Winna

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Alicja, lat 29. Kłębek nerwów. Blada, zszarzała skóra, zgarbione plecy. Od wejścia przepraszająca, że żyje. Dłoń wilgotna, uścisk „śniętej ryby”. Długie, gęste włosy opadające na twarz. Piękną, ale osnutą woalem lęku.

Lęk było widać, słychać i czuć.

Alicja, choć wykształcona i wspierana materialnie przez rodzinę, czuła, że kompletnie nie radzi sobie w życiu.

Opuścił ją w dodatku chłopak, z którym mieszkała przez ostatnie 3 lata. Załamała się, miała myśli samobójcze, aż pewnej nocy, kiedy, jak mówi, była już bliska zrobić coś strasznego, przyjaciółka przesłała jej mój felieton, jak dobrze pamiętam o Weronice, z dopiskiem „może do niej pójdziesz?”

Alicja mówi, że poczuła wtedy dziwny spokój, tak jakby coś jej puściło, choć nie potrafiła tego logicznie wyjaśnić.

Z rana do mnie zadzwoniła i tak się złożyło, że już następnego dnia mogłam zrobić jej sesję.

Lubię takie synchroniczności, kiedy wszystko się zgrywa, a klientka jest przepełniona gotowością do zmiany.

***

Alicji dom rodzinny to miejsce, w którym nigdy nie czuła się dobrze. Mieszkała w zabytkowej kamienicy, w ogromnym mieszkaniu z Mamą, Tatą i Babcią. Była jedynaczką, oboje Rodzice to prawnicy, ona skończyła farmację. Pracowała w aptece.

Jako dziecko miewała koszmary i do szkoły chodziła z różańcem w ręku. Babcia miała obsesję na punkcie kościoła, Alicja w dzieciństwie też dużo w nim spędzała czasu, ponieważ jej wychowaniem głównie zajmowała się właśnie Ona. Rodzice dużo pracowali, najczęściej widywali się przy śniadaniach, bo wieczorami często wychodzili na służbowe kolacje albo wyjeżdżali. Alicja wiedziała, że musi być grzeczna, dobra, pomagająca, pracowita, by nie wbijać gwoździ Jezusowi swoimi złymi uczynkami. Babcia pilnowała też, by Alicja wieczorem zmówiła pacierz i solennie biła się w piersi za wszystkie złe myśli, jakich się dopuściła w ciągu dnia. Wiedziała, że diabeł czyha, często w nocy miała uczucie, że czeka, aż ona wytknie choćby palec spod kołdry, by ją złapać w swe sidła. Wyciągała wtedy swój różaniec spod poduszki i odmawiała pacierz.

To pozwalało jej zasnąć.

Bała się, ale nie bardzo miała komu o tym powiedzieć. I wszystko co złe brała do Siebie. Czuła się winna za wszystko i wszystkich.

Babci powiedziała tylko raz, że widziała ciemną postać w pokoju, na co Babcia zareagowała takim przerażeniem, że Alicja postanowiła więcej jej nic takiego nie mówić. Zapamiętała tylko, jak Babci wymknęło się zdanie, że to po nią powinien przyjść „zły”…ale na pytanie Alicji, co takiego strasznego zrobiła, Babcia odesłała ją do pokoju, a potem do wieczora modliła się w swoim pokoju.

Babcia zmarła, kiedy Alicja była w piątej klasie podstawówki, dostała wylewu. To Alicja znalazła jej zwłoki, kiedy wróciła ze szkoły do domu.

Kiedy integrowałyśmy ten obraz, Alicja miała taki atak duszności, że aż zwymiotowała. Tą pamiętną sesją uwolniła się z refluksu żołądkowego, na który cierpiała od lat. Nie wiedziała, że powracająca zgaga to ustawiczny lęk. Duszności i kłucia w klatce piersiowej oraz ciągła „klucha w gardle” to byli życiowi towarzysze Alicji.

Do teraz nie uporała się z tymi koszmarami, co jakiś czas budziła się z krzykiem w nocy i miała wrażenie, że coś ją zaraz udusi, napadnie. Była u psychiatry, zresztą próbowała różnych proszków, miała do nich przecież dostęp. Nie pomagało, czuła, że pigułka tu nie pomoże. Myślała już o egzorcyzmach, ale od śmierci Babci nie chodziła do kościoła, czuła w sobie blokadę, a jednocześnie ogromne poczucie winy. Tymi lękami zajęłyśmy się w pierwszej kolejności.

***

Poczucie winy kodowane we wczesnych latach w rozwijający się mózg i ciało to ogromne obciążenie dla rozwijającej się osobowości. Odkodowanie z tego wzoru trwa dość długo, ale oczywiście jest możliwe.

