Ona… i toksyczni mężczyźni

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

To fragment historii wielu Kobiet.

Kobiet „Matek”, „Ojcowskich Partnerek”, „worków treningowych braci”…

Kobiet stojących „wewnętrznie” przy swoich Mężczyznach z domu rodzinnego.

W deficycie…

Kobiet wspierających, wybaczających, pokornych, pracowitych, często pracujących ponad siły, odpowiedzialnych, pomagających, wyręczających, zobowiązanych, ale też wkurwionych, walecznych i gotowych na ciągłe starcia…

Przyciągających do swojego życia pijaków, chamów, nieudaczników, uzależnionych (gry komputerowe, hazard, pornografia, zakupy, narkotyki, dopalacze), naciągaczy, psychopatów, których charakteryzuje jedno…mizoginizm, czyli nienawiść lub silne uprzedzenie do płci żeńskiej.

Jeżeli odczuwasz już lekki dyskomfort w ciele albo serce zaczyna Ci przyśpieszać, to wiesz, że znasz ten model…

Zawsze na początku jest wspaniale.

Ona czekająca na swojego księcia z bajki…spragniona czułości, miłości, seksu, opiekuńczych męskich ramion.

Normalne.

Kobiety i Mężczyźni już od dziecka ciągną do siebie i parują się na wiele sposobów…jako pary, jako kochankowie, jako przyjaciele, jako wspólnicy…tam zawsze w tle jest wymiana energii męskiej z żeńską.

W idealnym układzie to Kobieta przyjmuje, BIERZE, wpuszcza w swoje granice.

Mężczyzna DAJE, zostaje przyjęty, wchodzi, przekracza granice.

W tym momencie zaczyna się wymiana…obopólna.

Kobieta bierze od Mężczyzny i zwraca mu pomnożone. On jej daje, zasila i wzmacnia się zwrotem energii.

Korzysta z kobiecej energetyki, która pcha go do świata i zarabiania. Kobieta zaś rozkwita od męskiej adoracji i energii, wytwarzając jeszcze więcej energii.

Przyciągamy się deficytami albo nadmiarem, w celu zrównoważenia energetycznego, ponieważ harmonia (najpierw męskiego z żeńskim w każdym z nas, a następnie w parze) jest stanem, którego pożądamy, który jest naszą naturą, naszym „świętym spokojem”.

Tam, gdzie występuje ogłupiająca chemia, tam w tle działa wzór do zrównoważenia.

Jak jest kat, to jest i ofiara.

Ona…kochająca i oddająca się na tacy…DAWCA

On…BIORCA

****

Julia zawsze miała powodzenie u Mężczyzn…chodząca iskra, liderka, brzęcząca energią, roześmiana, pełna energii, radości i pomysłów, działająca… do tego piekielnie atrakcyjna.

Z „dobrego” inteligenckiego domu. Matka kochająca, rozpieszczająca, pozwalająca na wszystko.

Ojciec podróżujący w interesach, mało obecny, gdy wracał…wymagający i karcący. „Wychowujący”, by nadrobić „deficyty” wychowawcze Matki. W rodzie Kobiecym liczne nadużycia seksualne, mezalianse, straty majątków.

****

Pierwsza miłość jest w liceum. On „szkolny amant”, ona działająca w samorządzie. Wielka miłość, zapatrzenie, pierwszy seks.

Zaczęło się niewinnie…od drobnych uwag na temat jej wyglądu…za grubo wygląda w tym stroju, nie ten kolor szminki, mogłaby bardziej o włosy zadbać… z jednoczesnym chwaleniem, jaka jest piękna, jaka wyjątkowa.

W sumie mogłaby być modelką, jak ta czy tamta…wskazywał jej wzory do naśladowania.

No tak, ale ona zbyt niska przecież…zresztą nieważne…dla niego najpiękniejsza.

To wspaniale, że tak jej idzie w samorządzie i na olimpiadach, tyle że on chciał mieć dziewczynę do spędzania razem czasu, a jej widocznie tylko na karierze zależy…

Czasami była pochwalona, że „coś” zrozumiała…podkreślał wtedy, że jednak za urodą inteligencja tez nadąża, dobre i to…

Julia sama nie wie, kiedy zaczęła gasnąć, mieć problemy z żołądkiem, odchudzać się, mieć problemy z nauką…im więcej się starała, tym było gorzej.

Rozstali się po kilku latach…popchnął ją na ścianę, to przelało czarę goryczy.

Każdy jej Mężczyzna na przemian zachwycał się nią i jednocześnie odejmował wszystkiemu, co robi.

