MOJA TRZECIA MYŚL

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Pamiętam, że kilka lat temu do Oscara był nominowany taki film o dwóch kowbojach wynajętych do pilnowania bydła, którzy wyruchali swojego pracodawcę na kasę, bo zamiast pilnować bydła, zaczęli w namiocie rozbijać swoje rodziny.

Nie pamiętam tytułu i mnie to będzie męczyło teraz…

Pamiętam, że trochę się zawiodłem na tym filmie. Bardzo lubię westerny, a w tym było za mało strzelania.

Ale w świetle ostatnich wydarzeń, zacząłem się zastanawiać, czy teraz ten film miałby większe szanse wygrać, skoro Akademia Filmowa zmieniła zasady nominowania filmów?

Teraz o statuetkę złotego, łysego typa wspartego na fallicznym obiekcie mogą się ubiegać tylko te filmy, które w ekipie mają przynajmniej 30% kobiet, osób mniejszości rasowych i seksualnych i/lub niepełnosprawnych.

Moją pierwszą myślą było – Jezu Chryste!

A jestem przecież ateistą.

To już jest koniec – pomyślałem po raz drugi. – Fabryka Snów skończyła się na „Przeminęło z wiatrem”!

Że jak to?! To biali heteroseksualni mężczyźni będą teraz w amerykańskich filmach tylko w 70%?!

Czy nie zobaczymy już takich filmów, jak „Dunkierka” Nolana, czy „1917” Mendesa? Jak ja tego nie zrobiłem do tej pory?

Wiecie, tych filmów, które w polskich kinach nie natrzaskały razem tyle, co Patryk Vega jednym swoim porannym klockiem.

Napisałem w tej sprawie list otwarty do Akademii.

Andrzej Wajda odbierając swojego Oscara zrezygnował z mówienia w obcym języku i powiedział, że swoje przemówienie dziękczynne wygłosi po polsku, bo myśli po polsku.

No to ja tak nie zrobiłem i napisałem:

Deer Akademy,

Did ju iwen understend łot is demokrasy?

Dat de fundamental fing of uropijan waljus is fridom… Fridom… Fridom of spicz and ekspres?

Aj tel ju somting.

Szejm on ju!

Szejm. On. Ju.

I jako pierwszy podpisałem się jako Dr. Paweł G. Nowak.

Ale nie wysłałem, bo usłyszałem wypowiedź Dr. Patryka Jakiego w parlamencie europejskim, która dziwnym zbiegiem okoliczności brzmiała dokładnie tak samo.

Trzecią myślą w kwestii tej szokującej decyzji Akademii, była taka, że nie spodziewam się nominacji, więc mam wyjebane i chyba potrzebuje jakichś wakacji…

Ale z tym covidem teraz nie wiadomo, gdzie można polecieć… Bo to trzeba się pierdolić, albo z mierzeniem temperatury na lotniskach, tym dezynfekowaniem rąk wszędzie i maseczkami…

Albo covidiotami, którzy uważają, że WHO chce zarobić na szczepionkach, więc w tym celu planuje doprowadzić kraje, które mogłyby tę szczepionki kupić, do bankructwa, przez konieczność powtarzania lockdownów.

Myślałem o rejsie jachtem.

Może z jakimś bogatym biznesmenem, jak w „365 dniach” Blanki Lipińskiej?

Albo jak podczas urlopu byłego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego?

Łukasz Szumowski wybrał się na wakacje po tym, jak dzielnie zrezygnował z ministerstwa w środku pandemii.

Za powód tej decyzji podał fakt, że bycie ministrem zdrowia to ciężka praca i nie miał wystarczającego kontaktu z rodziną.

Skarżył się, że bywał tak zmęczony, że po powrocie z pracy nie mógł z nimi poprzebywać, bo miał siłę tylko na głupie filmiki w Internecie.

Więc, jak tylko przestał być ministrem, wybrał się w rejs jachtem z bogatym kolegą.

I chyba ten sposób jest bezpieczniejszy.

Zamknięta przestrzeń, we dwóch przez tydzień na łódce, w doskonałej izolacji…

„Tajemnica Brokeback mountain”!

Przypomniałem sobie.

Uff…

Zmyliło mnie chyba polskie tłumaczenie tytułu. W oryginale jest „The Brokeback Mountain”, ale polski dystrybutor zdecydował, że warto dodać do tego jakąś tajemnicę.

Wielka mi tajemnica. Dwóch typów rucha się na łódce.

Tfu! W namiocie.

Przepraszam.

Spojler.

Reklama