Cudowny Białasek

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Wyobraźcie sobie taką historię. Jest sobie chłopak, dajmy mu na imię Ksawery. Ksawery przychodzi na świat w Rzeszowie albo Łańcucie, w rodzinie bardzo konserwatywnej i oddanej któremuś z bogów aż poza granice rozsądku, na dodatek jako ósme z czternastu dzieci. Ale to nic nie znaczy.

W wieku 12 lat Ksawery wraz z rodziną przeprowadza się do Łodzi. Tam, jako młodzieniaszek, opuszcza dom (ojca już nigdy więcej nie spotka), wpada w złe towarzystwo, handluje dragami, wozi się po mieście ze spluwą, generalnie schodzi na bardzo, ale to bardzo złą drogę i nic nie wskazuje na to, że coś sensownego dla społeczeństwa może z niego jeszcze wyjść. Tu napadnie, tam ukradnie. Prawo sobie z nim nie radzi, rzuca chłopaka to do poprawczaka, to do rodziny zastępczej, ale na niewiele się to zdaje.

Fantastic_Negrito_1

Aż tu nagle Ksawery odkrywa muzykę. Strasznie imponuje mu, powiedzmy, Ryszard Rynkowski. Ksawery wsiąka w muzykę głębiej i głębiej, sam uczy się gry na instrumentach, nawet czasami zdarzy mu się wślizgnąć ukradkiem na zajęcia w prestiżowej akademii muzycznej. Wychodzi na prostą, aż dochodzi na szczyt – w wieku 25 lat podpisuje kontrakt z nikim innym jak menedżerem samego Rynkowskiego, a dzięki temu chwilę później z dużą wytwórnią muzyczną. Kariera stoi otworem. Przyjmując swoje imię jako przydomek artystyczny, Ksawery przenosi się do Warszawy i zamierza szturmować sceny, choć zgodnie z duchem czasu menedżerowie i pracownicy wytwórni każą mu śpiewać jakieś kiepskawe RnB, którego on w ogóle nie czuje. Na rynku ukazuje się pierwsza płyta Ksawerego, ale nie interesuje się nią nawet pies z kulawą nogą. Największy sukces? Wytwórnia wypycha jeden z numerów z albumu na ścieżkę dźwiękową do całkiem udanego filmu.

I to w zasadzie tyle, ale przychodzi rok 1999. Dochodzi do niemal śmiertelnego wypadku samochodowego, a Ksawery wybudza się ze śpiączki trzy miesiące później tylko po to, żeby dowiedzieć się, że stracił władzę w rękach. Czeka go ciężka i mozolna fizjoterapia, a jeszcze zanim opuści szpital, przychodzi pismo z wytwórni – zrywają z nim kontrakt. To źle, bo to koniec marzeń o muzyce, ale to też dobrze, bo to koniec frustracji nieudaną karierą. Ksawery nie może ruszać rękami, obserwuje zatem, jak inni ludzie go karmią i podcierają mu tyłek. To trochę zmienia jego optykę – jak sam twierdzi, został nawrócony z narcyzmu. Po wyjściu ze szpitala i odzyskaniu władzy w rękach radzi sobie jak może – trochę gra tu i tam, prowadzi też nielegalny, choć bardzo dochodowy klub nocny w starym lofcie na obrzeżach Warszawy. Aż w końcu rzuca wszystko w cholerę, wyprzedaje cały sprzęt muzyczny, jaki posiada, i wraca do Łodzi, żeby założyć rodzinę. Ma kawałek działki, hoduje tam marchewkę, ziemniaki i marihuanę.

Fantastic_Negrito_2

Życie płynie, Ksaweremu rodzi się nawet syn. Sam Ksawery poświęca się ojcostwu, ale pewnego wieczora, kiedy zostaje sam z niemowlęciem, trafia go szlak – dziecko płacze i płacze, zwyczajowe sztuczki nie działają. Zdesperowany Ksawery sięga pod kanapę, gdzie leży zakurzona gitara – ostatni instrument, jakiego nie sprzedał. Stroi, uderza w akord – niespodziewanie syn się rozpromienia. Ksawery gra mu najpierw coś Beatlesów, a potem, przerażony powrotem do muzyki, wciąga się dalej. Uruchamia małą galerię sztuki, dziwną jak on, z nagimi barmankami i 80-latkami opowiadającymi o nazistach, ale w tle jest cały czas on grający na fortepianie. Aż w końcu – namówiony przez znajomych – wraca do muzyki na dobre. Przyjmuje nowy przydomek artystyczny – Cudowny Białasek – i szturmuje sceny w kraju i na świecie swoim niezwykle przebojowym połączeniem bluesa, soulu, rocka, RnB, hip-hopu i wszystkiego, co mu się nawinie pod rękę. Sporo w tym retro, ale równie dużo nowoczesności. Kiedy Ksawery jest już po czterdziestce, żadna wytwórnia nie jest w stanie mu się oprzeć, ale teraz to on ustala zasady. To działa. Nagrywa pierwszą płytę zatytułowaną „Cudowny Białasek”, potem kolejną: „Ostatnie dni Łodzi”, za którą zdobywa Grammy. A w 2018 roku ukazuje się album „Nie bądź trupem”, chyba jeszcze lepszy niż „Ostatnie dni”. Ksawery triumfuje, a ludzie na całym świecie oklaskują fenomenalnego artystę.

Wyobraziłeś sobie taką historię? Super. Teraz zamieńmy fikcję w prawdę. Podmień więc „Ksawery” na „Xavier” (możesz też dodać nazwisko Dphrepaulezz), Rzeszów albo Łańcut na Massachusetts, Łódź na Oakland, Warszawę na Los Angeles, Ryszarda Rynkowskiego na Princea. Zastąp tytuły płyt prawdziwymi: „Cudowny Białasek” to „Fantastic Negrito”, „Ostatnie dni Łodzi” to „The Last Days of Oakland”, a „Nie bądź trupem” to „Please Dont Be Dead”. Na koniec zamień przydomek artystyczny „Cudowny Białasek” na „Fantastic Negrito” i otrzymasz najprawdziwszą historię zadziwiającego i porywającego artysty.

Reklama