Monika, niespełna trzydziestolatka. Pewna siebie, mocna w uścisku dłoni, atrakcyjna i zadbana. Kobieta biznesu, to było widać, słychać i czuć od wejścia. Mężatka, w tle z panicznym lękiem przed ciążą.
Po wielu terapiach… z doskonale namierzonym problemem…Matką.
***
Monika była wpadką. Ojciec biznesmen nie był zakochany w jej Mamie, ale była piękna, więc z racji sytuacji postanowił się z nią ożenić. Kiedy urodziła się Monika, zgarnęła całą jego uwagę. Stała się jego oczkiem w głowie, za to solą w oku Matki.
Monika nigdy nie czuła matczynej miłości, choć Matka o nią dbała, jednak tylko zewnętrznie. Cudne ubranka, najlepsze przedszkole, potem szkoły, zajęcia dodatkowe, wakacje. Monika wzrosła w dobrobycie. Zauważyłam ten błysk satysfakcji w oku, kiedy powiedziała, ze Ojciec chyba zabiłby Matkę, gdyby coś się z nią wydarzyło niewłaściwego.
Tata według niej był najlepszy, najmądrzejszy, kochany.
Była prawą ręką Ojca w firmie, wiele mogła i wiele dźwigała na swoich barkach.
Barkach kobiecych, dziecięcych.
Matka z nią rywalizowała o uwagę Męża, niestety w najgorszy z możliwych sposobów…wciąż umniejszając Monikę przy Ojcu. Skutkowało to tym, że Monika utrwalała niechęć do Matki, a Matce nie dawało to nic, poza coraz gorszym nastrojem w domu.
Rodzice często się kłócili, ale funkcjonowali. W międzyczasie Mama zaczęła brać środki uspokajające, które często gęsto zapijała winem.
Kiedy Monika miała 12 lat nastąpiło wielkie bum w ich rodzinie. Ojciec wdał się w romans, co totalnie załamało Mamę Moniki. Trafiła do szpitala, później na odwyk…jeden, drugi, kolejny.
Monika cierpiała, porozdzielana na kawałki pomiędzy ślepą miłością do Ojca, lękiem o życie Matki i potrzebą uznania, akceptacji przez nią a bezradnością dziecka. Chciała sprostać wysokiej poprzeczce księżniczki wyniesionej na piedestał…mądrej, ślicznej i odpowiedzialnej.
W sytuacji jaka nastąpiła, Ojciec zakończył romans i wrócił z powrotem na łono Rodziny, a Monikę zdetronizował nawyk Matki – alkohol.
Ich życie zaczęło się toczyć wokół tego, czy Matka pije czy nie. Ojciec zaangażował się bardzo w poprawę ich życia rodzinnego.
Sytuacja się odmieniła.
Teraz to Monika musiała chodzić na palcach wokół Matki i dbać o jej komfort, by ta nie piła.
Mama szybko zauważyła, jakim narzędziem dysponuje i zaczęła się ich wieloletnia gra o tron.
***
Monika kilka lat wcześniej poznała Kubę, zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Dał jej czułość, dobrą zabawę i stabilność. Czuła się przy nim bezpiecznie. Oboje pochodzili z zamożnych domów, oboje dużo pracowali, pieniądze w ich relacji były tylko tłem. Po dwóch latach pobrali się. Oboje zapracowani, ale zawsze za sobą. Takie „bratnie dusze”. Jedyny cień ich relacji to paniczny lęk Moniki przed ciążą. Irracjonalny, bo przecież „kiedyś” chciałaby mieć dziecko, ale im bardziej zbliżała się do „kiedyś”, tym było jej coraz ciężej. Coraz rzadziej się kochali, co Monika tłumaczyła ekspansją firmy na rynek międzynarodowy i związanych z tym zwiększenia obowiązków oraz presji.
