Ostatnio do głowy przychodzi mi często słowo odwaga. Jak wtedy, kiedy za dzieciaka krzyczało się „seks” na ulicy i uciekało w jakimkolwiek kierunku. Albo jak pokazywało się faka policji pod szybą. Albo jak dzwoniło się do 5 osób domofonem.
Tak samo myślę również o niezwykle odważnych stanowiskach zajmowanych przez niezwykle ważne osoby w niezwykle ważnych sprawach. Są to np. (nie moje opinie jakkolwiek) instagramerki są głupie i w ogóle to głupie, że te głupie to mają wyświetlenia i zasięgi. Ojoj, jakie to głupie. Albo – mieszkam w dużym mieście i niespecjalnie jestem zwolennikiem partii rządzącej. Uważam, że powinna być inna i powinniśmy przy okazji zalegalizować małżeństwa homoseksualne. [mając 100k wolnego hajsu na zorganizowanie imprezy lan w CS-ie i kupienie kilku litrów koli] – naprawdę nie rozumiem dlaczego ludzie narzekają na te podwyżki, musimy to chwilę przeboleć, ale wiadomo, że to wynika z okoliczności zewnętrznych, potem będzie lepiej.
Zawsze, gdy słyszę takie akty odwagi w przestrzeni publicznej, mam ochotę zacząć klaskać i wiwatować na rzecz jakże brawurowego zajęcia stanowiska w ważnej materii. Mam także ochotę powiedzieć sobie – że następnym razem proponuję powiedzieć przy swoich wielkomiejskich znajomych, że jest się przeciwko rasizmowi, na pewno wzbudzi to ich szacunek i będą wiedzieli z kim mają do czynienia.
Z innej beczki, ta sama odważna część społeczeństwa jakoś nie wychodzi ku rzeczywistości alternatywnej, by podjąć tam jakże ważną przecież obronę swojego zdania. Bo nawet bez dłuższego namysłu można podziabać sobie te idee i zobaczyć, że może fakt, jakoby influencerki były głupie bla bla bla, jest trochę nudny i faktem jest, że można robić pieniądze na wszystkim, dlaczego robienie sobie fotek dupska miałoby być czymś gorszym niż pisanie durnych felietonów, takich jak ja? Bo nie jest to wyrafinowane? Albo – skoro coś jest związane z seksem to też fuj? To w takim razie, zamknijmy wszystkie pisma o charakterze historycznie kobiecym, wszystkie pisma dla mężczyzn też oraz, z jakiegoś powodu są on bowiem takowe, wszystkie reklamy szamponów i jogurtów dobrych na trawienie, w których (obu o dziwo), stoją sobie nagie kobiety zachwalające jakże zwyczajny przecież produkt. Może też, zastanówmy się w naszej wielkomiejskości, partia rządząca ma swoich zwolenników nie dlatego, że jest zła i paskudna i złe paskudy na nią głosują, ale odnosi się do części tego naszego społeczeństwa, które przez te wielkomiejskości była pomijana przez wiele lat i dekad tego naszego bytowania w kraju nadwiślańskim i może dlatego ludzie chcieli zmiany i dali się przekupić, bo po raz pierwszy ktoś wyciągnął do nich dłoń? Ja np. pamiętam ile moja babcia dostawała emerytury i choć teraz nie jest jakoś lepiej, to jednak dostaje więcej niż te 1400 (w ogóle – 1400, Jezusie Chrystusie). I może właśnie jak się ma te 100k na wysranie to powinno się zamknąć mordę na temat życia innych ludzi, bo, ziomek, nie wiesz jak to jest jak masz 3k i nagle podnoszą ci czynsz z 400 na 800 przez głupie pomysły twoich kolegów.
Tak zatem sobie myślę, w perspektywie, że może to tak naprawdę nie jest aż tak odważne, żeby w tłumie klakierów pierdolić sobie o tym, z czym wszyscy się zgadzają. Może następnym razem, jak chcesz kogoś przekonać, weź może idź do tych ludzi co się z tobą nie zgadzają, a nie opowiadaj to sobie w kółeczku przed blokiem (*apartamentowcem), bo w sumie świata tym nie zmienisz mordo.
Pozdro dla kumatych, na sam koniec wszedł mi vibe czasów wkurwionego na establishment hip-hopu i chyba wiem dlaczego.