Sześć najlepszych płyt mijającego roku i jeden łobuz na Łysej Polanie

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Ani się człowiek nie obejrzał jak nastał listopad. Bieganie coraz trudniejsze, bo niełatwo wyjść z domu w deszczu z perspektywą chlapania się po kałużach. Na całe szczęście muzyka pomaga. A to był naprawdę dobry rok dla muzyki. Tyle, że kiedy biegniesz, to nie zawsze słyszysz wszystkie niuanse, bo tu jakieś dzwony, tam syreny, klaksony, hałas miasta, zawsze się coś przedrze przez słuchawki.

– Bo dobrej muzyki trzeba posłuchać na najlepszym sprzęcie – powiedział Mariusz.

Gadaliśmy w Kraken Rum Bar o muzyce i o sporcie.

ford_2

– Dobry sprzęt pozwoli ci naprawdę wyłapać wszystko, co artyści, których lubisz, chcieli opowiedzieć.

– No tak, ale jaki sprzęt? Te słuchawki od mp4?

– Nie, ale gdybyś użył na przykład B&O Play, to usłyszysz wszystko. Moim zdaniem to najwyższa półka.

– No ale jak się do niego dobrać?

Od lat, odkąd wyemigrowałem ze Świnoujścia, nie miałem miejsca na sprzęt z najwyższej półki. Gdybym ustawił taki w domu, w którym teraz mieszkam, miałbym na karku Konserwatora Zabytków i pewnie jakiegoś inspektora ochrony światowego dziedzictwa ludzkości UNESCO. Lubię słuchawki, ale nawet najlepsze nie dają tego efektu, co prawdziwe nagłośnienie. I rozmarzyłem się, że wkładam do odtwarzacza „Human Comedy”, albo najnowszy Echobelly…

ford_1

– Wiesz co, Ford zaczyna montować sprzęt B&O w najnowszych modelach. Powinieneś spróbować, jak to smakuje w aucie.

Trzeba korzystać z rad mądrych ludzi. Odkurzyłem swoje kontakty z czasów, gdy testowałem samochody i odstawiłem Steffi do bezpiecznej przystani. Łypała na mnie spod oka. Nie jest dobrze porzucać zazdrosny kabriolet dla jakiejś nieznajomej flary, ale powiedziałem jej, żeby nie kręciła nosem, bo jak aktor jest do grania, dziennikarz jest od pisania. Wsiada, jedzie i pisze.

Ale w głębi serca pomyślałem, że ten Ford, nowiutka Fiesta, dwa tysiące przebiegu, jest taki trochę babski. Przez ten kolor jakiego nie umiem nawet nazwać, ale dziewczyny twierdzą, że ma to jakiś związek z perłową ekstazą. Ufff.

ford_(

Nie da się powiedzieć za wiele o nowym samochodzie, jeśli pokręcicie się razem dookoła centrum i zaparkujecie w jakiejś galerii handlowej. Zresztą parkowanie jest mocną stroną Fiesty. Doskonałe kamery, wrażliwe czujniki, duży promień skrętu, z każdej kabały, przodem, czy tyłem, wyjeżdża bez problemu. Tyle że samochód jest przecież od tego, żeby przynosić radość, a nie od tego, żeby stać na parkingach. Jeśli mieliśmy się poznać, to trzeba pojechać w podróż. Prognozy były doskonałe. Mróz i słońce. Świetna pogoda na Tatry.

Okazało się, że ten niewielki samochód potrafi nieźle zaszaleć i jeśli tylko wyłączyć mu ten okropny, supertrendy, mainstreamowy tryb „eko”, wyrywa spod świateł lepiej niż niejedna wielka kolubryna. To znaczy, że stosunek mocy do masy Fiesta dobrany ma idealnie.

