
W intensywnym nienasyceniu trwałam od dawna wyczekując Witkacowskiej wystawy w warszawskim Muzeum Narodowym. Nie żebym, po pierwszych z nią obcowaniach (trwa wystawa od 8 lipca, byłam już na niej dwukrotnie), poczuła przypływ nasycenia, upajać się tym Witkacym należy na raty, jako i on był zwolennikiem dozowania upojeń. Bo skupia „Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia” cały ogrom eksponatów. Choć nie, słowo eksponat w witkacowskim kontekście brzmi nazbyt beznamiętnie, a ja tam popadałam sobie co i rusz w seryjne ekstazy. Są obrazy, szkice, fotografie, są i konteksty (choćby Wasilij Kandinsky, Max Ernst, Marcel Duchamp) – blisko 500 prac, ze zbiorów własnych, z zasobów innych muzeów, wreszcie: z kolekcji prywatnych.
Tematycznie rzecz biorąc obejmuje wystawa szerokie spectrum witkacowskich poczynań artystycznych: jest pejzaż, są przejawy Czystej Formy, są i efekty działania Firmy Portretowej. Na marginesie: kto nie zna szczegółów funkcjonowania tego przedsięwzięcia, firmy jednoosobowej i żelazną ręką rządzonej, niech dla czystej frajdy nadrabia – wyimek z regulaminu na zachętę: „Klienci są zobowiązani zjawić się punktualnie na seanse, gdyż czekanie źle wpływa na nastrój firmy i może źle wpłynąć na wykonanie utworu”. Jest też Witkacy i kobiety (osoby chętne ten zawikłany temat zgłębić, odsyłam do książki Małgorzaty Czyńskiej pod analogicznym tytułem i podtytułem „Harem metafizyczny”).
Kogo Witkacy od wieku nastoletniego nie nęci (istnieją tacy?), tego niech zanęci finezja tytułów prac, bo i nad nimi samymi pochylać się warto – przytaczam również dla przyjemności własnej: „Prokurator Oskar Mollendorff zakochany w swoim morskim potworze, nazwanym na część Króla Albańskiego Zogu”, „Prof. Olaf Swinson aprobuje to, ale słabo”, „Profesor Krzestomir jest dobry człowiek tylko trochę perwersyjny”, „Zaczynająca się orgja morskich snobów”, „Choromański rzygający na mnie”, „Bezprzyczynowe posuwanie się na lewo”, „Dokładne mierzenie ohydy życia” – wyborne, czyż nie jest to poezja dotykająca samych trzewi istnienia? Do zobaczenia pod Witkacym, w ramach samoulepszania jakości życia do 9 października zamierzam składać mu regularne wizyty.