Chciała w to wierzyć, ale jednak zjawiła się u mnie. Miała już za sobą ustawienia rodzinne, terapię DDA, mnóstwo warsztatów rozwoju osobistego i dalej czuła, że kręci się w kółko. Wszystko wiedziała, ale problem wciąż był na swoim miejscu. Trafiła do mnie przez koleżankę, której ciocia przestała popijać po tym jak z nią popracowałam. Szukała sposobu, by wyciągnąć Matkę z nałogu i zdjąć ją sobie wreszcie z głowy. Chciała się odciąć i zacząć oddychać pełną piersią.
Nie wiedziała, że to zła intencja była.
Nikt od nikogo nie może się odciąć, a zwłaszcza od Rodziców (mam na myśli sferę mentalno-emocjonalną, co nie wyklucza sytuacji, gdy realny brak kontaktu z Rodzicem dysfunkcyjnym jest jedynym wyjściem do spokojnego życia). Kluczem jest zrozumienie i świadome uwolnienie emocji z ciała.
Ten proces robimy dla Siebie.
Choć na pozór spokojna i uśmiechnięta, w środku była pełna oporu do Matki i sytuacji. Od dziecka chodziła z nadmiarem żalu, wkurwa, rozczarowania, samotności i bezsilności, a pod tym wszystkim pierwotnej tęsknoty za utraconym dzieciństwem, za czułością Matki, do której nigdy nie miała otwartego dostępu.
***
Monika, oczywiście nieświadomie, ustawiła się wewnętrznie (energetycznie) jako Żona swojego Ojca, a jej Matka jako Córka swojego Męża (najprawdopodobniej weszła w tę relację z deficytem uwagi Ojca). Tutaj nikt nie stał na swoim miejscu w systemie rodzinnym.
Monika od zawsze energetycznie mocno zasilała swojego Ojca, co czuła Matka i była o ten wpływ zazdrosna.
Nie miała ani Córki, ani Męża, dlatego podświadomie traktowała Monikę jak rywalkę. W ich relacji dominowała złość i konkurencja. Ojciec Moniki swój napęd do życia i kariery czerpał z kobiecej energii Moniki, którą hołubił zamiast Żony, co w każdym przypadku jest fatalne w skutkach dla Córki.
W prawidłowej relacji to Partnerzy są pierwsi dla Siebie, a dzieci zawsze drugie. Dziecku wolno być dzieckiem, nie może partnerować Rodzicowi. To za duży ciężar.
Monika nawet jako mężatka wciąż miała ogromny wpływ na życie Ojca, nie tylko jako jego zastępczyni w firmie, ale też w jego życiu prywatnym. Doradzała mu często na zakupach, w wyborze wakacji, kupowała mu książki. Kolacje też często jadła w restauracjach razem z nim, przy okazji omawiając sprawy firmy. Dopiero u mnie zdała sobie sprawę z tego, że z Tatą czuła się bardziej kobieco niż przy Kubie, swoim Mężu.
Doznała wstrząsu i pierwszy raz zobaczyłam w jej oczach zrozumienie dla Matki.
Monika miała dużo uwagi Ojca, z jednej strony dając mu kobiecą energię, która powinna płynąć w jego kierunku od Matki, a drugiej wzmacniając w sobie męski aspekt, przez co stała się twarda i zablokowana na macierzyństwo. Wewnętrznie nie wiedziała jak być Matką, bo to czego doświadczyła było dla niej traumą.
Chciała imponować Ojcu, za to przy Kubie wchodziła bardziej w rolę jego Siostry niż Żony. Dlatego namiętność gasła w ekspresowym tempie.
Nienawiść do Matki była głównie mentalna. Na poziomie duchowym miłosna więź z Matką jest niezbędna dla dobrego samopoczucia w ciele, przede wszystkim dla Dziewczynki. Monika w ogromnym zakresie wyparła z siebie tę naturalną, ludzką potrzebę, płacąc za to utraconym dzieciństwem i pomimo sukcesów wewnętrznym rozbiciem. Powoli odmrażałyśmy jej ciało z warstw emocji, które stało się jak pancerz, a Monika zaczęła świadomie wychodzić z uwikłania.
Proces trwa…wszystko powoli ustawia się na właściwe tory.
****
A Ty kim jesteś wewnętrznie dla Mamy, a kim dla Taty?
Pierwsza myśl, uczucie się liczy!