“Polityka” i klątwa “śmiesznych tekstów”

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Ostatnie tygodnie w polskich mediach zdominowały zapowiedzi najnowszego filmu Patryka Vegi. “Polityka” ponoć rozliczy sejmowe elity i wstrząśnie opinią publiczną, nie zostawiając na znanych nazwiskach suchej nitki. Wrzucone do sieci fragmenty poszczególnych scen, a także kontrowersyjne wypowiedzi reżysera podkręciły temperaturę do tego stopnia, że wielu widzów już teraz, przed premierą, wyrobiło sobie opinię na temat dzieła. Skrajne emocje wywoływane przez potencjalny kinowy hit wskazują na to, że autor “Botoksu” znowu podbije serca ogółu, korzystając ze sprawdzonego przepisu.

Zastanawiacie się pewnie, o jaki przepis chodzi? Już spieszę z wyjaśnieniem. Otóż, od kilku dobrych lat, krajową kinematografią rządzi pewna specyficzna struktura fabularna. Wszystko zaczęło się, gdy Olaf Lubaszenko wypuścił na światło dzienne “Chłopaków nie płaczą”. Nagle opowiadanie dobrej historii przestało mieć znaczenie, a odpowiednio prowadzona narracja czy spójnie nakreślona intryga stały się nieistotnymi elementami. Popularność perypetii Kuby i Oskara całkowicie odmieniła oczekiwania masowej publiczności. Po 2000 roku od superprodukcji znad Wisły oczekuje się tylko jednego – “zajebistych tekstów”.

Eksplorując YouTube odnajdziemy setki filmowych kompilacji “najlepszych tekstów” albo “najśmieszniejszych dialogów” zawierających riposty wycięte z “Poranku Kojota”, czy “Job”. Wysoka oglądalność wspomnianych montaży ukazuje największy problem lokalnej kinematografii. Filmowcy z Polski wychowali sobie widownię, która nie poszukuje w X Muzie ekscytujących wrażeń audiowizualnych, a raczej preferuje kabaretowe kuglarstwo. Jeżeli przyjrzycie się większości kasowych tytułów RP, to zauważycie przede wszystkim niechlujną strukturę luźnej antologii skeczy, dostarczającą rozrywki jednorazowego użytku.

Tak więc, dokonania Patryka Vegi skutecznie kontynuują post-lubaszenkową filozofię. Jego kilkugodzinne składanki rubasznych dowcipów dotyczące kolejnych grup zawodowych nawet nie próbują udawać koherentnej formy. Warszawski twórca dokładnie wie, czego chce publika i zamierza podporządkować się powszechnym pragnieniom.

Rytm narzucony przez “Kobiety Mafii” albo “Botoks” szkodzi rozwojowi polskiego kina gatunkowego. Twórcy, zamiast szlifować swój warsztat, żeby podnieść poziom rodzimych sensacji, thrillerów oraz komedii, obniżają poprzeczkę jeszcze niżej. Niestety, cytowanie podwórkowych dialogów nie wystarczy, by uprawiać sztukę głównego nurtu. Co więcej, jeśli chcemy eksportować kinowe historie poza nasz ogródek, to tendencja do opierania całych fabuł na losowych dowcipasach o policjantach i lekarzach musi się po prostu skończyć.

Reklama

Chcę żeby moje klientki wzbudzały zazdrość | Theo Dimitri

Kolejny odcinek #TheCultureOfBeauty. Tym razem nasz prowadzący Rafael Grieger porozmawia z Theo Dimitrim – zdecydowanym mistrzem w swoim fachu. Theo to genialny szkoleniowiec fryzjerstwa i stylista. Dziś swoją wiedzę zaprezentuje nam w praktyce – na modelce.

Chcesz dojść do celu? Zadbaj najpierw o siebie! | Karolina Karolczak

Naszą gościnią jest Karolina Karolczak – ekspertka realizacji celów i wyników finansowych, mentorka skutecznego planowania. Wspiera liderów i przedsiębiorców w skalowaniu biznesu, zwiększaniu rentowności i transformacji organizacji. Twórczyni programu #CELOMANIA, który pomaga firmom zwiększać wyniki nawet o 30% rocznie. Pracowała nad strategiami w 24 krajach, współpracując z globalnymi markami jak Frugo, Levi’s, Black czy Grupa ENEL-MED.