Wszyscy potrzebujemy (czasami) psychiatry

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Zgrabny zbiór anegdot z wieloletniej praktyki psychiatrycznej autora uświadamia nam, że najbardziej względnym pojęciem na świecie jest „norma”.

O systemowej zapaści polskiej psychiatrii słyszymy od dawna. Nie bez kozery jednak w sytuacji pandemii dziesiątki gabinetów psychiatrycznych i psychologicznych przeżywają obecnie oblężenie na Zoomie. Nagle okazuje się, że wzgardzany dotąd zawód i kojarzony jedynie z bezdusznym faszerowaniem psychotropami ubezwłasnowolnionych pacjentów to boleśnie zakłamany stereotyp, a choć wirtualna pomoc specjalisty od duszy pozwala przetrwać.

Zaburzenia borderline, odżywiania, osobowość mnoga, lęki separacyjne, ataki paniki, obniżona odporność na stres, bałagan w produkcji neuroprzekaźników, neurozy, agorafobie, nerwice natręctw, zakupoholizm – z każdym z nas od czasu do czasu bywa coś nie tak. Gary Small w swojej książce „Spod kozetki” udowadnia, że problemy psychiczne są tak samo powszechne jak onegdaj przeziębienie czy – obecnie – słynny wirus. Do tej pory wypierane problemy psychiczne w sytuacji izolacji skumulowane, wybuchają. Bo nie ma już jak zagłuszyć naszego wewnętrznego skowytu: w galerii handlowej czy na parkiecie. „Podstawowym zadaniem psychoterapii jest pomagać ludziom ubierać uczucia w słowa, nie w czyny” – pisze Small i to bodaj jedna z najlepszych definicji psychoterapii, jakie przeczytałam.

W swoich anegdotach i wspomnieniach z praktyki klinicznej i gabinetu prywatnego Gary Small wskazuje również na ścisłą zależność pomiędzy problemami ciała i umysłu: „Ludzie odrywają się od rzeczywistości z wielu powodów. Czasami poważna depresja, stres albo trauma potrafią tak przytłoczyć, że człowiek ucieka w świat zaburzeń, które obserwatorom mogą wydawać się szaleństwem. Wiele symptomów psychologicznych – takich jak na przykład stany psychotyczne – bierze się z podłoża fizycznego.” Wśród nich są: nadciśnienie tętnicze, hipo- i hiperglikiemia, udar, krwotok, deficyt tlenowy czy zespół Wernickiego (spowodowany chronicznym nadużywaniem alkoholu). Bez pomocy uważnego i czujnego psychiatry może się okazać, że diagnoza może być pomylona z zaledwie jej składową. Ta książka w przystępny sposób tłumaczy, na czym powinien polegać proces diagnostyki i leczenia psychiatrycznego.

Nie zgadzam się z treścią opisu książki pochodzącego od wydawcy, jakoby Gary Small był doktorem Housem psychiatrii. To w ogóle nie to spojrzenie (w sumie na szczęście). Zaburzenia psychiczne wymagają pogłębionej empatii i znacznie większej czułości niż te, których brakiem wykazywał się cyniczny House (którego skądinąd uwielbiam). Small bywa ironiczny, subtelnie złośliwy, nie ukrywa, że lata jego praktyki oznaczają również wielokrotne zderzenia z ego innych specjalistów, zawodowe koterie, próby upokorzeń i serię porażek. Przyznaje się do pomyłek, dylematów, pokazuje ścieżki myślenia, którymi kroczy, kiedy próbuje dociec przyczyny cierpienia pacjenta. Szacunek, którym ich darzy, a przy tym zaangażowanie w każdą kolejną historię życia (a nie przypadku), pozostawiają w czytelniku wiele nadziei. Small przemyca również wiele wartościowej wiedzy dotyczącej naszego codziennego funkcjonowania, tajemnic naszego ciała i pułapek umysłu.

Przystępny język, sprawne tłumaczenie i swada, a jaką pisze Small, sprawiają, że od lektury trudno się oderwać (próbka: „Cechowała się idealnie wyważoną proporcją stoickiego spokoju i błyskotliwego sarkazmu. Tylko idiota mógłby się rozwieść z taką kobietą”). Tym bardziej, że z kolejnymi pacjentami znajdujemy więcej niż nić porozumienia. Przy okazji Small inkrustuje swoje opowieści zgrabnymi, czasem ironicznymi komentarzami, udowadniając na każdym kroku, jak potężną wiedzę zgromadził przez lata praktyki o człowieku i kierujących nim mechanizmach. Zachowuje przy tym wciąż niezbędne do wykonywania zawodu pokorę i pełne życzliwości zaciekawienie drugim człowiekiem (a w każdym razie jego narracja o tym świadczy). Nie mniej ważna jest również kwestia współautorstwa książki: jest nią żona psychiatry. Small nie ukrywa, że niejednokrotnie jej świeże spojrzenie i kobieca intuicja pozwalają mu znaleźć trop, który pozwala postawić właściwą diagnozę. Żona staje się więc współautorką i bohaterką – a to godne i sprawiedliwe, a przy tym rzadkie podejście wśród autorów, których żony w pracy wspierają i do pracy inspirują.

Zrozumienie mechanizmów, które nami kierują, pozwala się zdystansować, a w konsekwencji uspokoić. Bo co innego dziś możemy, jeśli ćwiczenie życiowego sprawstwa przy półce sklepowej jako zastępnik psychoterapii nam pozostało?

Gary Small, Gigi Vogan, „Spod kozetki. O pewnym psychiatrze i jego najdziwniejszych przypadkach”, przeł. Aga Zano, Marginesy 2020.

Reklama