Gerrit Rietveld. Miłośnik kątów prostych

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Uwielbia proste, niewyszukane dodatki. Z kilku kawałków drewnianych klocków potrafi skonstruować wygodne krzesło lub stół. Przesuwane ściany domów to kolejna innowacja, z której słynie Gerrit Rietveld.

Zabawa wśród opiłków drewna

W dzieciństwie często słyszy o nowych zamówionych do konkretnych pomieszczeń meblach. Zajmujące wolne przestrzenie kartki z odręcznymi notatkami i szkicami nie są dla chłopaka niczym nowym. Dla outsidera, którym się staje, nie ma nic przyjemniejszego niż zabawa wśród opiłków drewna. Gerrit Rietveld przychodzi na świat 24 czerwca 1888 roku w Utrechcie. Niewielkie miasto bardzo mu się podoba, jest w nim wszystko, czego chłopak potrzebuje. Zna każdą ulicę, umie zaznaczyć na mapie miejsca, w których bywa. Częściej można go spotkać w studio ojca, gdzie podpatruje etapie produkcji krzeseł, foteli, kredensów i ręcznie wykonanych biurek. Niezbyt dobrze idzie mu za to w szkole. Bywa zestresowany, bardziej od zajęć niepokoją go znajomi, z którymi nie potrafi się dogadać. Ma 12 lat gdy opuszcza szkołę, uczy się fachu od ojca. To on jest dla Gerrita pierwszym i najważniejszym nauczycielem.

Gerrit Rietveld Pracownia

W 1917 roku świat pędzi do przodu. Koniec I wojny światowej sprawia, że artyści zachłystują się wolnością, pociągają ich nowe rozwiązania. Rietveld jest jednym z tych twórców, dla których stare, ciężkie i niezbyt wygodne, za to ładnie wyglądające meble, powinny przestać istnieć. Zamiast drogich gatunków drewna inwestuje w tani dąb, grube kawałki surowców zastępuje cienkimi prostokątnymi elementami. Nie są drogie, a przystępna cena zaskarbia Rietveldowi rzesze klientów.

Masowo tworzone meble można łatwo przenieść, postawić w salonie, kuchni lub sypialni, złożenie zajmuje kilka minut. Żywe odcienie błękitu, żółci i czerwieni stają się kolejnym znakiem rozpoznawczym mężczyzny, którego krzesło bywa traktowane jako nowoczesna rzeźba. Dwa lata później w życiu architekta i ebenisty ma miejsce inne ważne wydarzenie.

De Stijl

O awangardowym, hołubiącym współczesny design stowarzyszeniu ebenista Gerrit słyszał już wcześniej, ale nigdy nie miał odwagi udać się na pierwsze spotkanie. Z natury nieśmiały najlepiej czuje się za zamkniętymi drzwiami studia, gdzie spędza większość czasu. Zapach świeżo ściętego drewna sprawia, że szybko siada do pracy, każde nowe zamówienie jest dla niego wyzwaniem. Kiedy w 1939 roku słyszy o nowo powstałej grupie nie wie, że De Stijl zmieni życie wielu osób, w tym także jego. Razem z Pietem Mondrianem i Theo van Doesburgiem zmienia oblicze sztuki. 

Nieskomplikowane, pozbawione ozdobników meble stają się obiektami pożądania wielu osób. Po krześle Zig – Zag i fotelu berlińskim Gerrit zakasuje rękawy i siada do stołu kreślarskiego. Trójwymiarowe, różnobarwne płaszczyzny pełne powtarzających się rytmów, wewnętrznych struktur i ciekawych faktur są wizytówka holenderskiej grupy.

>>>>Więcej tekstów kulturalnych z Anywhere.pl Kultura znajdziecie TUTAJ!

Dom z przesuwanymi ścianami

Rewolucyjny pomysł, jakim jest stworzenie mieszkania z jednym dużym pomieszczeniem, przesuwanymi regulowanymi w ten sposób ścianami nie każdemu przypada do gustu. Zbilansowanymi pionami i poziomami zachwyca się m.in. Truus Schröder – Schräder. Młoda bogata wdowa ceni wszystko co kiedykolwiek stworzył Rietveld. Wymyślona dla niej willa odpowiada potrzebom kobiety w stu procentach. Jest nowoczesna, genialnie wpisuje się w wypromowana przez mężczyznę stylistykę.

Kilka lat później Gerrit uczestniczy w konferencji CIAM, oglądane na wystawie realizacje przyprawiają go o dreszcze. Jest nimi do tego stopnia zafascynowany, że po powrocie do domu mężczyzna rezygnuje ze spotkań z członkami De Stijl. Uważa, że nadszedł właściwy moment na zmiany. Pod koniec lat 20. tworzy Dom Szofera. Nieprzeciętny budynek złożony z pokrytych białą emalią betonowych płyt umieszczonych w metalowych ramach nie przypomina poprzednich realizacji. Kolejny ciekawy pomysł? Dwie dopieszczone budowle znajdujące się blisko rezydencji Truss  Schröder – Schräder. Zamiast kolorów Gerrit decyduje się na biel, pasmowe okna i lekko cofnięte piętro, dzięki któremu powstaje długi korytarz.

Wielka sława to nie żart

W trakcie II wojny światowej artysta rezygnuje z pracy. Może sobie na to pozwolić. Jest sławny i bogaty. W latach 50. wymyśla m.in. pawilon holenderski na weneckie Biennale, siedzibę fabryki materiałów w Bergeijk, dom van den Doena, budynek znajdującej się w Amsterdamie uczelni nazwanej na cześć projektanta. Gerrit może mówić o szczęściu, nie musi martwić się o zamówienia, te spływają do niego szerokim strumieniem. Odmawia często, ale kiedy trafia mu się zamówienie na budynek muzeum van Gogha, szybko jedzie na teren budowy. Śmierć zastaje go przy pracy. 25 czerwca 1965 roku świat obiega wieść o odejściu jednego z najlepszych architektów i ebenistów świata. Budowa gmachu galerii sztuki przeciąga się o niemal dekadę.

Gerrit Rietveld był marzycielem. Człowiekiem, dla którego nade wszystko liczyły się funkcjonalność, komfort i wygoda. Uwielbiał proste, nieskomplikowane bryły i proste kąty. Jeśli jakiś budynek był zbyt skomplikowany, pełen dekoracji i ornamentów, według architekta nie nadawał się do użytku. Wykonywane z tanich, łatwo dostępnych materiałów meble i eksperymentalne budynki raz na zawsze podzieliły i zmieniły świat miłośników nowoczesnego designu.

Reklama