To najpiękniejszy czas w ciągu roku. Czekamy na ten moment z nadzieją w głosie, że zaraz będzie lepiej, cieplej, przyjaźniej, inaczej. Jedni czekają z powodów religijnych. Inni z powodu wspólnej, rodzinnej kolacji. Jeszcze inni wyczekują wystroju miasta, sklepów, dźwięków kolęd i unoszących się zapachów piernika, cynamonu, goździków. A ja czekam na moment, by lepiej poznać moją rodzinę przy stole, i staram się zadać im pytania, które pokazują ich jako ludzi– ich myślenie, odczuwanie, to co ich boli, a co dostarcza radości.
Dzieje się tak na przygotowanych pięknie karteczkach, by nie trzeba było wygłaszać tyrad głośno i z obawą odrzucenia. Karteczki wieszamy na choinkach i każdy z zaproszonych gości może w dowolnej chwili podejść i przeczytać. Nie trzeba komentować, roztrząsać, dywagować, rozmawiać o tym, bo to jest tylko poznanie człowieka przez jego własne myślenie, a nie przez mylenie innych o nim. Zaczarowane święta nie będą nigdy prawdziwe i szczęśliwie przeżyte, jeśli będą skupione tylko na powierzchowności, blichtrze i rozmowach o dupie Maryni lub – nie daj Boże – o polityce, bo inaczej wszyscy popadniemy w konflikt. Ja poszukałam swojego pomysłu i napiszę, czy się sprawdził. Jeśli jest wola drugiego człowieka, to dlaczego nie?
Zaczynam od siebie i na ładnej karteczce zamieszczam ważne dla mnie pytania i odpowiedzi. Zawijam w rulonik, przewiązuję kokardką, podpisuję „Paulutek”.
Kim jestem? Jedni to cenią, inni nienawidzą. Jestem po prostu Paulutkiem i wolę być sobą, niż podobać się byle komu.
Sukces? Szczęśliwa rodzina.
Porażka? Wewnętrzny krytyk i jego strach.
Wyzwanie? Ciągła edukacja, doświadczenie, praca, doktorat, wykłady, warsztaty.
Czego się boję? Że wszyscy, których kocham, umrą przede mną.
Czego pragnę? Uczyć i inspirować młodsze pokolenia kobiet, by walczyły z presją społeczną i nie dały sobie odebrać praw. Ten stan polityczny chce nas ubezwłasnowolnić.
Kariera? Być mamą.
Marzenie? Być sprawną i świadomą w starości. Nie sprawiać kłopotu.
Dieta? Głodzę się i ćwiczę jak szalona.
Przyjemności? Obiad i beza z moimi chłopakami.
Jak zabijam smutek? Idę na zakupy. Kupuję kolorowe ubrania i maluję usta na czerwono. Siadam z książką i robię notatki.
Czego unikam? Ludzi-potworów i nadętych głupków.
Moje minusy? Rozrzutność i hedonizm.
Moje plusy? Kocham ludzi, mimo że wciąż rozczarowują.
Moja muzyka? Banks, Bee Gees i z dzieciństwa– Shakin Stevens.
Najgorsze wspomnienie? Przemoc fizyczna i słowna wobec kobiet na moich rodzinnych, poznańskich Jeżycach.
Najlepsze wspomnienie? Kiedy Maciek powiedział mi pierwszy raz, że mnie kocha i chce się ze mną zestarzeć.
Jakiego zachowania nie akceptujesz? Kiedy facet mówi mi, co mam robić, jak myśleć, jak wyglądać, co robić. Nic mnie to nie obchodzi i mówię mu, by spojrzał na siebie jako żałosną, nadętą jednostkę chorobową z małym kutaskiem i wielkimi kompleksami.
Bez czego nie wyobrażasz sobie życia? Bez szeptu, dotyku, seksu i muzyki.
Co jest najpiękniejsze w życiu? Beztroski śmiech szczęśliwego dziecka.
Najpiękniejsze miejsce na świecie? Mój bezpieczny, przytulny dom z domownikami ludzkimi i zwierzęcymi.
Co zmieniło Twoje życie? Smutek, żal, rozpacz po utracie moich trzech nienarodzonych synów.
Życiowe spełnienie? Kochać Maciej Kurzajewski Frank Kronenberg Julek Kurzajewski i być kochaną.
Amen.
Wszystkim Państwu życzę pięknych, szczerych wobec drugiego człowieka świąt, bez konfliktów, oceny, przekonywania o własnych racjach, ironii, sarkazmu, agresji. Dzwońmy z życzeniami, piszmy kartki ręcznie, a nie przez komunikatory. Odkrywajmy marzenia rodziny, by sprawić im mały prezent, a nie standardowy z wieszaka w ostatniej chwili. I nawet, jeśli kogoś nam przy stole będzie brakować, to pomyślcie o nim przez chwilę wspólnie, nie krytykując jego złych zachowań czy wad, ale tylko czego Wam brakuje od czasu, gdy go nie ma?
W tym roku zabraknie mojego Taty i najbardziej będzie mi brakowało jego poznańskiej gwary i marudzenia na warszawskie jedzenie i odległości. Mój Tata.