Kobieta Insta

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Kiedy do mnie zadzwoniła, nie wiedziałam z jaką pięknością będę pracować.

Joanna…Kobieta Insta, bez pozowania i filtrów z arsenału layauta powala urodą, delikatnością, zadbaniem.

Kiedy przekroczyła mój próg, była dosłownie jak spod igły.

Dosłownie i w przenośni.

Mieszka w Warszawie, ale często z mężem przyjeżdżała do Trójmiasta.

Parę sesji miałyśmy na żywo, resztę online.

To jedna z tych Kobiet, którym większość zazdrości…urody, figury, luksusu, wakacji w najpiękniejszych zakątkach świata, męża jak z żurnala…jednym słowem bajkowego życia.

Trafiła do mnie z internetu, powiedziała, że w najbardziej krytycznym momencie jej życia mignęłam jej na instagramie. Wiedziona impulsem musiała sprawdzić czym się zajmuję. Potem znalazła mnie na fb i „coś” jej powiedziało, że jej pomogę.

Jak mówiła, zaufała moim oczom, bo spojrzeniem przypominałam jej ukochaną Ciocię z dzieciństwa, malarkę i rzeźbiarkę.

Ciocia zmarła, gdy Joanna miała 9 lat, spędzała u niej co roku część wakacji w Amsterdamie. Faktycznie miałyśmy podobne spojrzenie. Kiedy pokazała mi jej fotkę, obie poczułyśmy ciarki na całym ciele.

Joanna wychowywała się bez Mamy, jest jedynaczką. Mama zginęła w wypadku samochodowym, gdy ona miała niecałe 2 lata.

Pozostały jej tylko migawki wspomnień i pustka.

Ukochana ciocia, to siostra Mamy, niestety przez słaby kontakt z Ojcem, rzadko się widziały, choć miały częsty kontakt telefoniczny.

Ciocia zawsze dzwoniła do niej w każdym tygodniu roku.

To ona była jej najlepszą przyjaciółką.

****

Joanna pochodzi z bardzo zamożnej rodziny w branży finansowej. Ojciec zapatrzony w nią, ale bardzo wymagający. Po śmierci matki uciekł w alkohol na jakiś czas, a jej wychowaniem zajęła się Babcia, mama Ojca. Babcia ze strony Mamy nie żyła, Joanna jej nigdy nie poznała. Z obecną Babcią miały słaby kontakt uczuciowy. Była to kobieta chłodna emocjonalnie, cierpiąca na przewlekłe zapalenie stawów i wiecznie niezadowolona z Joanny.

Nie znosiła dzieci i chyba nikogo, oprócz swojego jamnika, który był jej pupilem.

Joanna do dziś nie lubi tej rasy.

Dziadkowie nie żyli od wielu lat.

Babcia miała nieoficjalny, wieloletni związek ze swoim przyjacielem, który miał niepełnosprawną żonę. Skomplikowana historia.

Zadaniem Joanny było być grzeczną, cichą, perfekcyjnie ubraną, perfekcyjnie wychowaną. Z dzieciństwa pamiętała głównie samotność i to, by zadowolić Babcię i zwrócić uwagę Ojca, który w pewnym momencie przestał pić, ale związał się z kobietą, która nie znosiła Joanny.

Obie rywalizowały o względy Ojca i rywalizacja stała się motywem przewodnim życia Joanny.

Lepiej, piękniej, doskonalej…tak można podsumować jej wszystkie działania i ich relacje. Najlepsze szkoły, wakacje za granicą, najlepsze ciuchy, spotkania towarzyskie i codzienny stres….czy sprosta wszystkim oczekiwaniom?

Czy ona sama uważała, że wiedzie bajkowe życie?

Tak…była tego świadoma, ale gdzieś na dnie serca najbardziej tęskniła za domem u Cioci, która wiodła też dostatnie, ale przy tym radosne i na luzie życie.

****

Swojego męża znała od czasów liceum. Najpierw byli przyjaciółmi, potem zostali parą. Samo wyszło, któregoś razu na wakacjach wylądowali w łóżku i okazało się, że on kocha ją od zawsze. Ona jego też, ale w sumie nie wie, czy to jest właśnie to. Są razem tyle lat, on wszystko w niej akceptuje, opiekuje się nią, pozwala na każdy kaprys, żeby tylko ją uszczęśliwić…i w tym sęk.

