Tyree Moorehead spędził lata na baltimorskich ulicach, tworząc strefy bez strzelania, świętą przestrzeń ulicy, na której po morderstwie nie powinno być kolejnego. Jak mówi aktywista – zdaje sobie sprawę, że jego działanie nie wpłynęło na zmniejszenie „przelania krwi” w mieście. Postanowił zatem zmienić nieco swój punkt widzenia. „Wiem, czego chcą i mogę się z nimi utożsamić. Pragną pieniędzy”.
Jak twierdzi, aby powstrzymać morderców, trzeba im zapłacić. Sam Moorehead spędził 18 lat w więzieniu za popełnienie morderstwa 2. stopnia w wieku 15 lat. „Rozmawiałem z ludźmi, widziałem strzelców. To małe miasto, wiem, kim są przestępcy” – mówi.
Były rzecznik policji, TJ Smith zgadza się, że należy myśleć nieszablonowo, jednak nie uważa, aby wręczanie kryminalistom pieniędzy było rozwiązaniem. Jednak tego rodzaju działanie było zastosowane niegdyś w Richmond, w Kalifornii. Miasto zidentyfikowało osoby, z największym prawdopodobieństwem popełnienia karalnego czynu i dało im pieniądze. Od ponad 30 lat, miejsce notuje najniższy wskaźnik popełnianych morderstw.