Chyba każdy z was, gdy przejrzy serwisy informacyjne w środkach masowego przekazu, zauważy, że „źle się dzieje w państwie duńskim”. Ostatnimi czasy żyjemy skandaliczną decyzją tabletowego premiera, obecnie ministra (za przeproszeniem) kultury, z której narodził się „bananowy bunt mas”, a od wczoraj posunięciem pana Brudzińskiego w sprawie aresztowania artystki, która „świętą aureolę” Matki Boskiej pokolorowała w tęczę (m.in symbol LGBT).
Jako artysta mam troszkę buntowniczą naturę, lecz jako człowiek, w dodatku w miarę dobrze wychowany, jestem spolegliwy. Niemniej, postanowiłem dać wyraz swojemu niezadowoleniu na otaczająca mnie rzeczywistość, wrzucając na Facebooka obraz Matki Boskiej z tęczową aureolą i zajadającą banana. I tu się zaczyna moja właściwa rozkmina, bo moje posunięcie pociągnęło za sobą lawinę komentarzy i niekończącą się dyskusję. Jednych mój post uraził aż do szpiku kości, inni zaś dopatrzyli się w nim tematu do żartobliwego zastanowienia się co na to Matka Boska i czy jest zła na mnie za ten artystyczny bunt?
Ta mnogość zdań pod moim postem obudziła we mnie szereg pytań. Czy powinienem usunąć go, gdyż obrażam czyjeś uczucia religijne? A może „uczucia religijne” to jest slogan wymyślony, żeby w imię rzekomych wyższych celów móc usprawiedliwiać swoje ludzkie małostki? W biblii jest napisane „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko(…)Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył”. A może nastały takie czasy, że tylko niektórzy mają monopol na wypowiadanie swoich przemyśleń na łamach portali społecznościowych? Może jako Polacy za szybko zachłysnęliśmy się internetem i przestaliśmy kontrolować co jest normą, a co anomalią? A może neofaszystowski minister cyfryzacji doniesie na mnie komu trzeba i pójdę siedzieć, a w domu przecież żona i małe dziecko? Z tą serią pytań błąkam po zakamarkach swojego miasta i dochodzę do wniosku, że jestem już na tyle dużym chłopcem, że muszę zacząć brać odpowiedzialność za swoje czyny. Dlatego: nie usunąłem.