Nic ją już nie uszczęśliwia…ani zakupy, ani seks, ani przyjaciółki, ani wakacje…

NIC.

Pustka, czarna dziura, rozpacz…i ogromna niechęć do swojego ciała.

Wszystko zaczyna ją boleć, bez tabletek przeciwbólowych w torebce nie rusza się nigdzie. Często ma migreny.

Zauważyła, że zaczyna ją ciągnąć do innych Mężczyzn, że zabiega o uwagę brata jej Przyjaciółki, zresztą żonatego, ale potem ma ogromne poczucie winy wobec męża.

Nic jej się w sobie nie podoba.

Uzależniła się od zdjęć, lajków i ocen innych. Pół dnia zajmuje jej wybór odpowiedniego zdjęcia. Ogromny smutek i żal nie wiadomo skąd zaczął coraz częściej spowijać jej umysł i duszę. Ciągły przymus perfekcji doprowadził ją do problemów z jelitami, kręgosłupem i jajnikami. Bardzo chcieli mieć dziecko, a od lat nic się nie działo w tym zakresie. Zresztą, jak Joanna wspomniała, seks stał się raczej czymś, co od czasu do czasu wypada zrobić. Kupili sobie kota, ale on wypełnił pustkę na chwilę.

Joanna pragnie tylko być szczęśliwa, a każdy dzień jest dla niej wegetacją, skrzętnie ukrywaną pod maską doskonałego wyglądu, zdjęć na insta i świetnie prosperującego biznesu.

****

Joanna czuje jak wchłania ją dziura, że w niej znika. Był nawet czas, że brała psychotropy, ale po nich miała jeszcze gorsze samopoczucie. Klasyczna terapia też nie jest dla niej. Była raz, miała opowiadać o tym co czuje, jak to było u niej w domu, a ona ma niemoc. Nie chce jej się. Nie może nawet płakać. Więcej nie poszła.

****

Kiedy przyjechała do mnie pierwszy raz, powiedziała, żebym ją wydostała z tej dziury, bo się dusi. Nie może w nocy spać.

Zaczęłyśmy właśnie od niej. Całe ciało miała w dziurach (to iluzja umysłu), więc wyciągałyśmy je z ciała bardzo długo, na koniec sesji musiała położyć się na krótką drzemkę.

Duszność minęła. Następny dzień przespała w hotelu. Jej mąż do mnie zadzwonił zaniepokojony czy to normalne. Uspokoiłam go, że jak najbardziej. Ciało jest mądre, wie czego najbardziej potrzebuje.

I kolejna sesja…tym razem popłynęły łzy, pojawiła się Ciocia w Polu, a wraz z nią długo tłumiona tęsknota…za czułością, bliskością, miłością…matczyną, której Joanna nie zaznała świadomie, ale jej ciało zapamiętało dotyk i czułość Matki z pierwszych dwóch lat. Ten brak łagodziła właśnie Ciocia, której odejście Joanna tak mocno wyparła, ponieważ ból straty był zbyt silny.

Długo płakała, a ja znów po jej powrocie do Warszawy odbierałam telefon od męża z troską, co się z nią dzieje, co to za terapia, że ona ciągle płacze, a miało być lepiej.

Takie procesy są trudne dla partnerów, ponieważ zaczyna wypływać z nas to, co skrzętnie było ukrywane, czasami całe życie. Tak naprawdę często nie mamy pojęcia z jakimi wewnętrznymi ranami chodzą nasi bliscy.

Po około dwóch tygodniach Joanna przestała płakać i poleciała do Holandii na grób Cioci. Nie była na nim od pogrzebu. Zadzwoniła do mnie stamtąd, by mi podziękować, że tu jest.

To jedna z takich chwil, gdzie cały świat się zatrzymuje, a wzruszenie osiąga apogeum.

Coś się uwalnia, zmienia.

Tego umysł nie ogarnia, to można tylko poczuć.

To magiczne chwile.

