Nigdy nie byłam fanką Quebonafide

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Zawsze traktowałam Quebo jak tego drugiego, tego, który rozpierdziela scenę, wchodząc ze swoją zwrotką na „8 kobiet”, tego, który razem z Taco rozniósł scenę na Open’erze w 2018 roku. 

Nie jestem fanką takiego rasowego rapu, mocnego, ciężkiego, ostrego… a może trochę jestem, ale na pewno nigdy nie byłam fanką Quebo. 

Do dzisiaj! Jak to mówią, gust się zmienia, artyści wydają coraz to inne i nowe płyty i tym albumem Quebo idealnie wpasował się w mój gust muzyczny!

Znawcy piszą, że to najlepszy album w jego karierze, że to rapowanie najprostsze i najklarowniejsze, sformatowane pod szerokiego odbiorcę niekoniecznie chcącego słuchać w radiu gościa, który zbyt często wpada w niekontrolowany skowyt zamiast przekazać emocje samymi wersami.

I ja się pod tym podpisuję.

Ten album z pewnością wielu osobom umili kwarantannę, a wiele bardzo czekało na ten powrót. Przysłowiową wisienką na torcie, na płycie jest Daria, Vito, Fisz, Mrozu i Ralph, numery z gościnnym ich udziałem przewijam non stop, a numer BUBLETEA i RUMPELSTILSKIN to moje ulubione. Nie będę rozkładać tego albumu na czynniki pierwsze, bo się kompletnie na tym nie znam, piszę o tym co lubię i o tym co mi się podoba, i czego słucham. Nie będę pisała, że polecam, bo numer SZUBIENICAPESTYCYDYBROŃ w jeden dzień osiągnął 2,5 mln wyświetleń! I w tym wypadku ta liczba doskonale pokazuje sukces jaki odniósł Quebonafide, wydając album ROMANTIC PSYCHO.

I jeszcze wielkie ukłony za promocję albumu, ktokolwiek stoi za realizacją tego pomysłu, wielkie brawa, to pierwsza taka akcja w historii promocji płyty. Można powiedzieć, że marketingowo to było mistrzostwo świata. 

Reklama