Geoffrey Beene. Mistrz prostej formy

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Proste, swobodne stroje fascynują go od dawna. Dopiero gdy zbiorą one pozytywne recenzje dodatki trafiają do produkcji. Geoffrey Beene wymyślił wiele codziennych kreacji, które szybko spotkały się z aprobatą  Amerykanów.

Chłopiec ze stetoskopem w dłoni

Miał nigdy nie zostać projektantem. Urodził się przedostatniego dnia sierpnia 1924 roku w małej miejscowości Haynesville w Louisianie. W miejscach, w których niewiele się dzieje, dzieci mają wielkie marzenia. Beene myśli o postawieniu się ojcu i jego surowym wymaganiom. W jego rodzinie niewiele wie się o sztuce, o wiele większa wagę przykłada się do medycznego wykształcenia.

Ojciec chłopaka jest lekarzem, tego samego wymaga od syna. Geoffrey początkowo jest niechętny, nie ciągnie go do anatomii i rozpoznawania chorób. W końcu ulega presji otoczenia. Przez trzy lata chadza na zajęcia, na których medyczny żargon i grupki ubranych w fartuch studentów nie robią na nim wrażenia. Na studiach Geoffrey uczy się jednak szyć. Ta wiedza wkrótce mu się przyda.

Chłopiec, który został krawcem

Beene już wie o czym marzy, musi „tylko” przekonać do tego rodzinę. Gdy ta niechętnie się zgadza, chłopak szybko ucieka do Los Angeles. Tam w południowo kalifornijskiej uczelni biega na kursy projektowania ubioru. Potem jest Nowy Jork i kolejne studia. W Traphagen School of Design Fashion jest jedną z najpilniejszych osób. Liczne pytania, jakie zadaje, nikogo nie dziwią. Beene uczy się rozpoznawać ściegi, z takim samym, niesłabnącym zapałem wymyśla konstrukcje ubrań.

Starannie naszkicowane formy to jedno, ale projektant czuje, że aby tworzyć lepsze rzeczy musi wyjechać do Francji. Tylko tam może lepiej zrozumieć szlachetną formę i równie intrygujący kształt szytych na miarę kreacji. W École de la Chambre Syndicale de la Couture Parisienne i domu mody Molyneux, w którym odbywa praktyki, czuje się fantastycznie. Kiedy wraca do Wielkiego Jabłka spotyka go duża niespodzianka.

Nowy początek

Bycie asystentem w firmie Harmay dla wielu jest szczytem marzeń. Beene traktuje to jako wstęp do wolno rozwijającej się kariery. W pracy uczy się wykorzystywać zdobytą wiedzę, ma mnóstwo pomysłów, które niebawem zrealizuje. Początek lat 60. należy do niego. Nowy dom mody, w którym klienci mogą przebierać w dobrze skrojonych materiałach najwyższej jakości budzi coraz większe zainteresowanie. O „dziecku” Beene’a słychać też w środowisku. Otrzymanie nagrody Coty, prestiżowego wyróżnienia przyznawanego za autorskie pomysły w dziedzinie mody i sesja w „Vogue’u”, dobrze wróżą na przyszłość. Geoffrey jest jednym z pierwszych amerykańskich projektantów wykorzystujących luksusowe magazyny do promocji linii swoich ubrań. Dobry zmysł techniczny i zamiłowanie do sztuki to nie jedyne cechy, dzięki którym nowy dom mody jest na ustach wszystkich. Mężczyzna dostrzega możliwości muślinu, dżinsu, dżerseju i koronek, chętnie wplata je w codzienne troje. Amerykanie są zachwyceni możliwościami nowych, nieznanych dotąd tkanin. Butik w Siódmej Alei przyciąga miłośników wieczorowych strojów i bluz. Te ostatnie zdobione cekinami, mające delikatne kołnierzyki, mankiety koszuli są wspaniałą opcją do noszenia na co dzień. Wielką karierę robią też suknie w złotym i srebrnym kolorze lekko przylegające do ciała.

Beene po latach: „Wierzyłem, że wewnętrzna struktura jest synonimem formy i kształtu. Moje szkice i wykorzystane materiały były ważniejsze od projektu”. Dodaje: „Największa zmiana w światowej modzie nastąpiła prawdopodobnie w minionej i obecnej dekadzie. To musiało się stać. Było zbyt wiele nielogicznych zasad”.

Nowe, elektryzujące propozycje

Nieskomplikowane, dobrze uszyte ubrania to nie jedyna propozycja, jaką ma dla klientów Geoffrey. Kiedy chwilę potem na rynku pojawia się Beene Bag, praktyczna, wygodna i bardzo funkcjonalna torebka, świat szaleje na jej punkcie. Modne są także akcesoria, tj. okulary, woda kolońska Grey Flannel czy sygnowana przez projektanta pościel. Butik na Piątej Alei to kolejne miejsce, w którym nie tylko można zaopatrzyć się w dodatki niezbędne do codziennego życia, ale i spotkać postacie znane z pierwszych stron gazet.

Nancy Reagan, lady Bird Johnson i Glenn Close wybierają akcesoria najlepszej jakości, nic więc dziwnego, że produkty projektanta trafiają w ich gust. Tytuł Projektanta Roku, jaki Beene otrzymuje jakiś czas później, sprawia, że nawet osoby nie interesujące się modą znają jego nazwisko. Gdy 28 września 2004 roku mężczyzna umiera, nikt nie przypuszcza, że o domu mody projektanta, który zadbał o nieśmiertelne fasony ubrań, szybko przestanie być głośno. Luksusowe tkaniny i proste ściegi uczyniły z Geffrey Beena gwiazdę. Dzięki niemu kobiety pokochały akcesoria, zaczęły bawić się modą.

Reklama