Schodząc do garażu, do auta, odziałem się w swój zwyczajowy ostatnio uniform, czyli maska, bluza z zaciągniętym na głowę kapturem i okulary przeciwsłoneczne. Aby stało się zadość procedurom, wziąłem przy okazji posegregowane (!) i nagromadzone w ostatnim czasie śmieci. Traf chciał, że na dole, pod garażem, z którym sąsiaduje śmietnik, natknąłem się na wykonujących swoje czynności Panów wywożących śmieci. Trzech.
Siłą rzeczy, objuczony, musiałem wkroczyć w ich świat. Trochę jak intruz. Panowie nie mieli na sobie żadnych zabezpieczeń typu maski czy gumowe rękawiczki. Wygląda na to, że wykonują swoją pracę w taki sam sposób jak przed zarazą. Pierwszy, na którego się natknąłem, z trudem ukrył, że moje odzienie, postawa, jakkolwiek przyciąga jego uwagę. Ale ukrył. Drugi był tak zajęty swoimi czynnościami, że nie zauważył mnie w ogóle. Trzeci jednak, pchający duży kontener, przyglądał mi się długą chwilę z uwagą. Patrzył na mnie w sposób, w jaki mógłby się przyglądać górnik wracający z nocnej szychty, facetowi w różowym futrze narzuconym na gołą klatę, w klapkach i z pudlem u nogi. Schodzącemu do kiosku pod domem po gazetkę i świeże croissanty. Spoglądał na mnie bez irytacji. Po prostu. Z ciekawością, z jaką się patrzy na coś z lekka osobliwego i niegroźnego jednocześnie. Zrozumiałem w tej jednej chwili, że moje lęki i obawy są dla tego gościa kompletnie abstrakcyjne. Ba, on nawet nie miałby czasu, żeby się zastanowić nad tym, czym kieruje się taki gość jak ja, zakładając maskę, szykując jednorazowe rękawiczki i odprawiając całą tę maskaradę. W natłoku swoich obowiązków, w obliczu prozy swojego życia, nie miałby siły i energii skupiać się na tym dłużej niż tę jedną chwilę, kiedy mi się pod moim garażem pchając kontener przyglądał.
To są nasi cisi bohaterowie, pomyślałem. Tak wyglądają frontowi żołnierze dzisiejszej armii krajowej, rzuceni do walki jako wsparcie dla tych z pierwszej linii frontu. Dla personelu medycznego, lekarzy, sprzedawców i wszystkich tych, którzy w natłoku pracy i obowiązków, nie bawią się w kalkulowanie ryzyka. Bo trzeba robić swoje. Chwała im. Chwała bohaterom! Chwała wszystkim bohaterom wojny z Covid-19!