Nagromadzenie świąt spod znaku „słodkości” – tych pochłanianych w postaci słodkiej kulki smażonej w głębokim oleju z różanym wkładem w środku, a także tych wypływających z każdej strony falą czerwonych serduszek, misiów i innych atrybutów miłosnych – zapędził mnie w zaułek kolejnych egzystencjalnych pytań. Skoro w tłusty czwartek musimy jeść pączki, mimo że Anna i Ewa mówią, że to dużo pustych kalorii i zamiast tego warto zjeść kawałek powietrza wymieszanego z powietrzem, to i tak skusimy się na nie i pochłaniamy w ilościach niewyobrażalnych dla ludzkiego umysłu, jakbyśmy mieli – specjalnie na te okazję – dodatkowy żołądek w pakiecie.
Walentynki – to samo! Ileż to razy słyszymy od białogłów, że to „głupie święto”, że „jak się kocha to przez cały rok, a nie tylko tego dnia”, ale spróbuj bracie nie kupić tego dnia kwiatów – gwarancja focha jak z Gdyni do Zakopanego. To wszystko uzmysłowiło mi, że jako gatunek ludzki, uwielbiamy świętować. My potrzebujemy świąt tak jak potrzebujemy tlenu do życia! „Okazja czyni złodzieja” – mówi stare porzekadło. Sparafrazujmy to powiedzenie „Okazja czyni świętowanie”. Nazwijmy w końcu to co lubimy po imieniu.
Część z was powie: „fajnie, fajnie, ale wcale tak dużo okazji w ciągu roku do świętowania nie ma”. Podpowiem Wam: otóż wystarczy odpalić googla i wpisać „święta na każdy dzień roku”… i nagle okazuję się, że niekiedy w ciągu jednego dnia okazji uzbiera się nawet ze cztery. „Światowy Dzień Niedźwiedzia Polarnego”, „Światowy dzień nerek”, „Międzynarodowy Dzień pozdrawiania brunetów”, „Dzień Metalowca”, „Dzień Paskudy”, „Międzynarodowy dzień wtyczki do kontaktu”, „Światowy Dzień prania skarpetek”, „Międzynarodowy Dzień serków pleśniowych”. Ludzie! Czerpmy z tych świąt pełnymi garściami, i nie zamykajmy się tylko na oklepane kalendarzowe oficjałki. Otwórzmy się na niestandardowe celebracje. Ja właśnie pędzę do sklepu po napoje i przekąski, bo już niedługo „Międzynarodowy Dzień ludzi nie obchodzących żadnych świąt”!