Zawsze było coś do skrytykowania, wyrażenia dezaprobaty.

Zawsze było podobnie…chemia, odurzający seks, zapatrzenie w siebie, ćpanie swoją energią i powoli sączący się jad wzmagany alkoholem, depresją, narkotykami, ucieczką w wirtualny świat oraz umniejszaniem jej osoby.

Każdy kolejny przyciągał ją jak ćmę do światła. Wiedziała już, że skrzydła się podpalą, ale wewnętrzny głód był silniejszy, niż racjonalne argumenty.

Może tym razem się uda…może wypełni tę pustkę, on miał tylko gorszy dzień przecież, miał takie trudne dzieciństwo…

Ojciec alkoholik, matka ledwie ogarniająca ich trójkę. On najstarszy, musiał zajmować się wieloma sprawami i opiekować młodszymi siostrami.

Matka cierpiąca w relacji z ojcem, zapatrzona w niego jak w boga. Narzekająca na ojca, lecz ciągle przy nim…pomimo wyzwisk, obrażania, a od czasu do czasu przemocy fizycznej. Była z nim „dla dobra dzieci”.

Tak mu było jej żal, widział, jak gaśnie z dnia na dzień, stając się z pięknej kobiety cieniem człowieka.

Kiedy mówiła do niego tym zbolałym głosem „synku…tylko na Ciebie mogę liczyć”, wyzwalała w nim czułość pomieszaną z chęcią obrony jej przed całym światem. Jednak zaraz za tym wyzwalał się w nim ogromny wstręt pomieszany ze złością…że dała się tak traktować temu skurwielowi.

Tak nazywał swojego Ojca w duszy…w dialogach swojego umysłu.

Czasami myślał, że zwariuje w tym domu pełnym kobiecych jęków i szlochania…tylko muzyka przynosiła mu ukojenie. To w nią się zanurzał godzinami.

Pamięta szczególnie jeden wieczór.

Ojciec zawiódł, obiecał, że pójdą razem na koncert, a tego wieczoru, gdy mieli wyjść „musiał” zostać w pracy, miał kolację służbową.

Wiadomo było, jak wróci do domu…będzie mocno na rauszu i awantura murowana.

Czekał na ten koncert pół roku, dostał od Ojca bilety dla nich dwóch pod choinkę. Cały tydzień się szykował, ostatni raz z ojcem wychodził kilka lat temu na wakacjach.

Miał wtedy 7 lat, byli nad morzem i ojciec zabrał go na bilard. Cały wieczór go uczył, nigdy jeszcze nie miał tyle jego uwagi… nawet nie przeszkadzał mu odór alkoholu i dziwne „mądrości”, którymi go raczył. Tylko raz wtedy był z nim tak blisko, bez Matki i jej ciągłego sprawdzania, czy jest najedzony, ubrany ciepło i słów „uważaj synku”.

Czuł się wolny, ważny i męski.

W bilardzie był nie do pobicia, kiedyś zagra z Ojcem i ten dopiero się zdziwi…

Tego wieczoru Matka kazała mu zostać z dziewczynkami, bo babcia się rozchorowała, musiała do niej pojechać na noc, więc o wyjściu na koncert choćby z kumplem nie było mowy. Zresztą Matka stwierdziła, że nie puści go bez Ojca na taką imprezę. W końcu miał tylko 15 lat.

Czuł, jak niemoc połączona z wściekłością zaraz rozsadzi mu czaszkę. Jeszcze te smarkule ciągle czegoś od niego chcą…kule u nogi.

Więzienie.

Jedna płacze, że się boi…ma ochotę ją postraszyć, ale wie, że będzie ją miał na głowie jeszcze dłużej. Ona ma w końcu tylko 5 lat, zapatrzona w niego jak w obraz. Obiecał, że posiedzi przy niej, aż zaśnie. Głaskał ją po głowie, nawet znalazł w tym przyjemność. Miała takie piękne, długie, miękkie włosy…jedwabiste. Odurzało go to, była taka słodka, niewinna i bardzo zadowolona z jego obecności.

Już zawsze będzie zwracał uwagę na włosy u kobiet…muszą być długie i jedwabiste, i zawsze będzie je głaskał. Nie tak jak ojciec, który raz Mamie wyrwał w szale cały pęk włosów.

(podczas sesji wyciągamy z jego ciała ogrom włosów, dusiły go).

Nigdy nie będzie taki jak on…

On będzie kochał i wielbił swoją kobietę, pod warunkiem, że będzie silna, samowystarczalna i piękna. Nie tak jak Matka…cierpiętnica, która nie ma siły powiedzieć „dość”, a jego widzi tylko jak ma jej w czymś pomóc.

