Matka i Córka

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Długo się do mnie wybierała. Ponad rok – tyle czasu obserwowała mnie na facebook’u. Namiar miała od koleżanki. Najbardziej lubiła moje zdjęcia z Córką.

Piękna, zgrabna, bardzo zadbana, przed trzydziestką.

Sama. Mimo, że na jej widok na milion procent oglądali się Mężczyźni. Zresztą, potwierdziła to, ale kompletnie jej to nie obchodziło.

Ona chciała jednego. Przeżyć jakoś dzień i nie chcieć umrzeć. Poczuć do czegoś pasję, zapał, a nie tylko obowiązek, ciężar.

Miała już za sobą terapię. Była totalnie zniechęcona, ponieważ nawet leki na depresję nie przyniosły jej pożądanego rezultatu.

Miała wędrujące bóle niewiadomego pochodzenia, częste bóle głowy, pleców i szczęk. Na dentystów wydała fortunę. Spała w aparacie zapobiegającym ścieraniu zębów podczas snu.

Wegetowała, jak sama określiła i gdyby nie troska o Mamę twierdziła, że dawno już by jej tu nie było.

Według niej Mama by tego nie wytrzymała, więc te pozory utrzymywała dla niej.

Stała się automatem…wstawała, nakładała na siebie perfekcję i szła udawać.

Wszystkie koleżanki jej zazdrościły kariery, która, o dziwo, szła jej jak z płatka; Mężczyzn o nią zabiegali, a ona nie była w stanie umówić się z żadnym na nic więcej jak kawę.

Umawiała się od czasu do czasu tylko dla pozorów, że jest z nią wszystko ok.

****

Seks uprawiała raz. Na studiach z kolegą, musiała się upić, bo chciała mieć to już za sobą. Nie chciała do tego wracać.

Ciało pokazywała tylko u swojej kosmetolog i masażystki, tych samych od lat.

Wszystko miała pod kontrolą.

Nie akceptowała w sobie nic, a zewnętrzne dbanie o siebie stało się jak kostium, pod którym mogła się ukryć. Maska kobiety niezależnej, aktywnej zawodowo, miała własną firmę, była świetnym parawanem dla jej smutku.

Wykształcona, znała kilka języków.

Wiedziała, że jej problemy spowodowała sytuacja w domu.

Przegadała to już wszerz i wzdłuż, wypłakała, wybaczyła nawet i nic.

***

Rodzice byli z sobą tylko dla niej. Tata popijał, ale po cichu, bo prowadził firmę i bardzo zależało mu na opinii. Wiódł podwójne życie, o czym dowiedziała się dopiero na studiach, w momencie rozwodu Rodziców. Okazało się, że ma przyrodniego Brata. Nie mają żadnej relacji. Poznali się, ale nie nadawali na tej samej fali.

Mama zajmowała się nią i domem, totalnie uzależniona finansowo od Ojca oraz od opinii innych.

Wiedli układne, pozbawione większej ekspresji życie. Wychodzili razem do restauracji, wyjeżdżali na wspólne wakacje, robili to wszystko co robią „ludzie sukcesu” i z „porządnej rodziny”, ale bardziej hołdując samemu stylowi życia, niż czerpiąc z tego faktyczną radość.

Każdy w tym domu był w swojej bajce i osobistej depresji.

Uwikłani w pozory.

Bez miłości, namiętności, kłótni, w perfekcyjnym spokoju idealnego domu i życia. Nie pamięta śmiechu, luzu, wygłupów.

Mama bardzo chciała, żeby ona była niezależna finansowo i wyszła za mąż z miłości oraz namiętności. Bardzo dbała o wygląd swój i Córki. Miały na to środki, Ojciec lubił piękno i zadbanie. Tworzyli wizerunkową Rodzinę.