***

Odkryłyśmy co stało za trwogą Babci. Otóż, tajemnicą rodzinną było to, że Babcia miała kochanka, z którym zaszła w ciążę. Dziadek, kiedy historia wyszła na jaw, upił się w jakiejś knajpie, a potem pijany zginął w wypadku motocyklowym. Babcia obwiniła się za ten wypadek, usunęła ciążę. Do końca życia została sama i wychowywała samotnie Mamę Alicji. Pokutowała, by odkupić winy. Alicja po naszej pracy pojechała do Cioci, najbliższej kuzynki Mamy, by dowiedzieć się prawdy. O tym się nie mówiło w Rodzinie. O tym wiedziała tylko ta Ciocia i nieżyjąca już Babci Siostra, Mama Cioci, z którą były bardzo zżyte. Mama Alicji nie znała tej historii i Alicja obiecała Cioci, że jej nie powie, chyba że i ona postanowi odkryć swoją prawdę. Dla procesu Alicji to było wystarczające. Alicja nie musiała już dźwigać na swoich plecach tego nieswojego ciężaru.

Złożyła puzzle w obrazek…wszystko nabrało sensu. Ciało stopniowo odpuszczało kolejne warstwy napięć.

***

Mama Alicji miała 7 lat, kiedy zginął jej Tata, czyli Alicji Dziadek. Wtedy skończyło się jej dzieciństwo, a zaczął zimny wychów. Babcia zamknęła się w sobie, czas spędzała głównie w kościele. Miały z czego żyć, bo Dziadek miał kilka nieruchomości, kamienice. Mama Alicji skończyła studia prawnicze, znała biegle kilka języków. Z Ojcem Alicji związała się jeszcze w czasie studiów. Uchodzili za świetną parę, prowadzili razem kancelarię wraz ze wspólnikami. Alicja nigdy nie widziała, żeby Rodzice okazywali sobie czułość. Jej też nie okazywali. Mama jej nigdy nie przytuliła, Tata parę razy poklepał ja po plecach w ramach aprobaty. Ich rozmowy dotyczyły głównie tego, jak jej idzie w szkole i spraw bytowo – materialnych. Alicja chciała iść na studia psychologiczne, ale Rodzice odwiedli ją od tego pomysłu, woleli żeby poszła na medycynę. Tak zrobiła, ale skończyła na farmacji. Nie znosiła apteki, pomiędzy sesjami zdecydowała się odejść z tej pracy.

***

Alicja śpi spokojnie. Przyzwyczaja się do nowej percepcji rzeczywistości, zaprzyjaźnia z ciałem. Dotarło do niej, że żyła jak zombie. Jej związek też był martwy, teraz nie dziwi się, że On znalazł sobie inną. On też zawsze czuł się winny, dlatego się dobrali i tak długo ta relacja trwała.

Bliskość fizyczna jest dla niej trudna, zawsze była. Zrozumiała, że musi odkryć się na nowo, a to proces.

Nie wie co chce dalej robić zawodowo.

Ma nieruchomości, z których czerpie zyski. To ogromny plus. Zaczęła to doceniać, wcześniej nigdy nie patrzyła na zasoby swojej Rodziny w ten sposób.

Postanowiła wyjechać na parę miesięcy do Portugalii. Ma tam przyjaciółkę ze studiów, ostatnio nawiązały ponownie kontakt.

Może sobie na taki czas pozwolić.

Pierwszy raz bez winy, wcześniej czułaby, że marnuje czas, że jest leniwa, że nie wolno jej nie pracować.

Różaniec wyrzuciła do Oceanu. To było jej największe wyzwanie ostatniego czasu…pozbyć się tego symbolu ze swojego życia.

Nosiła go ze sobą od zawsze, był dla niej jak płaszcz ochronny, z drugiej strony kojarzył jej się ze wszystkim co najgorsze w jej życiu…lękiem i poczuciem winy.

Zamknęła tym symbolicznym aktem swoją przeszłość.

Tak zdecydowała, choć po oddaniu go wodzie jeszcze pracowałyśmy online.

Lęk przed karą za ten „grzech” okazał się być większy, niż myślała. Alicja uświadomiła sobie w końcu to, że to tylko przedmiot, któremu Ona sama, nieświadomie, nadała tak ogromne znaczenie. Dotarło do niej, że poczucie bezpieczeństwa ma w sobie, zawsze i wszędzie, a solą życia jest miłość i radość.

Pierwszy raz od lat poczuła chęć na aktywność fizyczną, zapisała się na pilates, jogę i taniec. Postanowiła znaleźć coś swojego, ulubionego. Do tej pory tylko pływała w basenie. Musiała, bo tylko woda znosiła jej napięcia z karku i pleców.

Cieszy mnie to, to dobry znak.

Dzięki temu jej umysł zaczął koncentrować się na szukaniu tego co przyjemne i radosne.

Resztę załatwi czas.

Reklama