Wiele osób przed premierą polskiej wersji kultowego The Office miało bardzo skonkretyzowane myśli na temat tej produkcji. Oto one: paździerz, syf, kiła, bezsens, cringe, gówno, może będzie fajne, dajmy temu szansę. A zatem, zgodnie z ostatnią z nich, dałem.
Wnioski po 11 z 12 odcinków są następujące – to naprawdę przyjemna zabawa z dużym potencjałem na stanie się czymś wyjątkowym. Ustalmy bowiem pewne kwestie – jest to nadal work in progress. Nie dlatego, że jest to niedorobiony produkt, tego nie można o tym powiedzieć, ale widać, że twórcy podchodzą do tematu z ostrożnością, nie chcąc popełnić niepotrzebnego błędu, o który w przypadku kultowych produkcji bardzo łatwo. Dlatego żarty, scenariusz i postaci w polskim The Office wciąż wydają się być na razie próbowaniem tego co działa, a co nie, co spodoba się widzom, a z czego warto zrezygnować. Bardzo dobrze widać to w trakcie binge-watchingu, kiedy to z każdym odcinkiem postaci robią się coraz ciekawsze, żarty lądują coraz lepiej, a struktura fabularna staje się bardziej klarowna. Wydaje się to zrozumiałe i osobiście myślę, że to najlepszy kierunek, szczególnie biorąc pod uwagę fakt jak oczywiście negatywne będzie pierwsze zetknięcie się polskiej publiki z ich ulubionym serialem, ale z tymi, ożeszty, polskimi aktorami. A, jak się okazuje, można się nawet uśmiechnąć i wzruszyć.
Serial jest wzorowany na wersji brytyjskiej. Fabuła opiera się na przyjściu nowego stażysty, romansie w tle oraz jakże niepoprawnym szefie, który bardzo chciałby być zabawny, ale wychodzi jak zawsze. W polskiej wersji, firma zajmuje się produkcją wody Kropliczanka w Siedlcach.
Nie jest to kalka 1:1, twórcy wprowadzili kilka ciekawych elementów, które ożywiają zastałą już nieco formułę oryginału, gdyż, stety lub niestety, współcześnie tego rodzaju biura zastąpione zostały kulturą bardziej korporacyjną i to z tego śmiejemy się obecnie najczęściej. Postacią kluczową tej restrukturyzacji stała się Patrycja, uosabiająca wielkomiejskość Warszawy, ale także struktury korporacyjne i środowisko rozwoju osobistego. W tej roli świetnie sprawdziła się Vanessa Aleksander, skutecznie łącząc sztywność, fałszywość i poczucie bycia lepszym od innych w dość niegroźnej jednak wersji (bo łatwo byłoby tu przesadzić w stronę okrucieństwa) nowej wiceprezeski.
Podobnie zresztą dobrze radzi sobie w roli prezesa Piotr Polak. Jest głośny, obcesowy, niedelikatny i narcystyczny w całkiem dobrych proporcjach. Co należy pochwalić – świetnie ignoruje wszystko co się do niego mówi. Co może jednak męczyć to elementy jęczybulstwa, które wprowadził do postaci Michała. Nie jestem pewien czy to do końca działa, ale to jest jeszcze do rozstrzygnięcia.
Serial jednak dość mocno opiera się na Adamie Woronowiczu, który jest odpowiednikiem Dwighta w wersji amerykańskiej, czyli dość ekscentrycznego i spiętego gościa, zapatrzonego w szefa i wiecznie walczącego na pranki z głównym bohaterem. W tej wersji pranków jest mniej, a dużo humoru pochodzi z postaci wykreowanej przez Woronowicza. Do klasycznych tropów, takich jak zainteresowanie militariami, przeświadczenie o byciu samcem alfa etc., dodał bowiem ogromne zainteresowanie historią Polski, fascynację/nienawiść do PRL-u oraz motywy katolicko-narodowowyzwoleńcze, które zadziwiająco dobrze pasują do tej postaci. Co ciekawe, jest to jeden z niewielu przypadków, kiedy tego typu komentarze czy parodie nie mają zabarwienia publicystycznego, co należy zaliczyć na plus.
Postacie drugo i trzecioplanowe są również ciekawe, zarysowane z podobnym polskim sznytem. Mamy tu bowiem alkoholiczkę, sfrustrowaną matkę, panią z marketingu o niskiej zawartości IQ, Gruzina z idealną ekspresją wiecznego „WTF”, a także patologicznego dostawcę wody jeżdżącego Multiplą i szarą myszkę recepcjonistkę oraz nowego pracownika marketingu z wielkimi pomysłami, który coś do owej recepcjonistki szmera.
Ten ostatni wątek jest dla mnie chyba najmniej przekonujący. Myślę, że chemia pomiędzy tymi postaciami jest na razie tylko na poziomie scenariuszowym. Liczę jednak na to, że z czasem będzie się dało ich polubić, bo są to sprawni aktorzy.
Jedyne co pozostaje to liczyć na kolejny sezon. Myślę, że z drugą, trzecią odsłoną może z tego być coś naprawdę wyjątkowego na polskiej scenie seriali komediowych, szczególnie, że obecnie jest trochę posucha w tym temacie i znowu wróciliśmy do smutnej Polski ze smutnymi problemami. W wersji demonstracyjnej – The Office PL zachęca. Czekam jednak na pełną wersję.