****

Po powrocie Joanna się pochorowała. Z ostrą biegunką trafiła do szpitala. Wpadła w panikę, że coś idzie nie tak.

Myślałam, że już nie wróci pracować, ale po ok 2 miesiącach zadzwoniła, że chce iść dalej…

W międzyczasie okazało się, że jej mąż ma romans i dziecko, które właśnie się urodziło. Nie muszę pisać, jak Joanna się czuła.

Nie była w stanie przyjechać, więc pracowałyśmy online.

Wyglądała jak cień, doszła do momentu, że albo z sobą skończy, albo coś zrobi dalej.

Pracowałyśmy średnio raz w tygodniu, odgruzowując jej ciało z historii, które w nim zapisała podświadomość.

Ataki płaczu, zwątpienie, ogromny wkurw na wszystko i wszystkich…przerywane skandalem w jej kręgu towarzyskim, gdzie dotąd uchodzili za idealną parę.

Miejsce złości, żalu i upokorzenia stopniowo wypełniała ulga…i ogromne poczucie wolności, od ludzi, których nie lubiła, od przymusu robienia zdjęć i wybierania tego właściwego nieraz przez cały dzień.

To odeszło samo.

****

Wybaczyła swojemu mężowi, który przy całej dramaturgii sytuacji zachował się naprawdę z klasą. Zakochał się w tamtej kobiecie w czasie, kiedy przez kilka lat Joanna była dla niego niedostępna emocjonalnie, seksualnie i wiedli życie bardziej jak brat z siostrą.

I on tak pragnął dziecka, którego nie mogli mieć. Kochał Joannę, bardzo przeżył całą tę sytuację, nie chciał jej skrzywdzić, ale tamtą pokochał miłością namiętną i dojrzałą.

Zostawił Joannie dom, samochód i zrezygnował z części udziałów w firmie na jej rzecz. Nowa partnerka też okazała się być bardzo wyrozumiała w tej sytuacji. Dużo rozmów odbyli, postanowili rozstać się w przyjaźni.

Joanna zrozumiała, ze miał prawo wybrać swoje szczęście, a ona?

Poczuła ulgę.

Przeogromną.

Przestały ją boleć plecy, barki.

Lekkość ciała zaczęła jej towarzyszyć każdego dnia.

Zniknęły torbiele na jajnikach, okres się ustabilizował.

Podróż ta trwała ponad rok.

****

Ostatnio po przerwie spotkałyśmy się na sesji, by przetransformować jeszcze emocje w relacji z macochą i babcią, choć one bardzo się poprawiły w ciągu ostatniego roku.

Joanna sama doszła do tego, że to dzięki temu, że teraz ma dystans i skupia się na tym, czego ona pragnie, a nie na tym, co ma zadowolić innych.

Obecnie Joanna spotyka się z bratem jej przyjaciółki, który dla niej rozwiódł się ze swoją żoną.

Nie mieli jeszcze dzieci, więc poszło szybko.

Namiętność jakiej Joanna teraz doświadcza zrekompensowała jej całą tę trudną drogę.

Promienieje, wyluzowała na każdym polu.

Chce odkupić dom Cioci w Amsterdamie od kuzyna, by spędzać tam wakacje. Sprawa w toku, rokuje obiecująco.

To ma być dla niej prezent na 33 urodziny od jej Narzeczonego, planują wziąć ślub.

Chce jej się wszystko…

Dotarło do niej, że jest piękna i cieszy się swoim ciałem. Jak sama stwierdziła ma uczucie, jakby dopiero się obudziła z długiego snu…dzień zaczyna od wdzięczności, za wszystko co ma.

Ma tyle planów…

Na prośbę Joanny zmieniłam imiona, miasta i usunęłam część informacji ułatwiających jej identyfikację.

Mówi, że jestem jej tajemnicą, oprócz jej byłego męża nikt o mnie nie wie.

Korci ją by dać do mnie numer telefonu swojej Macosze…teraz obserwuje jak ta, w drodze po doskonałość, zniekształciła już swoją twarz zabiegami medycyny estetycznej.

Jak zwykle…trafi do mnie ten, kto jest gotowy na zmiany.

Reklama