Raj – kraina kojarzona zazwyczaj z miejscem osiągnięcia stanu wiecznej szczęśliwości. Dziś, aby na chwilę poczuć się jak w raju, wystarczy włączyć najnowszą płytę The Dumplings.
Justyna Święś i Kuba Karaś, bo o nich mowa, jesienią 2013 roku udostępnili kilka utworów w internecie, co miało ogromny wpływ na to, gdzie są dzisiaj. Weszli z przytupem na polską scenę muzyczną, robiąc przy tym sporą konkurencję innym artystom. Młodzi, zdolni, z ogromną energią i świeżością, postanowili wyznaczyć trendy w mainstreamie. Nagrodzeni Fryderykiem za najlepszy debiut roku, do tego – występy na największych festiwalach w kraju i mnóstwo koncertów, i nadal nie zwalniają tempa, ponieważ we wrześniu światło dzienne ujrzał ich trzeci studyjny album pt. „Raj”.
Składa się z ośmiu utworów, szczególnych utworów, ponieważ wszystkie są napisane po polsku, co z pewnością otwiera w ich karierze nowy rozdział. Osiem utworów to mniej niż na pozostałych płytach – w ogóle mało jak na „klasyczną” płytę. Natomiast w przypadku „Raju” jest to strzał w dziesiątkę, ponieważ każdy utwór jest idealnie dopieszczony, słucha się tego albumu od początku do końca z dużą ciekawością.
Tracklista albumu:
- „Kino”
- „Raj”
- „Deszcz”
- „Uciekam”
- „Przykro mi”
- „Nieszczęśliwa”
- „Frank”
- „Tam gdzie jest nudno ale gdzie będziemy szczęśliwi”
- „Jestem kobietą” (Bonus track)
- „Ach nie mnie jednej” (Bonus track)
Czarujący i tajemniczy, chilloutowy i taneczny – tak w kilku słowach można opisać nowe dzieło The Dumplings. Nie jestem tutaj zbyt obiektywna, ponieważ ten duet trafił do mnie od samego początku i ma wysokie miejsce wśród mojej hierarchii ulubionych artystów. Bardzo ich cenię za teksty, bo słuchając albumu, lubię czuć, że artysta ma coś do przekazania i śpiewa „o czymś”. W ich utworach można znaleźć wiele odniesień do różnych tekstów kultury: m.in. filmu „Zapach kobiety”, literatury Tołstoja i Cortázara.
Na „Raju” kompozycje są bardziej wyraziste niż na poprzednich albumach. Duża dawka cięższych brzmień nawiązujących do estetyki lat osiemdziesiątych. Solidna porcja elektropopuna najwyższym poziomie, o charakterystycznym stylu i dojrzałym przekazie słowa i muzyki. The Dumplings tą płytą po raz kolejny udowodnili, że tworzą nową i niebanalną jakość i nie podążają utartymi szlakami.
Justyna Święs i Kuba Karaś to kolejny dowód na to, że można iść swoją drogą, wyznaczać swoje trendy i odnieść ogromny sukces, co się przekłada na ilość osób pod sceną na koncertach, a uwierzcie mi, ich jest zawsze dużo. Kiedyś pewien artysta w jednym z wywiadów powiedział, że ilość sprzedanych płyt nie jest wyznacznikiem jakości i sukcesu, tym wyznacznikiem są pełne sale, hale i stadiony na koncertach na żywo – i tego im z całego serca życzę!