Signature na dobry początek

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Parafrazując jednego z byłych premierów, człowieka, jak i sytuacji, nie ocenia się po tym, jak (się) zaczynają, tylko po tym, jak kończą. Tekst obowiązkowo do przeczytania w całości!

Przyjeżdżam do Warszawy na 40 minut przed planowym spotkaniem, ze stacji odbiera mnie Kuba, nasz operator. Warszawa tradycyjnie o tej porze jest zakorkowana, więc spóźniamy się 10 minut. W międzyczasie dzwoni szef, starając się przyspieszyć naszą drogę. W pośpiechu wpadamy do hotelu H15 na przeszklone patio, gdzie dowiadujemy się, że w tym samym czasie do restauracji Signature, w której dziś spotykam się z szefem Wojciechem Kilianem, by coś wspólnie ugotować, weszła 20-osobowa grupa gości i tak naprawdę nie wiemy, czy w ogóle uda nam się coś dzisiaj ugotować przed kamerą.

signature_1

Zrobiło się zamieszanie, telefon jeden, potem drugi, siedzimy w wygodnych fotelach w lobby, czekając na rozwój sytuacji. W końcu mamy sygnał, że nadeszła nasza kolej i możemy zejść do kuchni, piętro niżej. Tam zastaję typową krzątaninę. Witamy się z szefem kuchni i pada pierwsze pytanie – co właściwie będziemy gotować? Nogi lekko się pode mną ugięły. To otwiera mi oczy i uświadamiam sobie, że z wcześniejszych ustaleń i zamysłu dzisiejszego gotowania nie zostało już nic. Chwilę później pada jeszcze jeden ważny komunikat – na całość mamy tylko 30 minut. Szybka decyzja – padło na tatar, który gości na stałe w menu restauracji Signature. Czas start, składniki pojawiły się na stole, kamera zaczęła swoją pracę, więc i my zabieramy się do dzieła.

signature_3

Zaczęliśmy od oczyszczenia i pokrojenia mięsa z koźliny, które nastepnie doprawiliśmy musztardą, sambalem (indonezyjskim sosem chili), ćwiartką pokrojonej pieczonej szalotki, solą, pieprzem i oliwą. Następnie posiekane zostały wędzone krewetki, które zalaliśmy solidną porcją oliwy oraz posypaliśmy wcześniej uprażonym sezamem i świeżym szczypiorkiem. Tym samym baza pod tatara została przygotowana. Przyszedł czas na dodatki, które dopełniały smak szykowanego przez nas dania – kawior z łososia, kalarepę marynowaną w wodzie z ogórków, chips z ziemniaka oraz listki szczawiu. Co ważne, samo przygotowanie krewetek oraz kalarepy do tatara musi nastąpić przynajmniej dzień wcześniej, aby smaki odpowiednio zaczęły ze sobą współgrać.

signature_4

Poza wspólnym gotowaniem porozmawialiśmy trochę o zwyczajach gotowania szefa Wojtka we własnym domu, gdzie na co dzień podaje swojej rodzinie tradycyjną kuchnię. O jego marzeniach kulinarnych, a także o smakach, które towarzyszą mu od dzieciństwa, o tym, że mąka była zawsze w domu, gdyż dziadek był młynarzem i piekło się bardzo dużo. Na koniec naszego wspólnego gotowania udaliśmy się na salę, aby przygotowane wspólnie danie wspólnie degustować. Konsumpcji tatara musiał oczywiście towarzyszyć kieliszek wódki.

signature_2

Nasze spotkanie trwało ponad godzinę i gdyby nie naglące obowiązki szefa Wojtka chętnie posłuchałbym jeszcze jego opowieści na temat gotowania. W restauracji Signature da się odczuć rodzinną atmosferę, a tutejsza kuchnia potrafi stworzyć niesamowite połączenia smaków i efektowne dania. Z wielką chęcią wróciłbym tu, by robić choćby najprostsze rzeczy i zaczerpnąć jeszcze wiedzy, którą szef kuchni stara się przekazywać swoim współpracownikom na każdym kroku.

signature_5

signature_7

 

tekst: Olek Domański

fot.: Tomasz Sagan

Reklama