Od zawsze chciałam tam być. Z roku na rok zawsze powtarzałam sobie, że w następnym roku to już pojadę. Dzisiaj nie mam siedemnastu lat, tylko trzydzieści i pojechałam tam po raz pierwszy! Dużo w tym roku spłynęło w kierunku Open’era uwag dotyczących muzyki i artystów jacy wystąpią, ale również pojawiło się mnóstwo komentarzy w sieci, jaki to lans, jaka próżnia i nadęcie. Po przejściu Świętojańską w drodze na obiad, stwierdziłam, że bez kurtki w panterkę, białych skarpetek Fila, warkoczyków z brokatem i Hunterów nie mogę się tam pokazać! Na ulicach można było zaobserwować wielu festiwalowiczów, znakiem rozpoznawczym była z pewnością opaska na ręku plus wyróżniające się kreacje. Jednak trzeba przyznać młodość rządzi się swoimi prawami. Ja w wieku 17 lat ciułałam kasę na nowy telefon, dzisiaj te dzieciaki nagrywają relacje na najnowszych iPhonach, piją wino prosto z butli i bawią się pod hasłem „za hajs matki baluj”. Wiecie dlaczego to robią? Bo mogą i tutaj stawiam kropkę, bo dalej nie chcę wchodzić z wątkiem w opis festiwalowiczów, bo jest on dosyć zróżnicowany, a najgorsze jest to, że połowa tych młodych ludzi, wcale nie przyjechała tam dla muzyki, ale może ja się nie znam i na festiwale muzyczne jeździ się w innym celu.
Kropka.
Mój pierwszy Open’er w życiu i być może ostatni.
Alter Art bardzo mocno rozbudził mój apetyt poprzednią edycją Open’era. Nie jestem zbyt wymagająca jeśli chodzi o artystów, jednak dla mnie numerem jeden jest i będzie zawsze polska muzyka, dlatego tak bardzo żałuję, że nie dane mi było zobaczyć koncertu Organka, Taco i Dawida w 2018 roku. Wierzę jednak, że jeszcze będę miała okazję zobaczyć ich na tamtej scenie! Śledząc opinie i komentarze w internecie, to poprzednie lata były zdecydowanie lepsze… Line-up od samego początku nie wyrwał mnie z butów, a trochę na to liczyłam. Kupowałam bilet ze świadomością, że na scenie będą petardy, dosłownie i w przenośni. Rozmawiałam z wieloma osobami, które są w Gdyni zawsze, co roku i jednogłośnie stwierdziły, że to najsłabszy line-up w historii Open’era. Serio, to musiało być tego lata, kiedy to ja postanowiłam odhaczyć ten festiwal jako „zaliczony”!
Moja bajka to zdecydowanie polska alternatywa i pewnie teraz ktoś zada sobie pytanie, czego szukałam na tym festiwalu. Chciałam zobaczyć naszych rodzimych artystów na tej scenie, chciałam zobaczyć tą scenę i chciałam po prostu tam być.
Nie żałuję nawet jeden złotówki, którą wydałam na bilet, na burgery po 40 zł, na alkohol za miliony monet, nie żałuję nawet minuty spędzonej tam, bo ten klimat będę wspominać jeszcze długo.
Open’er to gigantyczna przestrzeń, kilkaset hektarów pola festiwalowego. To masa ludzi, to przekrój różnych kultur i osobowości, to miejsce gdzie każdy jest w jakimś celu, nikt tam nie wszedł bez powodu, wszystkich łączy pasja, muzyka i dobra zabawa! Open’er to gigantyczna machina, scena, na której, jak podejrzewam, każdy polski artysta chciałby wystąpić. To z pewnością prestiż i gigantyczny sukces albo po prostu dobra muza i duże grono fanów. Tego lata królową była nie żadna Kylie, tylko nasza Daria Zawiałow… Byłam na jej koncertach już nie raz, ale to, co zrobiła w Gdyni to był rekord wszystkich koncertów razem wziętych. Ta dziewczyna to zjawisko, ta dziewczyna to przykład na to, że przy odrobinie szczęścia, masie determinacji i ogromu talentu można zajść daleko. Daria to też doskonały przykład do naśladowania i pokazywania palcem, że takie osoby jak ona to artystki przez duże A! The Smashing Pumpkins, zespół legenda, z głosów tłumu można było wywnioskować, że to zdecydowanie najlepszy artysta drugiego dnia festiwalu. Byłam pod samą sceną, to było coś pięknego! Scenografia, muzyka, ludzie, piękne wydarzenie, koncert do zapamiętania i wspominania! Kylie oczywiście porwała tłum, to była totalna impreza, dała niezłe show i zabrakło mi tylko dyskotekowej kuli nad głową, aby spiąć te dwa światy, choć osobiście totalnie tam nie pasowała…ale to moja opinia. G-Eazy fantastyczny koncert, energia, energia i jeszcze raz energia, która porwała wszystkich. Muzyka którą kojarzą wszyscy, nawet ja mimo, że na co dzień nie słucham. Do tego moja ukochana Bitamina! Ten koncert zapamiętam i za każdym razem, będąc na innych ich koncertach będę wspominać. Lało strasznie, ale to nieważne, chłopaki dali taki koncert, że czapki z głów! Jak sami powiedzieli, stojąc na scenie, marzenia się spełniają i to jest piękne!
Niektórzy pisali, że za dużo mainstreamu. Travis Scott, Lil Skies, Diplo, G-Eazy, Sheck Wes, Rudimental, Rosalia, JBalvin i jeszcze kilku polskich reprezentantów to przedstawiciele uwielbianych dziś przez młodzież gatunków, czyli autotune’owego hip-hopu oraz tanecznej elektroniki. Mi odrobinę zabrakło propozycji dla starszego pokolenia wychowanego na rocku, alternatywie czy nawet dobrej jakości popie.
Oczywiście Open’er wciąż jest czterodniowym flagowcem, ale trzeba przyznać, że 2020 rok to mega wysoko podniesiona poprzeczka dla organizatora. Czy podołają i nie zawiodą przekonamy się już niebawem!