Chodzenie na siłownie, a w moim przypadku zmuszanie się do siłowni, okazało się również ośrodkiem badań nad postaciami odwiedzającymi mury świątyni sportu. Postanowiłem w dzisiejszym felietonie przedstawić wam wyniki moich obserwacji w postaci słownika postaci siłownianych.
Koks
Typowy osobnik zasiedlający każdą siłownię. Charakteryzują go nad wyraz duże mięśnie całego ciała. Obserwując go, włącza się w tobie współczucie, bo oczami wyobraźni widzisz bidulka, jak sobie nie radzi przy najprostszych czynnościach np. odbieranie telefonu, ściąganie t-shirtu, albo jedzenie nożem i widelcem. Przy każdych ćwiczeniach jęczy, jakby go zarzynali.
Typowa dziunia koksa
Życiowa partnerka Koksa, która również jest nieodłącznym elementem krajobrazu. Charakteryzują ją czarne legginsy podkreślające świeżo zoperowane pośladki, wypukłe usta, przerost mięśni piersiowych, wymawianie płaskich samogłosek, a także guma do żucia, która dodaje animuszu w siłownianej dżungli.
Dżolero
Siłowniany przystojniak. Facet jest tak ładny, że nawet najbardziej zagorzałemu heterykowi oko zawiśnie na nim niczym złamana ręka na temblaku. Jak przechodzi przez siłownie, to masz wrażenie, że świat dookoła przyśpiesza, a on sunie w slow motionjak na filmie rozwiewany wiatrem z wentylatorów. Charakterystyczny u niego jest rzut okiem to na prawo, to na lewo, tak aby każdy zauważył, że już wszedł.
Janusz
Typowy przedstawiciel nowej fali mężczyzn lubiących letnią porą koszulkę „żonobijkę” (*tzw. „bokserka”) i sandały ze skarpetkami. Chodzi po siłowni z ręcznikiem na szyi, trochę poćwiczy, ale zazwyczaj zgrywa ważniaka i zagaduje Koksa, pokazując wszystkim, że on go zna osobiście. Charakterystyczne dla niego jest duży mięsień piwny i dresy z bazaru od Zdziśka, co to z „więzienia” wyszedł przed tygodniem.
Ja, czyli Everyman
Typowy przedstawiciel nowomody„be trendy, be fit”, który nienawidzi siłowni i marzy o pizzy pepperoni z wielką dolewką coli, kanapą z IKEI pod dupą i polarowym kocem, który uwędzi tłuszczyk na brzuchu.