Biel kości. Wywiad z Maliką Tomkiel

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

„Biel Kości” to prawda. „Biel Kości” to kruchość i gładkość, choć ciało niewielkie, a talerz jej dawno pokrył się kurzem – tu kilka okruchów tam kłębek myśli – może przez skórę poczujesz dreszcze. 

Malika Tomkiel. Autorka książki „Biel Kości” to kobieta, która po wieloletniej walce z chorobą, anoreksją, postanowiła podzielić się swoją historią. Wykorzystując swoje dziennikarskie umiejętności skumulowała swoją energię rozmawiając ze specjalistami i osobami chorymi na zaburzenia odżywiania, by powiedzieć głośno o problemie dotykającym tysiące ludzi na całym świecie. Czy bliscy mogą coś zrobić, gdy widzą cierpienie? Jak wygląda proces wychodzenia z zaburzeń odżywiania i, co najważniejsze, jaki obraz polskiej służby zdrowia maluje przed nami obecna rzeczywistość? Pamiętaj, czasem po prostu może być za późno.

Anoreksja, to często temat tabu, zwłaszcza wśród osób, dotkniętych tą chorobą. Zdaje się, że im większa presja otoczenia, by jeść, tym większy sprzeciw osoby chorej?

Czy nie z dużą ilością rzeczy tak jest? Wedle zasady „nie naciskaj, bo się w sobie zamknę”. Prawda jest taka, że krokiem do wyzdrowienia jest pewnego rodzaju decyzja. Polega ona na postanowieniu, że chce się wyzdrowieć i podjąć procesu leczenia. Podobnie jak nikt za nas tego nie zrobi, tak samo nikt nie włoży nam pokarmu do buzi. To my, osoby chore, sterujemy łyżką czy widelcem, swoją własną głową. Inne osoby mogą nas naprowadzić, ale nie czuję by nacisk był dobrą drogą. 

Kim czuła się Malika, uwikłana w anoreksję?

Maliką. Czułam się Maliką. To co mi się przydarza w życiu jest częścią mnie – drogą. Byłam człowiekiem, kobietą, byłam córką moich rodziców, studentką, dziennikarką. To nie tak, że w chorobie jest się kimś innym. Jest się sobą. Tylko w innym momencie. 

Kim Malika jest teraz? Czy możesz teraz o sobie powiedzieć, że jesteś wyzwolona?

Wiesz, pracuję ze słowem i słysząc „wyzwolona” wyobrażam sobie kobietę tańczącą pod osłoną księżyca. Jeśli więc „wozwolenie” interpretujemy jako pewnego rodzaju „wolność” – tak, jestem. Decyzje w swoim życiu podejmuję świadomie i w zgodzie ze sobą. Nie oznacza to jednak, że jestem wolna od choroby (bo wiem, że pewnie to miałaś na myśli). Anoreksja, jak wiele nałogów, jest czymś co wraca do człowieka w trudnych momentach. Pozbycie się jej wymaga świadomego uczestniczenia w terapii, by móc monitorować swój stan zdrowia i zareagować na ew. nawroty. A kim Malika jest teraz? Maliką.

Gdybyś miała wymienić trzy najtrudniejsze sytuacje, rzeczy, które stały na twojej drodze do zdrowia, to co by to było?

Myślę, że przyznanie się przed samą sobą, że problem istnieje, przyznanie się przed najbliższymi i konfrontacja jednego z drugim. Po prostu.

Jak zauważyłaś u siebie anoreksję?

Z pewnością nie było to łatwe, ale wydaje mi się, że moment, w którym odmawiasz sobie czegoś co sprawia Ci przyjemność jest właśnie tym. Nie ma nic złego w mieszkaniu na siłowni, jeśli to Ci odpowiada. Nie ma nic złego w zdrowym odżywianiu (jeśli to Ci odpowiada). Gorzej, jeśli zaczynasz żywić do siebie nienawiść, jeśli chęć takiego życia Ci się nie powiedzie. Tak jak w książce: Anoreksja to mania aptekarskiej precyzji. 

Na samym początku swojej książki piszesz o pustce, rządzącej światem, która zaczęła również rządzić tobą, jak ją odczuwałaś? Pustka to dość zatrważający stan.

Mam takie poczucie, że człowiek powinien odczuwać w swoim życiu pełnię – stan, w którym akceptuje wszystko co mu się przytrafia, albo trzyma to w ryzach, by powoli zacząć rozplątywać supełki. Człowiek odczuwający pustkę chyba jest zagubiony. Tak, wydaje mi się, że to dobre słowo. Człowiek odczuwający pustkę nie do końca chyba wie, w którym kierunku powinien pójść i co do końca czuje. Wiesz, ja nawet teraz uczę się co to znaczy być „złą”, odczuwać „złość”. To dla mnie nowe emocje.

Co było, jeśli w ogóle, siłą napędową, by z tą pustką zerwać?

Nie mogłam ustać na nogach. Lubię chodzić z rodziną na spacery.

Czy da się z anoreksji całkowicie wyleczyć?

Chyba jak każda osoba chora i poddająca się terapii – chciałabym w to wierzyć. Wierzę w to, ale podobnie jak z innymi rzeczami w życiu nie chcę myśleć jedynie o tym, kiedy to się skończy. Myśląc o końcu nie zważamy na proces i drogę, którą przechodzimy i nie dostrzegamy małych zmian. Wiele się dzieje podczas procesu zdrowienia. 

Czy „Biel kości” to lektura dla chorych, czy również a może przede wszystkim dla ich rodzin, opiekunów?

To lektura dla każdego! Dla każdego, a w szczególności dla osób, które nigdy nie miały styczności z tym tematem! Mało kiedy wyjątkowo co podkreślam, ale to będę: „Biel Kości” to książka dla każdego człowieka, który chce świadomie żyć w społeczeństwie. To lektura dla każdego kto szuka siebie, lektura dla bliskich, osób chorych, zdrowych, dużych, małych. Wierzę, że liczne wywiady ze specjalistami, osobami chorymi, ich rodzicami sprawią, że chociaż część Osób będzie wiedziała, jak zareagować, gdy ktoś odważy się zwierzyć nam z problemu. Zresztą, częściowo to dziennik. Czy trzeba być narkomanem by przeczytać „My dzieci z dworca Zoo”?

Jak „wygrać”? Czy można w ogóle chcieć wygrać?

Tak jak mówi moja Wspaniała Mama: Nie ścigać się. Wtedy się nie przegrywa. 

„Biel kości”, Malika Tomkiel, Wydawnictwo Papierowy Motyl.

 

Reklama