„Ja już takie rzeczy słyszałem, że ja już we wszystko wierzę”
Taksówkarz
Nie, nie film, warszawski taksówkarz, z którym jechałem ostatnio. Bo mimo tego pozytywnego stosunku reszty społeczeństwa do pandemii, wciąż unikam wychodzenia z domu, a jak już muszę wyjść, to unikam komunikacji miejskiej.
I z tym taksówkarzem wymieniliśmy kilka zdań na różne tematy, czyli gadaliśmy o polityce. Miał wyraźny problem na kogo zagłosować w drugiej turze. Bo oczywiście rozmawialiśmy o drugiej turze, pierwsza już nikogo nie interesuje, chyba tylko poza Stanisławem Żółtkiem.
Dylemat Pana Taksówkarza polegał na tym, że – i tu muszę donieść, że to nie są moje słowa – obecny prezydent jest pacynką na dłoni zwykłego posła, który nie ponosi za nic odpowiedzialności. A jeśli chodzi o jego potencjalnego kontrkandydata w drugiej turze, to Trzaskowski w sumie spoko, ale to, że on chce transwestytów do szkoły wpuszczać, żeby uczyli dzieci masturbacji, to go trochę powstrzymuje.
Swoją obawę uzasadnił tym, że jeśli coś pokazujemy dzieciom w szkole to jest to jakieś zachęcenie do powtarzania tej czynności.
No, nie wiem…
Mnie w szkole uczono geografii. Wszyscy ci nauczyciele byli nieznanej mi orientacji seksualnej, jednak sądzę, że hetero, a mimo tego nie potrafię na mapie pokazać Poznania, a z rzek na całym świecie pamiętam tylko Wisłę, Odrę, Bug i Amazonkę.
I Nil, ale to dzięki Agacie Christie. I Dunaj, ale to dzięki temu kawałkowi Straussa, czy innego Mozarta.
O matematyce już nawet nie wspominam.
I Mississippi, ale to dzięki amerykańskim westernom i to już naprawdę wszystkie, więc może ta nauka czegokolwiek zależy od innych czynników, niż to, czy ktoś lubi/ma siurka, czy nie, a zwłaszcza ode mnie samego.
Zauważyłem, że ostatnio ciężko jest uciec od polityki nawet taksówką, a mnie się wydaję, że zaczynam być wkręcany w jej tryby coraz bardziej. Przynajmniej mam takie wrażenie po obejrzeniu kilku filmów szpiegowskich i o różnych spiskach na najwyższych szczeblach władzy i telefonie, który odebrałem ciepłym popołudniem dn. 10 czerwca br.
Zadzwoniła do mnie Kobieta.
Jej nazwisko na razie zachowuję dla siebie albo już go zupełnie nie pamiętam, jeszcze nie zdecydowałem.
Zaczęła od tego, że nie ma dla mnie dobrych wiadomości. Zmartwiłem się trochę i przyznam, że posmutniałem. Muszę dodać, że jej telefon zastał mnie w przebieralni jednej z sieciówek, gdzie przymierzałem znowu za małe spodnie i stałem w ciasnej kabince w koszuli i bokserkach.
Nieświadoma tego wszystkiego Anonimowa Kobieta powiedziała z żalem, że decyzja zapadła i jednak ona nadal zostaje kierowniczką zespołu, więc oferta, która miała wejść w życie od 6 lipca jest nieaktualna. Stwierdziła, że z nią pozostającą na kierowniczym stanowisku, zespół będzie bardziej efektywny, a to jest teraz najważniejsze.
Trochę się oburzyłem. Moim zdaniem doskonale potrafiłbym zarządzać tym jej głupim zespołem i trochę się zmartwiłem, że nie mam pracy od 6 lipca.
Rozczarowany sobą, chwilę później zorientowałem się jednak, że nie otrzymywałem nigdy wcześniej podobnej oferty i poprosiłem o wyjaśnienie całej sytuacji.
Po krótkiej ciszy w słuchawce, Anonimowa Kobieta, zapytała z kim rozmawia.
A do kogo pani dzwoniła? – Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
Odparła, że do Pawła Nowaka.
Powiedziałem, że to ja.
– Z Ministerstwa Funduszy?
Powiedziałem, że nie.
Potwierdziła moje przypuszczenia, że to w takim razie pomyłka.
Trochę parsknąłem śmiechem, bo wyobraziłem sobie siebie pracującego w Ministerstwie Funduszy albo jakimkolwiek innym ministerstwie, zwłaszcza w latach 2015-20.
Z moim nazwiskiem miałem już sporo czasu, żeby się przyzwyczaić do tego, że widuję je czasem na paskach w telewizji przy jakimś generale, piosenkarzu z Idola, czy kilku nagrobkach. Raz nawet pracowałem z jednym Pawłem Nowakiem w jednej firmie. Niestety on już nie żyje. Ale to był wypadek i niczego nie można mi udowodnić.
Dostałem też kiedyś list z mojego banku z nową ofertą kredytową i zauważyłem adnotację, że z mojego konta może również korzystać moja małżonka, co naprawdę wkurwiło moją dziewczynę.
Sprawdziłem i faktycznie w Ministerstwie Funduszy pracuje Paweł Nowak i jest dyrektorem biura komunikacji. Zastanawiam się, czy powinienem się z nim skomunikować i powiedzieć mu, że nie ma roboty od 6 lipca?
I dalej zacząłem się zastanawiać, czy tajemnicza Anonimowa Kobieta po prostu pomyliła cyferki i przez przypadek dodzwoniła się do kogoś o takim samym nazwisku, jak dyrektor komunikacji w Ministerstwie Funduszy, do którego chciała się dodzwonić?
Pytam, bo chciałbym wiedzieć, skąd ma mój numer?
Napisałem jej SMS-a i zapytałem, ale jeszcze nie uzyskałem odpowiedzi, więc jeśli coś mi się stanie, wiecie gdzie zacząć.
Powodzenia.
Myjcie ręce i nie ufajcie nikomu.