Wiemy już czego szukają u siebie wzajemnie kobiety i mężczyźni, chociaż coraz częściej słyszę, że znaleźć nie mogą lub może….nie potrafią. A jak już znajdują potencjalnego partnera to jakoś ciężko przychodzi związek utrzymać na dłużej. Poza tym żyjemy w czasach różnorodności – mamy ogromny wybór formuł relacji, a wielu singli zasłania się wymówką, że generalnie poważnych relacji nie szuka….
Podzielę się ostatnio zasłyszaną historią pewnej pani, żyjącej już kilka lat bez partnera, co wyborem było świadomym – burzliwie zakończone małżeństwo wyczerpało ją na tyle energetycznie, że poczuła się skutecznie zniechęcona do eksplorowania nowych znajomości damsko – męskich. Tymczasem, jak to zwykle bywa – zupełnie niespodziewanie – pojawił się na horyzoncie ON. Spełnienie marzeń, kwintesencja pożądanych męskich cech ubranych w niezwykle atrakcyjną powierzchowność o uroku i intelekcie James’a Bond’a, a jeszcze ta wrażliwość…..
Pierwsze spotkanie, niewinne, w okolicznej kawiarni, w pierwsze pandemiczne lato, kiedy wolno było jeszcze bezkarnie sączyć wszelakie napoje w cieniu drzew…ona wiedziała już wtedy, że chciałaby bardzo – on wydawał się wręcz speszony niespodziewanym zachwytem nad jej urodą i osobowością, ale wbrew wszelkim poszlakom znajomości kontynuować nie zapragnął. Pragnęła jednak ona. Cierpliwa była i napawając się strzępkami pisanego kontaktu i westchnieniami do wspomnień, jak również do wizji wymarzonej przyszłości doczekała kolejnego spotkania, z własnej inicjatywy, po wielu miesiącach. Niewinnym i to pozostało, zgodnie z zasadami savoir – vivre, chociaż kilka godzin spędzonych na herbacie u niej w domu przemknęło niepostrzeżenie, pozostawiając niedosyt, gdy on musiał wracać do dzieci. Potem dziękował za cudowny czas, za inspirację i miał nadzieję na więcej, ale….zamilkł znowu. Żyjemy w czasach gdy rzeczywistość czasami wciąga nas jak czarna dziura, gdzie czas przestaje istnieć – tłumaczyła sobie ciszę ona. Wciąż pragnęłą więcej, kierowana intuicją i przekonaniem, że jeśli z kimś warto próbować budować cokolwiek, to właśnie z nim. Po miesiącu podjęła kolejną próbę – zawsze przyjmował spontaniczne zaproszenia od niej – wszak wielbił, podziwiał i sympatią darzył ogromną, co chętnie powtarzał przy bezpośrednim kontakcie. Przyszedł. Tym razem z winem. Kolejny niezapomniany wieczór, kiedy oboje czuli się jak z jednej gliny ulepieni, tematom nie było końca, podobnie jak uśmiechom i przeciągniętym spojrzeniom, ale wytrwali w „bezpiecznym” pod każdym względem dystansie. Wychodząc od niej, jak na Kopciuszka przystało, przed północą, złożył na jej ustach czuły, aczkolwiek namiętny pocałunek, zawierający obietnicę, przynajmniej tak jej się wydawało. Ponownie zaległa cisza, tym razem budząca jej niepokój, ale dojrzale postanowiła nie pisać, nie dzwonić, nie nawiązywać żadnego kontaktu. Kiedy zdąrzyła pogodzić się z brakiem ciągu dalszego ON zadzwonił. Przepraszał. Szczerze, przyznając się do swej słabości, braku gotowości na relację, a wręcz lęku przed nią, zapewniając, że cisza nie ma nic wspólnego z Nią, a jedynie z jego problemami, o czym wolałby porozmawiać podczas spotkania. Podziękowała za szczerość i otwartość, znajdując możliwie najbliższy termin kolejnego rendez – vous. Przyszedł, charyzmatyczny jak zawsze, uroczy, uważny – godziny mijały jak sekundy, uśmiechom nie było końca, aż w końcu padło pytanie – i co dalej będzie? Niepewny przyszłości był pewny, że to nie czas na relację, bo to czas kiedy zajął się nareszcie sobą i chociaż już teraz pragnął JĄ to najbardziej pragnął zdjąć odpowiedzialność ze swoich barków. Skracając historię – skończyli w sypialni, gdzie było tak cudownie jak marzyli od dawna. Następnego dnia oboje bładzili w obłokach, nie mogąc skupić się na najprostszych czynnościach, wymieniając pisane żarliwe czułości. ON zniknął ponownie. Cisza. Macie Państwo podobne doświadczenia? Wszak płcie zamieniać tutaj można dowolnie, ale JEGO zachowanie typowym jest dla unikowego stylu przywiązania. Warto te style znać i rozumieć by lepiej też rozumieć nasze partnerskie wybory i to skąd bierze się ta wszechobecnie poszukiwana „chemia”. Właśnie o nich napiszę następnym razem.