Zawsze widzi tylko Ojca i ciągle się stara dla niego…tak jak on…jej syn dla niej, by nie czuła się samotna i opuszczona.

Chciał zostać dłużej przy siostrze, czuł odurzenie tą uwagą, a jednocześnie wyzwalała w nim wrogość…to przez nią musiał siedzieć w domu. Szybko zasnęła.

Ukojenie znalazł w grze…poćwiartował sporo osób…trochę mu ulżyło, do dziś lubi grać (w ciele ogrom noży, toporków, zbitego szkła, kolczatek, strzał).

Znowu sam…z psychodeliczną muzyką w tle.

Znowu czuje ten ciężar na klatce piersiowej (sporo głazów z niej ściągamy i z całego ciała w czasie sesji).

Tak… jego Kobieta musi być silna i zaradna. Wtedy czuje, że odetchnie pełną piersią…wyjdzie wreszcie z tego więzienia. Nie da się już nikomu wykorzystywać…nie będzie chłopcem na posyłki.

Zna Kobiety… on wie, jak uspokoić małą dziewczynkę…ona chce tylko duuuuużo uwagi, ciepła i głaskania…chwilę pełnej uważności na nią, zanurzenia się w jej miękkie włosy…

Dopiero dociera do niego, że Ona widzi w nim Ojca, pragnie męskiej energii, pragnie zobaczyć w jego oczach podziw i totalne zatracenie. Ojca, nie jego…

Ona jest taka słodka, miękka, oddana…utuli ją, by miała siłę zmierzyć się z całym światem.

Tylko ona chce więcej…dłużej…mocniej…znowu to samo…ciężko i duszno, byle dalej od tego ciepła, miękkości.

Musi być skurwielem, wtedy wyjdzie z tego…uwolni się choć na chwilę, bo ją powstrzymuje tylko agresja.

Inaczej ciągle za nim chodzi, domagając się uwagi i czułości.

Druga siostra to co innego…

2 lata młodsza od niego, ale z nią da się wiele zdziałać.

Lubi się z nią mocować, drażnić, wchodzić jej w drogę. Ona nie jęczy jak młodsza, może wiele znieść. Umie zacisnąć zęby, załatwić go ciętą ripostą, oddać z pięści.

Jest silna, trochę robi mu za brata, choć wiadomo, że nie może się z nią pokazywać za dużo.

Kumple by go wyśmiali, no i on woli bardziej słodkie dziewczyny. Sztamę trzyma z nią w domu.

Ojcu też się zawsze stawia, nieraz oberwała, ale zawsze zaciska zęby. Imponuje mu, choć ma ochotę ją złamać, choć raz doprowadzić do płaczu. Być większy od niej…

Raz mu się udało, wszedł jej do łazienki i wyszarpnął ręcznik, obnażając jej dopiero rozwijające się ciało.

Wyśmiał ją, że ma mały biust, że wygląda jak chłopak. Wygrał…upokorzył ją wtedy, a ona się popłakała z bezsilności.

Już wie, jak złamać dziewczynę. Nawet ta najsilniejsza ma jakiś słaby punkt.

Miał ją z głowy na jakiś czas, nie odzywała się do niego, ale…

Tęsknił za nią…za jej siłą, męskością, walecznością, zadziornością.

Widział, że coś jest z nią nie tak…gasła.

Najwyraźniej też tęskniła za jego zaczepkami, popychaniem.

No tak, w końcu on jest tutaj głową rodziny…musi te Kobiety jakoś ogarnąć, tylko dlaczego Ojciec tego nie widzi i nie docenia, jak on mu pomaga?

Jak stoi za niego przy Matce?

No i kiedy ona wreszcie go puści?

Kiedy???????

Ma już prawie 40 lat…a ona wciąż pyta go, czy zjadł obiad, czy ciepło się ubiera.

Zaczął marzyć o tym, by umarła.

Dotarliśmy do…

Kocham Cię Mamo.

Wolno mi iść już do Ojca.

Julia…

Tęsknię za Tobą, Tato…

Długo płakała.

Ale to już kolejna historia…

****

Najważniejsze w procesie „Powrotu do Siebie” jest stanięcie na swoim miejscu w Rodzinie…

Miejscu Syna albo Córki i uwolnienie całego oporu do tego.

Tyle wystarczy.

Dopiero z tego miejsca można przejść na nowe miejsce…Partnera i Rodzica.

www.malgorzatagaska.pl

Reklama