Jest wtedy prawdziwym łobuziakiem.

ford_4

Trzeba jednak powiedzieć, że przy agresywnej jeździe, paliwa ubywa w tempie 7 litrów na sto. Co przy małej pojemności jest dosyć znaczącym rezultatem. Ale to już nie ta Fiesta co dawniej. Wnętrze jest przestronne, podłokietniki idealnie pod ręką, tak jak w samochodach klasy premium, sterowanie intuicyjne i termin ten odnosi się nie tylko do włączników świateł czy klimatyzacji (zresztą o światłach nie trzeba wcale pamiętać, bo samochód sam myśli o wszystkim), ale także do zarządzania multimediami czy panelem nawigacyjnym.

Z łatwością rozpędza się do 170 km/h, a dalej nie, bo przecież co weekend jest jakaś policyjna akcja polowań na jadących i na powracających.

Fiesta ma też tę wyjątkową zaletę, że kiedy nagle samochód jadący przed tobą w mieście wykona awaryjne hamowanie, to Fiesta natychmiast zatrzymuje się sama włączając na tablicy rozdzielczej czerwony komunikat o uruchomieniu systemu zapobiegania wypadkom.

Uff!

Byłem kiedyś na torze w Lomell i nie potrafiłem uruchomić tego systemu w warunkach loboratoryjnych, a tu proszę, w Alejach w centrum Krakowa. Ty stara krowo w swoim wielkim SUV-ie, jeśli nie potrafisz, cholera, jeździć, to w domu siedź! A to pan znany aktor, to ja bardzo przepraszam. No co trąbicie, barany, co trąbicie, autograf biorę, cholera jasna, utrapienie z tymi ludźmi. Tak, niech pan napisze, że na pamiątkę dnia, kiedy spojlery naszych aut o mały włos nie doznały trwałych odkształceń.

ford_5

Jeśli wyłączyć tryb „eko”, potrafi bez kłopotów wyprzedzić ciężarówki na wąskich serpentynach pod Łysą Polaną.

Przeszklony dach, pozwala wpuścić do kabiny tyle samo słońca, co wpuściłby kabriolet, ale zatrzymuje deszcz, wiatr i wszystkie niepotrzebne dźwięki. A to jest kluczowe zagadnienie w charakterystyce nowej Fiesty. Bo przede wszystkim jest to samochód do słuchania muzyki. Mariaż Forda i B&O PLAY, producenta sprzętu nagłośnieniowego, który w ciągu ostatnich sezonów z powodzeniem zawojował rynek, daje potężny efekt. Basy chodzą do samego spodu, czujesz je w lędźwiach, a jak dasz mu popalić, to nawet w płucach. Uderzenie w żołądek jest takie, jak przy skoku na bungie. Wysokie tony potrafią skruszyć nawet implanty zębowe, balans jest idealny, wytłumienie pojazdu na wysokim poziomie, choć to przecież nie jest tuningowany, ale fabryczny model! Przy 170 jest wciąż dobrze, mój kabriolet przy takiej prędkości łopoce jak modlitewna chorągiewka nad mroźnym Tybetem.

ford_8

Cały sekret w tym, jaką muzykę dobrać na długą podróż. Wybrałem moje ulubione albumy. Najlepsze płyty 2017 roku. Wciąż nie wiem, w jakiej kolejności ustawić je na podium: depresyjną, gęstą i piękną płytę The National, energetyczny LCD Sound System, antyklerykalny Father John Misty, refleksyjny Roger Waters, zadziwiający, epicki Eloy, czy doskonały Echobelly? Nie umiem się zdecydować. Muszę trochę pojeździć z ta muzyką.

The National śpiewa „urodziłem się po to, żeby być z tobą”. Kiedy wróciłem do Warszawy, sądziłem, że mogłoby się nam udać. Zakręcony, milczący słuchałem jak mówisz „pewnego dnia, będę miała wszystko, czego pragnę”. A Nowy Jork znów się postarzał. Zmienia skórę jak dziesięć lat temu. Gdybyś włożyła w to serce, zatrzymałabyś mnie w jednej chwili, a teraz umieram z samotności”… I jak nie polubić auta, które rozumie cię do samego spodu? Za szybą olbrzymie słońce. Dopiero co wzeszło po słowackiej stronie Tatr. Kiedyś miałem w Osturni zbudować dom. Przerzucam płytę. „Are You feeling depressed?” pyta Father John Misty.

Reklama