***

Mama była permanentnie smutna, więc ona robiła wszystko, by jej nie dokładać jeszcze więcej. Udawała szczęśliwa i spełnioną, co jak widziała podnosiło Mamę na duchu. Mama żyła jej sprawami, umawiała je do spa, chodziły razem na zakupy, codziennie dzwoniła do niej rano i wieczorem. Bardzo źle zniosła rozwód, potraktowała go jak życiową porażkę, upadł jej wizerunek, tworzony przez lata. Ojciec wprawdzie zachował się z klasą, zostawiając jej dom, samochód i zadeklarował się dożywotnio płacić jej alimenty. Mama tego nie doceniała, twierdząc, że w ten sposób kupił swoją wolność od nich. Widziała jak Mama gorzknieje z samotności, tym bardziej, że Ojciec wyraźnie rozkwitł po rozwodzie.

Ona raz widziała go z Macochą i to przypadkiem na mieście. Była w szoku, że Ojciec był taki radosny, obejmował tamtą w pasie i naprawdę było widać, że się kochają. Słabo to zniosła. Na szczęście jej nie zauważyli, a ona doświadczyła wtedy całej gamy uczuć – od złości, rozczarowania, zazdrości i radości, że z dwojga Rodziców chociaż Tata jest szczęśliwy. Z Mamą nie był nigdy, dotarło to do niej jasno i wyraźnie. Tak samo jak z nią. Odchorowała to spotkanie migreną i okropnym bólem gardła. W nowym domu Ojca była tylko raz i to bardzo krótko, nie chciała ranić Taty. Czuła się jakby zdradzała Mamę, więc wymówiła się ogromem pracy nad nowym projektem.

Długo z jej plecami pracowałyśmy, by zdjąć z jej barków życie Matki, ponieważ kręgosłup dokuczał jej coraz bardziej, pomimo aktywności sportowej.

***

Córka stała się Mamy Partnerem, stanęła w roli Ojca, którego w sumie nie było w ich życiu. Mama zrobiła z niej powiernicę, nie miała żadnej bliskiej przyjaciółki. Po rozwodzie znajomi szybko się rozpierzchli, były to dość powierzchowne relacje, głównie biznesowe Ojca. Stała się Matką swojej Matki.

Nie miała już siły, ani dla niej, ani dla Siebie.

Bezradna, przeciążona problemami i wkurwiona na Ojca, krok po kroku ustawiała się na swoim miejscu w systemie rodzinnym. Na miejscu Dziecka, Córki.

Zaczęła odzyskiwać siłę i radość życia.

To nie był łatwy proces.

Z Mamą najpierw się starły i to bardzo mocno. Kiedy postawiła jej granice, Mama wpadła w szał. Zaczęła ją obwiniać, że to dla niej się tak poświęciła. Tłukąc naczynia ze złości, w pewnym momencie się poślizgnęła, uderzając głową w posadzkę. Straciła przytomność. Trafiła do szpitala na kilka dni, a dzięki temu pod opiekę psychologa, o którym wcześniej nie chciała słyszeć. Na szczęście nic się jej nie stało poważnego, poza lekkim wstrząsem mózgu, za to z poczuciem winy mojej Klientki pracowałyśmy wtedy bardzo mocno.

Skorupa pękła, Mama zaczęła swój powrót do Siebie.

Ta sytuacja uruchomiła też zmiany w jej relacji z Ojcem. Spotkali się, a Ojciec pierwszy raz w życiu przeprosił ją za to, że musiała żyć w tej fikcji tyle lat. Oboje wtedy płakali, a Ona pierwszy raz powiedziała mu, jak było jej trudno i ciężko. Pierwszy raz poczuła się w ramionach Ojca jak dziecko. Pamiętam, jak to wspominała z łagodnym wyrazem twarzy i miłością w oczach, mając w pamięci parę sesji wcześniej jej zaciśnięte pięści i szczęki, z których wydobyłam tyle żalu, złości i niemocy.

Pole tej rodziny wydało westchnienie ulgi.

****

Jakiś czas temu dostałam od niej wiadomość sms.

„Byłam na randce, jest magicznie. Zakochałam się” i rząd serduszek.

Czego chcieć więcej?

Reklama