się w aranżacji całego budynku, wygląda gustownie, nie kiczowato.

W czasach Putman hotel nadal był nieprzyjaznym, dostępnym dla nielicznych miejscem, gdzie z wysokich sufitów zwisały ciężkie żyrandole, a gigantyczne łoża z baldachimami przypominały meble z epoki napoleońskiej. Putman zmieniła styl hotelu dodając mu elegancji; wyrzuciła wykładziny, zamiast nich położyła jasne, cieszące oczy panele. Tak zaaranżowała łazienkę, że znalazło się w niej miejsce na bidety, kwadratowe wanny i umywalki. Putman uwielbiała funkcjonalne, wypełnione trójkątami, prostokątami i rombami wnętrza, figury dodawały pomieszczeniom klasy. Kiedy więc o meble w kształcie ukochanych figur poprosił ja Jack Lang kobieta w rekordowo krótkim czasie uporała się z dotychczasowymi zamówieniami, osobiście nadzorowała prace i zachęcała robotników do większej kreatywności. Była perfekcjonistką. Dbała o detale, nic nie znaczące szczegóły, według niej to one dodawały wnętrzom charakteru.

Reklama

Potem zlecenia posypały się lawinowo: Muzeum Sztuki Współczesnej w Bordeuax, Orchid Club House w Kobe, wnętrze samolotu Concorde dla linii Air France… W przerwie między jednym a drugim zleceniem Putman wymyśliła loft. Otwarte na ogród i zieleń w całości umeblowane mieszkanie pokochali nowi klienci, za to dokonanie ludzkość mogłaby postawić projektantce  pomnik i ufundować niejedną nagrodę. Odznaczona Legią Honorową André Putman spośród setek leżących na stole zleceń wybierała te najtrudniejsze, ciemne, zawilgocone pomieszczenia stały się interesującymi, pożądanymi wnętrzami, a odpowiednio urządzone konkurowały z wieloma luksusowymi willami. André Chrstine Putman miała prawdziwy talent, każda realizacja wyglądała wyjątkowo, figury i stal – dwie cechy rozpoznawcze – zaskarbiły jej tysiące wielbicieli na całym świecie. Twórczyni loftów zmarła 19 stycznia 2013 roku w Paryżu. Pozostawiła po sobie wiele niesamowitych, uniwersalnych i wygodnych wnętrz, a znajdujące się w nich bibeloty uchodzą dziś za kultowe przedmioty, których niejeden designer może jej pozazdrościć.

Reklama