Pierwsze strony gazet, lista 100 najbogatszych Polaków, start-upy, milion w rok. Setki tysięcy fanów, dwa koncerty dziennie, niezliczone ilości sprzedanych płyt. To dopiero są triumfy! Pozazdrościć? Przecież każdy z nas każdego dnia osiąga jeszcze bardziej spektakularne sukcesy, o których jednak nikt nie usłyszy, nikt nie napisze, a pomimo to są dla nas samych i dla naszych najbliższych najważniejsze. Nie wszyscy możemy być gwiazdami rocka, poczytnymi pisarzami czy właścicielami firm z listy tych największych i najbardziej dochodowych. Wszyscy jednak możemy być ludźmi sukcesu! Spełnieniem jest przecież każdy dobrze przeżyty dzień, każdy uśmiech najbliższej osoby o poranku (fakt, że osoba ta jest obok nas to przecież nie tylko kwestia szczęścia, ale i nasz osobisty sukces), możliwość realizowania się w życiu prywatnym przez zainteresowania, hobby czy sport, jak i zawodowym – za sprawą pracy oraz innych aktywności, nawet jeśli nie przynoszą nam one milionowych dochodów.
Czy zastanawialiście się kiedyś ile drobnych zwycięstw składa się na każdy dzień, na całe nasze życie? Po przebudzeniu toczymy boje z samym sobą i walczymy z dzwoniącym zwykle za wcześnie budzikiem. Późniejsze dokonania zależą od tego czy jesteśmy singlem bez dobytku, singlem z psem, kotem albo chomikiem, czy też freelancerem, a może pracownikiem etatowym. Do tego dołóżmy do wyboru: dzieci, śniadanie, samochód, tramwaj, pracę, kawy, spotkania, maile, telefony, powroty, zakupy, ogród, sprzątanie, gotowanie, seks, przyjaciół, znajomych… Przecież żeby ogarnąć życie w XXI wieku trzeba być człowiekiem sukcesu. Statystyczna osoba w ciągu tygodnia przyjmuje tyle informacji, ile nasi pradziadowie przez całe swoje życie, a my przecież świetnie dajemy sobie ze wszystkim radę – kolejny powód do chwały!
Uważam się za człowieka sukcesu – żyję na własnych zasadach i robię to, co uwielbiam. Mam obok siebie ludzi, których kocham, lubię, podziwiam i szanuję. Realizuję się, zwyciężam, jestem. Czego i Wam życzę.