Nowy Rok, nowe nadzieje i nowe wyzwania….a miłość wciąż rządzi się tymi samymi prawami i przede wszystkim dla wielu pozostaje najważniejszym składnikiem egzystencji, swoistą siłą napędzającą wszelkie życiowe działania. Ważne, czy żywimy ją do siebie, bo tylko wtedy mamy szansę zbudować zdrową i długotrwałą relację.
Ostatnie miesiące dla wielu były i nadal są czasem próby – często próby sił z samym sobą, szczególnie w przypadku osób, które wiodą życie bez pary. Zapewniam – to się zmieni, jeśli samotność nie jest wybranką życia – czasami trzeba i co więcej – warto zaczekać.
Ostatnio sięgnęłam do cudownej, maleńkiej książeczki wydanej przez The School of Life – jeśli nie znają jeszcze Państwo tej wyjątkowej organizacji, założonej przez uznanego brytyjskiego filozofa oraz autora bestsellerów – Alain de Botton, to proszę to koniecznie nadrobić!
Tytuł kuszący – How to find love……pytanie towarzyszące każdemu na jakimś etapie życia i niezależnie od ilości poradników – trudno na nie znaleźć krótką, jednoznaczną i wszystkich zadowalającą odpowiedź. Wszyscy miłości pragną, ale czy wszyscy jej doświadczają? Patrząc z perspektywy historii miłość była kiedyś niemal ostatnim warunkiem udanego mariażu, co więcej mocno komplikowała losy zakochanych, niejednokrotnie doprowadzając do tragicznych zakończeń.
Jakimi jesteśmy zatem szczęściarzami, kiedy wybór partnera może być wyborem serca, a nie układu, rozsądku, statusu, czy (nie daj Boże) braku cierpliwości? A i tak wciąż potrafimy źle wybierać, prowadzeni zwodniczymi uczuciami – nie zakochujemy się w kimkolwiek, ale w swoich „typach”, nieustannie szukając „tego czegoś”, odrzucając wiele wartościowych osób bez specjalnych powodów, za to fascynując się tymi zupełnie dla nas nieodpowiednimi. Ileż przykładów mogłabym tu zacytować z pracy z klientami…
Z czego zatem wynikają nasze preferencje? Jedną z najpotężniejszych sił w prawie miłości jest potrzeba dopełnienia siebie poprzez drugiego człowieka, jako że sami często czujemy się niekompletni, wyrzucając sobie, naszym zdaniem istotne, braki pewnych cech osobowościowych, czy fizycznych.
Drugą siłą jest potrzeba bycia wspieranym, kiedy przyciągają nas ludzie dostrzegający i rozumiejący niemalże bez słów nasze uczucia i odczucia, z którymi na codzień jesteśmy sami, czując się jeszcze bardziej samotni, często w opozycji do całego świata.
Sposób w jaki podchodzimy do miłości w wieku dorosłym jest ukształtowany przez nasze doświadczenia z dzieciństwa. W późniejszych partnerach przyciągają nas cechy, które przejawiali ukochani przez nas opiekunowie, zakodowane w naszej podświadomości, a przez to na swój sposób znajome.
Tak to łącząc intuicję z wiedzą o nas samych i wyciągając wnioski z wcześniejszych doświadczeń możemy wybierać to, co dla nas najlepsze, zwiększając znacząco szanse na trwały, szczęśliwy związek. Nawet, jeśli trzeba będzie dłużej zaczekać. Warto.