Philipp Jackson. Rzeźbiarz Elżbiety II

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Brąz, marmur i mniej szlachetne kamienie stają się w jego dłoniach interesującymi materiałami. Chociaż Phlipp Jackson słynie z nowoczesnego podejścia do sztuki ma wielu zwolenników także wśród miłośników starych posągów.

Stara i nowa sztuka

Nie przepada za nazywaniem go współczesnym twórcą. Bardziej od niezrozumiałych dla niego instalacji woli impresjonizm. Nie od razu zajmuje go rzeźba. Chociaż z zapartym tchem podziwia reprodukcje prac Auguste’a Rodina, Jacoba Epsteina, Henry’ego Moore’a i Oscara Nemona, kocha również fotografię.

Studia w Farnham School of Art uczą go, by nigdy nie rezygnował z marzeń. Kiedy po raz pierwszy bierze do ręki aparat jest przekonany, że będzie to zajęcie, które całkowicie go pochłonie. Nic z tego. Chłopak uczestniczy w kilkuset ważnych spotkaniach, coraz bardziej tęskni za prawdziwą sztuką, a nie portretowaniem ważnych osobistości ze świata.

Studio

Edward Lawrance studio to niewielki budynek, który łatwo przeoczyć. Znajdujące się w Midhurst atelier bardziej przypomina dom mieszkalny niż pracownię kilku artystów. Jackson trafia tam po roku kiedy ma dość życia na świeczniku. Podoba mu się wymyślanie wysmakowanych, będących na pograniczu starej i nowej sztuki rzeźb. Zanim sięgnie po dłuto ogląda każdy blok kamienia i brązu. Tworzy z nich naturalnej wielkości posągi.

Znane postacie umieszcza w parkach, miejscach użyteczności publicznej na terenie Wielkiej Brytanii, Argentyny i Szwajcarii. Szybko zyskuje uznanie. Przypadkowo o tajemniczym, do bólu dbającym o prywatność rzeźbiarzu słyszy Elżbieta II.

Herbatka z królową

List ze starannym podpisem królowej leży na stole. Jackson szybko rozrywa kopertę, dostaje zaproszenie na dwór. Nie ukrywa ekscytacji, ale nie przestaje myśleć o rosnącej liczbie zamówień. Aby im sprostać mężczyzna dzieli kartkę na pół i zapisuje na niej kolejne zlecenia. Tylko w ten sposób jest w stanie wszystko pogodzić: tworzenie nowych dzieł dla znajdującej się przy studiu galerii i prace dla prywatnych inwestorów. Elżbieta II jest pod dużym wrażeniem artysty. Podoba jej się sposób, w jaki pracuje Jackson. Królowa zleca kilka dzieł na odbywający się rok rocznie pokaz Chelsea Garden Show.

Największa angielska impreza, na której pojawiają się najsłynniejsi ogrodnicy i architekci krajobrazu stanowi dla Phlippa spore wyzwanie. Jest też wspaniałą okazją do zaprezentowania swojego talentu szerszej publiczności. Po latach przyznaje: „Moje rzeźby są w istocie impresjonistycznym odzwierciedleniem postaci. Tam, gdzie postać pozornie wyrasta z ziemi, tekstura przypomina korę drzewa, skałę lub lawę”. Rozszerzające się ku górze posągi są bardziej rozmyte, delikatne i zmysłowe. Nic dziwnego, że kiedy w 2007 roku artysta zostaje poproszony o stworzenie brązowego posągu Bobby’ego Moore’a zachwytom nie ma końca.

Tytuł

Stojąca przed wejściem rzeźba to nie jedyne wielkie dzieło Jacksona. „Young Mozart” i „Jersey Liberation” przynoszą mu światowe uznanie. Artysta przyznaje, że choć ma wielu idoli najbardziej liczy się ze zdaniem rodziny. Kiedy po latach żona i syn dołączają do znajdującej się kilkaset metrów od domu pracowni, nikt nie ma wątpliwości, że Philipp jest nową gwiazdą współczesnej sztuki. On sam skromnie przyznaje, że daleko mu do Brançusiego. Kilka lat później spotyka go kolejne zaszczyty: zostaje komandorem prestiżowego Królewskiego Zakonu Wiktoriańskiego, co jakiś czas angielska władczyni proponuje mężczyźnie nowe realizacje, a on z radością je realizuje.

Philipp Jackson to jeden z tych twórców, dla których bardziej od tworzenia nowych prac liczy się ich jakość. Naturalnej wielkości posągi przypominają impresjonistyczne kompozycje. Interesujące i bardzo ciekawe. Zdumiewające i niepowtarzalne. Głosy na temat innych prac rzeźbiarza zatrudnionego przez angielską królową nie milkną nawet wtedy gdy 8 września 2022 roku Elżbieta II umiera. Philipp Jackson stał się angielskim dobrem narodowym, artystą dodającym świeżości nudnym ogrodom i założeniom zieleni.

Reklama