No właśnie, ile? Jaki jest przelicznik normalnego życia/konfliktu zbrojnego na świecie? I jak daleko musi ów konflikt się odbywać, by zablokować nam możliwość kupienia dżinsów.
Wiele osób, na wielu platformach społecznościowych, twierdzi, że w obecnej sytuacji geopolitycznej, nie można kupować dżinsów, robić festiwalu w Cannes, gdzie daje się sobie nagrody za robienie filmów i właściwie – niewiele można robić w ogóle. Dlatego, że – wojna.
Ja, jako człowiek pełen wątpliwości i zwątpień, nigdy nie byłem zwolennikiem opowiadania się za ocenianiem czyjejś moralności w kwestii tego, co uważają za normalne życie, ale skoro jest to tematem dyskusji, podyskutujmy.
Otóż, jak się okazuje, zależność tego czy możemy kupić sobie dżinsy w stosunku do konfliktów zbrojnych i tragedii na świecie jest oparta na kilku bardzo wyraźnych podstawach.
Po pierwsze – odległość. Z badań niezależnych naukowców, którzy spotykają się często w mojej toalecie w godzinach porannych, wynika niezbicie, że im dalej od kraju, w którym mieszkamy, dochodzi do okrucieństw, tym szybciej możemy kupić sobie dżinsy. Na przykład, gdy w 2001 roku doszło do ataku terrorystycznego w Stanach Zjednoczonych, dżinsy mogliśmy sobie kupić dopiero następnego dnia. Wynikało to z tego, że, po pierwsze, Stany Zjednoczone są cool, po drugie – to w jakiś sposób nasz sojusznik, po trzecie – oni robią większość filmów, więc w sumie musimy im podlegać kulturalnie jak wasalowi. Niemniej – jest to dość daleko i w sumie nie nasza wojna, więc możemy spokojnie kupić dżinsy już następnego dnia.
Nie można natomiast powiedzieć tego samego o konflikcie w Syrii. Po pierwsze – większość Polek i Polaków oraz osób Polskobytujących nie ma pojęcia gdzie jest Syria. To sprawia, że nie dość, że możemy kupić dżinsy już tego samego dnia, w którym wybuchł konflikt, to jeszcze, dodatkowo, możemy dokupić do tego modny t-shirt.
Kolejną podstawą jest – czy tragedia światowa jest nagła, czy też rozciągnięta w czasie? Jak wiadomo bowiem z badań wspomnianych wcześniej naukowców, jeśli coś się zdarzyło nagle, można się tym przejąć od razu i nie ma się wyrzutów sumienia, bo w końcu – mamy odpowiednią reakcję na zło tego świata. Z drugiej natomiast strony, jeśli coś dzieje się długo, bardzo ciężko nam się tym przejmować, bo właściwie, w zasadzie, to się dzieje i może nawet nie da się nic z tym zrobić? I co wtedy, mamy na siłę wymyślać, że się przejmujemy? Głód jest od tylu lat problemem, malaria zabija tyle osób, ale w zasadzie nie widzimy tego na co dzień, bo telewizja pokazuje nam newsy, żeby podkręcić nasze ciśnienie, a nie, ogólnie, zdołować. To, że z powodu COVID-u umarło 100 000 osób nie ma większego znaczenia, bo noszenie maseczek jest upierdliwe. Toteż – jeśli problem na świecie nie jest nagły, zasadniczo nie ma to wpływu na kupowanie dżinsów, bo nas to nie dotyczy ostatecznie.
Ostatnią podstawą jest natomiast poziom hipokryzji w naszym życiu, który jesteśmy w stanie tolerować. Jeśli bowiem nie można dawać sobie nagród za filmy, bo wojna, to dlaczego, skoro przez lata ginęły miliony ludzi na świecie z powodu głodu, chorób, wojen etc., można było to robić i akurat najnowsza wojna przelała czarę goryczy? Hipokryzja jest tu oczywista, więc należy po prostu zbadać jaki jej poziom jesteśmy w stanie zdzierżyć. Najlepiej jest to sprawdzić na przyjacielu/przyjaciółce/osobie przyjacielobytującej, kiedy to, samemu nie przestrzegając żadnych zaleceń dietetycznych, powiemy im co mają zrobić/jeść, by wyglądać lepiej i lepiej się czuć. W zależności od ilości pierdół, które im nagadamy bez wyrzutów sumienia, będzie to wprost proporcjonalne do ilości hipokryzji, którą możemy znieść z powodu tragicznych wydarzeń na świecie.
Mam nadzieję, że choć trochę wyjaśniłem problemy tego świata. W kolejnym odcinku naszych rozważań, będziemy zastanawiać się czy jeszcze można być mężczyzną oraz jak wmówić komuś, że to nie chodzi o winę, mając jednocześnie obsesję na jej punkcie. Do zobaczenia!