Jesteśmy już po pierwszej ciszy wyborczej i przed drugą. Kandydaci wciąż walczą o głosy kolejnych wyborców innych kandydatów. Żony kandydatów są oceniane po tym jaką ubrały garsonkę, a dzieci, ach te dzieci, są sprawdzane z obecności jak w szkole.
No więc po co ci to?
Szczerze.
Gdybym miał mieć kamerę, która chodzi za mną 24/7 to bym poszedł do reality show i chociaż ośmieszył siebie oraz swoją rodzinę za gruby hajs. A tak to nawet nikt ich nie będzie lubił. Bo nikt nie lubi polityków.
I jeszcze będą cię sprawdzać na każdym kroku. Co mówisz, co mówiłeś, co pewnie powiesz, co robił twój dziadek i gdzie, kim była twoja babcia. I nawet nie możesz powiedzieć tym psychopatom, ty – dziadek odszedł od babci dawno temu, matka ciężko to przeżyła, odpuść może, bo się kobiecie smutno robi, w sumie gościa nigdy nie widziałem. Ale słowo się rzekło, publika zareagowała, ten dziad, co skrzywdził twoją babcię, a potem mamę, którego to nienawidziłeś szczerze przez całe życie, nagle staje się twoim ulubionym dziadkiem w opinii publicznej, z którym chodziłeś na ryby i załatwił ci dodatkowo karierę.
I ciężar na sercu, a wraz z nim, smutek tym większy, że nikogo nie obchodzi jak było naprawdę, bo nawet jakbyś szczerze wyznał przed nimi, że to nie tak, to część nie zrozumie, a część będzie cię miała za miękką faję.
Więc po co ci to?
Potem będą wyroki, a te wyroki będą miały wyroki, ze spokojnego życia i imprezek co weekend zrobi się – nie możemy nigdzie wyjść nigdy/ale dlaczego/bo jestem prezydentem/daj spokój. A tyle fajnych knajpek otwierają na zwłokach tych, co się zamknęły, bo nie miały na czynsz. A ile miejsc ominie cię, ile pierdół trzeba będzie gadać w każdym miejscu, bo jak będzie festiwal kwasu chlebowego w Dolnym Stolcu to tam też trzeba będzie przecież podjechać i powiedzieć, tak, tak, kwas chlebowy – zajebista rzecz – tradycja polska, tak, tak, ja zawsze byłem za. Weź przemyśl to.
No chyba, że ci zależy. To wtedy tak. Ale i tak bym się zastanowił.