Słynie z eleganckich, dopasowanych i szytych na miarę sukni z trenami, garniturów i kostiumów podkreślających sylwetkę. Starannie dobrane materiały stanowią dla Normana Norella klucz do sukcesu. Proste, ponadczasowe detale czynią z niego jednego z najlepszych projektantów mody.
Film
Niemal od zawsze interesują go ubrania. Wspólnie z rodzicami omawia ściegi ubrań, bywa w salonie kapeluszy ojca. Dla urodzonego 20 kwietnia 1900 roku w Noblesville w stanie Indiana chłopaka świat sukien, lejących się materiałów i doskonałej jakości dodatków nie jest niczym nadzwyczajnym. Norell jest chorowity, bywa, że większość roku spędza w łóżku, jest nieśmiały, miewa trudności z nawiązaniem nowych znajomości. Jego ulubioną rozrywką staje się rysowanie, często chadza do teatru, a zamiast zarządzać rodzinnym biznesem woli bujać z głową w chmurach. Projektowanie ubioru to coś, co pociąga go coraz mocniej.
Ma 19 lat gdy wyjeżdża do Nowego Jorku. Tam w Parsons School of Design studiuje ilustrację modową, potem tafia do równie renomowanego Pratt Institute na Brooklynie. Praca dla Paramount Pictures, studiu filmowym, w którym nagrywane są takie hity jak „Białe Boże Narodzenie” czy „Śniadanie u Tiffany’ego”, dla wielu jest marzeniem. Dla Norella to dopiero początek przygody, a tworzone przez niego kostiumy dla Glorii Swanson i Rudolpha Valentino zachwycają wiele osób. Nagle świat Normana staje na głowie.
Z teatru na salony
Mężczyzna jest jednym z niewielu, którzy nie zgadzają się na przeprowadzkę do Kalifornii. Po tym jak odmawia, producenci nie mają dla niego dobrych wieści: designer zostaje zwolniony. Przez jakiś czas pracuje na Broadwy’u, gdzie pod czujnym okiem Charlesa Armoure’a, wykonuje „prawdziwe” suknie dla kobiet. Praca bardzo mu się podoba, a kiedy trafia do Hattie Carnegie, popularnego salonu mody, czuje, że jego pomysły zmienią świat. Drogie, wysmakowane kostiumy przeznaczone dla gwiazd pokroju Joan Crawford i Constance Bennett, stały się obiektem westchnień wielu kobiet. Na początku lat 40. Norell niespodziewanie odchodzi z firmy. Przyczyna? Nieporozumienie w sprawie kolejnego projektu. Norman o całej sprawie szybko zapomina, tym bardziej, że może liczyć na wsparcie.
Dylemat
Antony Train nie ma pojęcia o tworzeniu ubrań. Bardziej od wysmakowanych, wykonywanych w pojedynczych egzemplarzach sukni zdobionych cekinami pociągają go rzędy cyfr. Train jest producentem odzieży hurtowej, pozwala Normanowi na eksperymenty. Pyta mężczyznę czy życzy sobie wyższą pensję, czy sygnowanie ubrań własnym nazwiskiem.
Norell waha się niezbyt długo. Marzy co prawda o stworzeniu własnej marki, ale nie ma na to pieniędzy. Godzi się na tymczasowe rozwiązanie: niższe wynagrodzenie i darmowa reklama sprawiają, że szybko zapomina o decyzji, jaką musiał podjąć. W prasie, telewizji i radiu słychać głosy o kreacjach będących „symbolem statusu wśród amerykańskich kobiet”. To prawda. Stroje Normana nie są dla każdego. Obszyte futrem płaszcze, luksusowe tkaniny dorównują francuskim wyrobom. Obcisłe suknie „syreny” z trenem spływającym ku ziemi, wełniane dżersejowe sukienki inspirowane garniturami marynarzy to kolejne rewolucyjne pomysły projektanta.
Wykładowca
Lata 40. zaczynają się dla niego cudownie. Nagroda Coty Fashion Award otwiera dotąd wiele zamkniętych drzwi, w tym samym czasie Norell dosaje posadę wykładowcy na macierzystej uczelni. W Parsons School of Design uczy wymyślać kreacje, zdolniejszym studentom załatwia u siebie praktyki. W wolnych chwilach podróżuje do Paryża, gdzie nabywa satynę, aksamit, najlepszej jakości wełnę, złote i srebrne cekiny, którymi obszywa rękawy, dekolty bluzki i sukienek. W latach 50. o Norellu wie każdy znawca mody.
Odbywające się dwa razy do roku pokazy przyciągają śmietankę towarzyską, aby wejść do salonu mieszczącego się przy 550 Seventh Avenue oprócz zaproszenia trzeba przyjść w eleganckim ubraniu. Mężczyźni zakładają garnitury z obowiązkowymi czarnymi krawatami, kobiety mają na sobie wcześniejsze projekty Normana. Pod koniec lat 50. projektant otrzymuje zlecenie spędzające mu sen z powiek. Ma do stworzenia suknię ślubną Marilyn Monroe. Amerykańska aktorka marzy o długiej, delikatnej, podkreślającej urodę i koniecznie białej kreacji. Norman proponuje jej welon, a kiedy strój pojawia się na okładkach magazynów, po raz kolejny nie może narzekać na brak zajęć.
Pierwszy
Własne imperium mody od zawsze było jego marzeniem. Norman, utytułowany i mający pozycję w świecie gwiazd, właściciel salonu, nie może odpędzić się od klientek. Judy Garland, Jackie Kennedy Onasis, lady Bird Johnson to tylko niektóre osoby pojawiające się w salonie Norella. Ubrania mężczyzny pojawiają się też w filmach. „That Touch of Mink” i „Sex and the Single Girl” stają się kultowymi obrazami, do obejrzenia których ustawiają się długie kolejki chętnych. Norell nie przepada za obcinaniem kuponów od popularności.
Kiedy jakiś czas potem razem z firmą kosmetyczną Revlon tworzy pierwszy na rynku kwiatowy zapach, decyzja przynosi mu około 1 miliona zysku. Norman po raz kolejny udowadnia, że niemożliwe nie istnieje. Mimo nawału pracy zawsze znajduje czas dla rodziny. Kilka dni urlopu i rozmowy telefoniczne to dla tak zapracowanej osoby, jaką jest Norell, jedyne chwile wytchnienia. Kiedy pod koniec października 1972 roku umiera, Nowy Jork pogrąża się w zadumie. Norman Norell zrewolucjonizował myślenie o damskich sukniach. Wieczorowe kreacje bez dużych dekoltów zdobione cekinami stawały się obiektami pożądania nie tylko zwykłych śmiertelników, nawet gwiazdy nie zawsze mogły pozwolić sobie na ich kupno. Norman Norell nie udzielał zniżek, twierdził, że luksus powinien kosztować.