Ostatnio sporo się pisze o sięganiu po to co na najwyższej półce, o tym że można dalej i więcej o tym, że sami stwarzamy sobie granice i że wszystko możemy osiągnąć. Gdyby wszystko było takie proste, to każdy chwaliłby się fotką z Monteverestu swoich planów. Jakoś dziwnie, tak się nie dzieje. Z jakiegoś powodu coś nie wychodzi. Walczymy, dajemy z siebie 150%, a efekty są takie, jak przy czerpaniu wody sitkiem. Dlaczego? W biegu do celu zapominamy o oddechu, zapomnimy o tym, że nie damy rady cały czas dawać z siebie 120% normy. Zapomnimy o tym, że życie nie zwolni za kolejnym zakrętem. Zapominamy o równowadze. Czasem żeby mieć siły iść dalej, trzeba cofnąć się o trzy kroki i usiąść na ławce, a potem wstać i ruszyć w dalszą drogę. Nasze wszystkie działania, plany i marzenia powinny dążyć do tego, żeby dać nam poczucie spełnienia, a ono jest możliwe tylko wtedy, kiedy znajdziemy życiowy balans.
Pierwszym etapem szukania równowagi jest odpowiedzenie sobie na pytania, ile czasu poświęcam na rzeczy istotne, zarówno w pracy jak i w życiu prywatnym. Ile zajmują mi rzeczy, w które dałam się wciągnąć. Ile z tych rzeczy robię bo muszę, ile bo powinnam? Muszę chodzić do pracy, ale już nie muszę wyręczać połowy zespołu w ich obowiązkach. Muszę zarabiać pieniądze, ale nie muszę robić tego w sposób i w miejscu w jakim jestem. Powinnam iść na imprezę z pracy, ale muszę poświęcić czas bliskim.
Wysiłek i poświęcenie są bardzo ważne. Stawianie sobie wysoko poprzeczki, to nie to samo co żywienie nadziei, że ktoś mnie przez nią przeniesie. Wysokie wymagania niosą za sobą wysokie koszty, ale naszym zadaniem jest powiedzenie STOP, w momencie jak zaczynamy tracić kontakt z rzeczywistością. Dzieje się tak kiedy przestajemy słuchać siebie, a tylko brniemy do przodu jak ten koń z klapkami na oczach i z zaciśniętym pyskiem. Nasz umysł kreuje rzeczywistość według tego co w sobie nosimy. Jeżeli mamy w sobie złość, strach, niezadowolenie, to będzie to do nas wracać w zdarzeniach jakie nas spotykają.
Poziom równowagi to bardzo indywidualna kwestia i mimo, iż nie u każdego jest na tym samym poziomie, to każdy go ma. Jak sterta prania osiąga wysokość Kopca Kościuszki, jak lista nie odebranych połączeń telefonicznych jest dłuższa niż lista zakupów, bo zakupy robisz w biegu i jest ci zupełnie obojętnie czy zjesz spaghetti w barze czy kanapkę w domu. Jak Twoje kontakty towarzyskie ograniczają się do wklejania serduszek na portalach społecznościach, to wtedy powinniśmy wcisną pauzę. Wydaje się nam, że jeżeli czegoś nie zrobimy, nie weźmiemy kolejnego zlecania, projektu, nie zrobimy przysługi połowie rodziny, to świat się zawali. Jedyne co może się zawalić, to nasz świat, świat w którym zabraknie nas.
Podstawą do osiągania równowagi jest akceptacja i świadomość miejsca w jakim się jest. Tak często nie chcemy zaakceptować tego co nas spotyka, walczymy, tracimy energię, na rzeczy które wystarczy przyjąć. „Jak długo człowiek szuka akceptacji i miłości, samooceny czy szacunku na zewnątrz, tak długo jest od nich uzależniony.” Andrzej Wiśniewski. Tak długo jak nie będziemy potrafili znaleźć równowagi w emocjach, pracy i życiu prywatnym, tak długo będziemy uzależnieni od wykonania kolejnych zadań, które mają nam dać ułudę spełnionego życia.