Każdy wzywa do dialogu, choć nikt nie chce rozmawiać. Każdy nawołuje do debaty, ale chodzi mu tylko o wykrzyczenie swoich racji. A im głośniej ktoś domaga się, by go wysłuchać, tym bardziej pokazuje, że sam słuchać innych wcale nie zamierza.
Polityka z pozycji służby, weszła w etap narzucania swojego patrzenia na świat. Co oznacza, że całkowicie zatraciła swoją pierwotną funkcję. Bo gdy w starożytnej Grecji rodziła się demokracja, przedstawiciel ludu wsłuchiwał się w jego głos, a potem przedstawiał plan na to, jak te postulaty może zrealizować. To pozwalało mu stawać się przedstawicielem ludu. Dziś ludu nikt nie słucha. Dziś to lud ma słuchać swoich przedstawicieli i do tego głosu lud ma dostosowywać swoje potrzeby i oczekiwania. Wyraźnie to było widać przy ogłaszaniu pomysłu „Okrągłego stołu polskiej oświaty”. Premier mógł wysłuchać głosu nauczycieli. Niestety, głos ten był zbyt gorzki, dlatego zaczął nauczycielom sam mówić, czego mogą od władzy oczekiwać, jednocześnie zapraszając ich do stołu, który symbolicznie z okrągłego stał się stołem prostokątnym.
Polityka weszła w etap, gdy głos ludu nie ma znaczenia. Ma znaczenie tylko zdolność ludu do postawienia krzyżyka na karcie do głosowania. Zamiast słuchać, politycy sami narzucają tematy, zamiast rozwiązywać problemy, sami te problemy generują, zamiast wyciągać rękę na zgodę, podnoszą ją, żeby nią grozić. Olga Tokarczuk pisała w jednej ze swoich prac, że “Najlepiej rozmawia się samemu ze sobą. Przynajmniej nie dochodzi do nieporozumień”. W politycznym monologu, który zastąpił dialog, kłótni nie ma. Bo nawet jeśli ktoś diametralnie zmienił swoje zdanie, to przecież sam siebie z tej zmiany poglądów rozliczał nie będzie. Tym bardziej, że nie było to zdanie dane w jakiejś sprawie, a tylko dla przypomnienia, na kogo oddać trzeba głos. Nic dziwnego zatem, że politycy przestali myśleć o takim pojęciu jak wspólne dobro rządzonego ludu. Dobrem jest tylko to, co daje głosy. Opozycja krytykuje wszystko, bo a nuż ktoś pomyśli, że sprzyja władzy. Władza dyskredytuje opozycję, bo a nuż ktoś pomyśli, że okazuje słabość. Fińskie przysłowie mówi, że „Ze słów mostu nie zbudujesz – do tego potrzebne jest drewno”. Nam niestety pozostaje już tylko polityczne słowo puszczane na wiatr. Słowo coraz bardziej puste.