Adaptacje prozy na potrzeby komiksu zazwyczaj wydają się kontrowersyjnym posunięciem. Gdzie przecież pomieści te wszystkie słowa i jak ująć w zamkniętych kadrach rozbudowane wątki, tak żeby nie pozbawić pracy charakteru pierwowzoru? W obliczu tylu wątpliwości tym bardziej docenimy pracę Milesa Hymana, który nie tylko wziął na warsztat klasyczną pozycję literatury, ale tym samym zmierzył się z pracą swojej babci Shirley Jackson.
Loteria klasyczne opowiadanie Shirley Jackson uważane przez co poniektórych za najsłynniejszą amerykańską, krótką formę prozatorską to przede wszystkim wspaniałe studium jak można budować napięcie i zwodzić odbiorcę. Pośród sielankowych krajobrazów amerykańskiej prerii znajduje się małe miasteczko, a jego mieszkańcy raz w roku spotykają się, by wziąć udział w specyficznej loterii. Finał historii zdecydowanie nie jest taki, jakim wszyscy oczekują.
Sama komiksowa interpretacja autorstwa Milesa Hymana, specjalisty od przenoszenia literatury na kolorowe strony jest przede wszystkim minimalistyczną nowelą graficzną. Rysownik stara się prowadzić fabułę poprzez twarze postaci, ich mimikę, emocjonalne grymasy. W tym ascetyzmie jest metoda, ostatecznie czytelnik zostaje pochłonięty przez pastelowe kadry. Loteria nie traci na formie ani suspensie przez graficzną konwersję, jest równie piorunująca jako opowiadanie, bez wątpienia wciąż zaskakując.
Strach ma wielkie oczy, a nie wszystko jest tym, czym może się wydawać. Te banalne mądrości doskonale oddają wagę adaptacji komiksowej Loterii. Ten komiks nie jest skromnym towarem zastępczym, brykiem dla leniwych, to pełnowartościowe dzieło sztuki, rzucające nowe światło na legendarne opowiadanie.