Rocznik 1981 – urodziłem się i mieszkam w Gdyni. Z wykształcenia jubiler-złotnik. Kreując biżuterię, zaspokajałem pragnienie tworzenia. Uprawiałem kulturystykę i boks, pracowałem na statku, a pierwszą książkę napisałem na bramce w klubie nocnym. Zawsze towarzyszyło mi zamiłowanie do słowa, szczególnie poezji i prozy. Oprócz literatury uwielbiam muzykę i sport. Dziś żonaty, doradca biznesowy, nie brakuje mi wytrwałości, a pisanie zaspokaja pragnienie tworzenia.
Wczesna wiosna
Jest! Wczoraj też wyszła z tego domku. – Patrzy na mnie? – gadam cicho, bo dźwięk świetnie niesie się po wodzie. Fajny ten domek, ciekawe, jaki jest
Kruki
Było ślisko – powtarza w myślach po raz tysięczny. Wciąż go prześladuje przerażony wzrok i wyraz twarzy spadającego z dachu kolegi. Nie rozumie, dlaczego nie może
Tu nas nie dosięgnie
Obóz różnił się od tego, który zawsze rozbijali. Zamaskowany namiot między drzewami stał się praktycznie niewidoczny. Ognisko zamiast na plaży, płonęło w lesie za namiotem,
Bobas
– Nasz słodziaczek. Zobacz, jaki duży już, zobacz – mówi mama. – Widzę. – Widzisz, jak sobie radzi? Widzisz? – Widzę. – Wcale nie patrzysz. Mógłbyś przejawiać trochę więcej entuzjazmu. Tata
Kamień
Nie mogę się doczekać wiosny i lata. Kiedy w końcu będę mógł założyć krótkie spodenki, pojeździć na
Mruczenie do glizdy
Rozmemłany. Zadłużony i w kłopotach. Już się z tego nie wykaraskam. Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyśleć, co będzie dalej. – Wiadomo, co. Ostatnio z
Choroba
– Zostań ze mną. Ostatnio znikasz coraz częściej. – To nie zależy ode mnie. Wrócę najszybciej, jak się da. – Wiem. Kocham cię tak bardzo. Nie chcę, żeby
Maciek i kurczaczek
– Nie rób im krzywdy, synek! – wołam zza fortepianu. Brzdąc nie ma jeszcze wyczucia. Ciągnie koty za ogon, podnosi za szyję. – Nie robi tego specjalnie – mówi
Karmnik
Na początku Gniazdo Obfitości było wspólnym błogosławieństwem, szczególnie zimą. Jedzenia wystarczało dla wszystkich. Chyba że pojawiła się nienażarta sroka czy wrona, wtedy trzeba było czekać,
Martwe maciejki
Dziewczyny szykowały się do wyjścia. Nic im raczej nie groziło, najwyżej którąś by zgwałcili. Chodziło o to, żeby niczego nie widziały. Kowboj Wiechu puścił oczko
Brzydale
– Boże, jakaś ty brzydka. – Piękniś się odezwał. Leżymy, patrzymy na siebie. Ja na jej jedynki. – Masz te szufle jak do odśnieżania. – Musisz przyznać, że po
Sfrustrowane wewnętrzne dziecko
Wejść w energię dziecka, zachwycać się tym, co dokoła, jakby widzianym po raz pierwszy. Zauważać piękno w drobiazgach, cieszyć aromatem kawy, kolorami jedzonych warzyw, śpiewem
Dyniak
– Jak można wywalać gnój w klapkach? – pytam tego wieśniaka. Nie odpowiada, szczerzy się tylko i robi wykrok, a bosa stopa tkwiąca w piankowym damskim klapku
Początek i koniec
Ustanawiamy od wieków chciwe prawa. Słuchamy pragnień, rządzimy się sami i wszystkim dokoła, nie licząc się z niczym. I trzęsiemy portkami. Mnożą się lęki i
Kiedy inni śpią
Już słyszę, po co idzie. Otwiera drzwi, muzyka wypada ze środka. – Jarek, możesz przyjść? Facet nie chce zapłacić. Po tylu latach rozpoznaję kroki dziewczyn, chodzą
Sanatorium
– Gdzie siadamy? Baśka maszeruje przed nami, kręci kuprem, klapie najgłośniej z nas klapkami. Jak na sześćdziesięciolatkę figurę ma świetną. – Gdzie siadamy? – Odwraca się i pyta
Życie
Życie nam ucieka. Tak bym chciał, żeby do mnie przyszła uśmiechnięta i radosna. Dotknęła mojego ramienia i zapytała, jak mi idzie w pracy. Może pochwaliła,
Wizerunek
– Oczywiście panie Marcinie, zrobimy jak pan mówi. No przecież – myślę. – Więc mamy ustalone. Dam znać, kiedy będę miał wszystko gotowe. Już nie mogę się doczekać. Ostatnie
Mogło być gorzej
Zdrowy, szczęśliwy dzieciak nie zaprząta sobie głowy umieraniem, jest nieśmiertelny, może wszystko. To niesamowicie piękne. I tak szybko mija. Oddałbym każde osiągnięcie, wszystkie doktoraty, wyróżnienia,
Kret
Kobieta stała przed oknem balkonowym. – Mój biedny ogród. Czuła się bezsilna i wściekła. Walka trwała już szereg lat. – Skurczysyn, niech no się tylko pojawi – warczała