W 2010 r. przypadła 20. rocznica premiery jednego z kanonicznych filmów mafijnych, „Chłopców z ferajny” Scorsese. Tego roku otwarto drugą w USA placówkę muzealną poświęconą zorganizowanej przestępczości: Museum of the American Gangster w Nowym Jorku (o dwa lata starsza jest w Hot Springs w Arkansas, od 2012 r. działa muzeum w Las Vegas).
Od szklanki do eksponatu
Dla rozwoju imperiów gangsterskich kluczowe były ogromne zyski z przemytu, pędzenia oraz sprzedaży nielegalnego alkoholu w czasie prohibicji. Nic więc dziwnego, że tak wiele miejsca poświęcono im nowojorskim muzeum. Zresztą biznes wyskokowy był newralgiczny dla historii budynków gdzie ono działa.
Współzałożyciel i kurator muzeum nazywa się Lorcan Otway. Jego ojciec w 1964 r. zakupił dwie, przylegające do siebie kamienice na Manhattanie w dzielnicy East Village pod adresem 78 i 80 St. Mark’s Place. Sprzedał mu je Walter Scheib, który był nikim innym jak gangsterem. W latach 20. prowadził on tamże wraz ze wspólnikiem bar z nielegalnym wyszynkiem. Otway po przejęciu nieruchomości znalazł w piwnicy dwa sejfy. Dał znać poprzedniemu właścicielowi, po otwarciu w jednym z nich znaleziono 2 miliony dolarów, z którymi Scheib się ulotnił.
Sala z długim barem zachowała się do dziś w prawie niezmienionym stanie! Są także oba sejfy oraz wyjście ewakuacyjne na wypadek nalotu policji i tunel do szmuglu. Ale początek zwiedzania może być nieco rozczarowujący. Zaczynamy bowiem od dwóch niedużych sal wypełnionych sporą liczbą zdjęć i informacji tekstowych, do tego nieco gablot z eksponatami i modelami. Opowieści przewodniczki sprawiały jednak, że ogólne wrażenie się poprawiło.
Na gazie
Później zeszliśmy na dół – okazało się, że tam, gdzie kiedyś działał lokal serwujący nielegalne napoje wyskokowe, jest obecnie teatr. Zwiedziliśmy salę z barem, teatralną oraz piwnice, gdzie urzędował boss i chowano pieniądze. Miał w tym lokalu pracować jako kelner Frank Sinatra, później występować John Coltrane. Nawet bez tego jasne jest, że te ściany widziały niejedno. Na ekspozycji są zaprezentowane zdjęcia i modele dwóch rodzajów machin używanych do przemytu alkoholu – samochodów i motorówek. Żeby umknąć stróżom prawa, musiały być one szybkie.
Przewożenie autami alkoholu ma bezpośredni związek z NASCAR, czyli najsłynniejszą amerykańską organizacją zajmującą się wyścigami samochodowymi (chodzi o wozy produkowane fabrycznie). Przyznaje ona, że łatwiej wymienić ludzi zajmujących się wyścigami, którzy nie byli nomen omen umoczeni. Dotyczyło to nie tylko kierowców, bowiem proceder wymagał również fachowców, którzy zwiększali szybkość i ładowność samochodów. Tak więc niezbędni byli mechanicy, a do tego właściciele torów.
Na wystawie możemy obejrzeć m.in.: aparaturę do pędzenia bimbru, butelki, etykiety, plakaty nawołujące do trzeźwości, zdjęcia z nalotów na miejsca produkcji, magazynowania i sprzedaży alkoholu. Są też rzeczy związane ze śmiercią, zarówno tą zadawaną przez gangsterów, jak i stróżów prawa, na przykład kule z Masakry w Dniu Świętego Walentego. Ta krwawa akcja była ściśle związana z obrotem nielegalnymi trunkami.
Museum of the American Gangster nie jest niewątpliwie największą atrakcją NYC, ale warte jest poświęcenia mu paru godzin. Tym bardziej że w przyszłym roku będzie setna rocznica wprowadzenia prawa, które rok później umożliwiło funkcjonowanie prohibicji.