Wiemy dobrze o tym, że odjęcie z własnej masy ciała zbędnych kilogramów pod względem trudności przypomina czasem kwadraturę koła. Z reguły problem leży w samodyscyplinie, a raczej jej braku. Trzeba przecież odejść od złych nawyków, a to trudne. Trzeba przestać podjadać, a to nie do pomyślenia. Trzeba pogodzić się z dresem i zacząć biegać, a to niewyobrażalne…
Bywają jednak przypadki, w których robimy wszystko jak pan Bóg przykazał, a efektów nie widać. Przyczyną bywają często geny, co nieraz bywa mocno frustrujące. Każdy z nas zna przecież kogoś, kto na co dzień je za trzech, a i tak bez trudu utrzymuje szczupłą sylwetkę. I z drugiej strony – są i tacy, którzy starają się jak mogą, ale schudnąć nie mogą. Przyczyną może być tzw. insulinooporność – coraz częstsze zaburzenie, utrudniające utrzymanie prawidłowej masy ciała.
Na czym polega ta dolegliwość? Przytoczmy kilka medycznych faktów. Insulina to hormon umożliwiający wniknięcie glukozy do komórek i dzięki temu obniżający poziom glikemii we krwi. Przy insulinooporności nasze komórki stają się niewrażliwe na jej działanie. Glukoza nie może wniknąć do naszych tkanek, co sprawia, że organizm stara się zwalczyć problem i… wydziela jeszcze więcej insuliny. Zjawisko to zwane jest fachowo hiperinsulinizmem. Jak na ironię, w tym momencie oporność na działanie insuliny jeszcze się zwiększa. Słowem – uruchamia się mechanizm błędnego koła. Nadmiar glukozy z krwioobiegu gromadzi się wówczas w tkance tłuszczowej, dochodzi również do przetwarzania jej w cząsteczki cholesterolu.
Efekt? Nie możemy uporać się z nadwagą, często chwyta nas ochota na słodkości, chodzimy wieczorem do lodówki, choć wiemy, że nie powinniśmy. Do tego dochodzą problemy z koncentracją, senność po posiłkach, ogólna nerwowość i dziwne stany niepokoju… Pamiętajmy, że insulinooporność często prowadzi do wtórnych dolegliwości takich jak cukrzyca lub stan przedcukrzycowy, hipercholesterolemia, problemy hormonalne, a nawet wzrost ciśnienia tętnicznego. Jeśli dostrzegamy u siebie wymienione wcześniej objawy, warto wykonać sobie tzw. krzywą glikemii i insulinemii. Około dwugodzinne badanie polega na sprawdzeniu (poprzez analizę próbek krwi), jak nasz organizm reaguje na dużą dawkę glukozy. W oparciu o wyniki lekarz może rozpoznać insulinooporność. Zaleci nam wówczas wprowadzenie w życie diety o niskim indeksie glikemicznym (w skrócie IG) i regularną aktywność fizyczną. Czasem to jednak nie wystarczy i może zaistnieć potrzeba leczenia farmakologicznego, przy pomocy metforminy.
Rozpoczynając dietę opartą na posiłkach o niskim indeksie glikemicznym (zalecana jest również osobom bez insulinooporności), należy przede wszystkim przeanalizować dokładnie ów wskaźnik w odniesieniu do wszystkich produktów, które zdarza nam się spożywać. Zdawanie się na własną intuicję nie ma tu najmniejszego sensu, ponieważ często dania, które chętnie umieścilibyśmy w kategorii „fit” – kalarepa, gotowane seler i marchew, czy kasza jaglana – są fałszywymi przyjaciółmi i glikemicznymi bombami. Dość powiedzieć, że niegroźny pozornie arbuz ma dużo większe IG (75) niż… czekolada (40). Oto inne przykłady indeksów glikemicznych w zestawieniu niektórych popularnych produktów spożywczych.
Jajka 0
Cebula 15
Mięso 0
Ziemniak gotowane 70
Ogórek 15
Ryby 0
Wiśnie 25
Mleko 30
Orzeszki ziemne 15
Kasza jaglana 70
Szpinak 15
Lody słodzone cukrem 60
Dynia 75
Płatki owsiane błyskawiczne 85
Piwo 110
Pomidor 15
Ryż biały gotowany 70
Szparagi 15
Sok pomarańczowy 45
Makaron 55
Chleb pszenny 85
Dodajmy, że wartości poniżej 36 oznaczają niski indeks glikemiczny, średni indeks glikemiczny mieści się w granicach 36-50, a wartości powyżej 50 oznaczają już wysokie IG. Należy pamiętać, aby posiłki spożywać regularnie i za nic w świecie nie podjadać między nimi śmieciowych zapychaczy.
Najlepszy lek? Sport, najlepiej na świeżym powietrzu! W czasie aktywności fizycznej tkanki organizmu naturalnie uwrażliwiają się na działanie insuliny, a wychwyt glukozy wzrasta nawet do kilkunastu godzin po wysiłku.
Niestety, nawet prowadząc zdrowy tryb życia i pamiętając o zasadach profilaktyki, wciąż jesteśmy narażeni na nieunikniony czynnik ryzyka insulinooporności. Mowa o stresie, który – nie oszukujmy się – trudno całkowicie wyeliminować z życia. A tak się składa, że to właśnie codzienna nerwówka sprawia, że wzrasta nam adrenalina, a w konsekwencji rośnie też poziom glikemii we krwi. Co skutkuje z kolei zwiększonym wydzielaniem insuliny… Cennym lekarstwem i suplementem diety będzie więc również kilka głębokich, relaksujących oddechów w szczególnie napiętych sytuacjach życiowych. Na zdrowie!