Przeglądając różne naukowe strony internetowe wyskoczyło mi nagle powiadomienie, że wykonałem pięciomiliardowe wyszukiwanie w wyszukiwarce Google.
Ogarnęło mnie tym większe poczucie szczęścia, że wydarzenie to łączyło się z wygraną. Otóż mogłem wygrać telewizor. Wystarczyło tylko, że wyślę Google’owi weryfikującego SMS-a za jedyne 6 PLN. Pomyślałem, że szkoda nie skorzystać. Poprzedni zwycięzca, Pan Jenkins z Brukseli w Belgii tak zrobił i muszę przyznać, że na zdjęciu wyglądał na naprawdę zadowolonego.
W tym samym oknie, tylko w karcie obok, otworzyła mi się druga karta, która otworzyła mi się samoczynnie. Jakby jakimś boskim zrządzeniem losu, w tym samym momencie, w którym klikałem, że chcę ten telewizor, co Pan Jenkins. Zajrzałem i tam, licząc, że może szczęście uśmiechnie się dzisiaj do mnie dwa razy i zaoferowano mi „duże członki z mojej okolicy”.
Nie miałem pojęcia, że w mojej okolicy jest tak dużo penisów w takich rozmiarach! Poczułem się jednocześnie w dobrym towarzystwie i trochę sfrustrowany. Do pozostania na stronie zachęciły mnie tylko wyraźnie zadowolone twarze innych, licznych użytkowników.
Nie jestem w stanie stwierdzić, czy wszyscy cieszyli się z tego samego, ale zwróciłem szczególną uwagę na jednego użytkownika ze źle ustawioną kamerką, która pokazywała, jak swobodnie czuje się w domu, przed ekranem swojego komputera.
Chciałem mu ze szczerego serca pomóc i powiadomić go o tym, że wszyscy w Internecie widzą teraz, że jest nie tylko czarnoskóry, ale i obrzezany, na co on wykrzyczał mi do słuchawek, że za niewielką opłatą opowie mi coś o sobie.
Wrodzona uprzejmość, ale też i chyba zwykła ludzka ciekawość nie pozwoliły mi długo trzymać go w niepewności. Dodam, że pan Szwanc bardzo nalegał, żebym się w końcu zdecydował.
Wywnioskowałem, że nazywa się Szwanc, gdyż wielokrotnie i bardzo głośno mi się przedstawiał. Dodatkowo krzyczał „sznel, sznel”, czym wywierał na mnie ogromną presję i zdradzał, że jest narodowości niemieckiej.
Postanowiłem mu nawet przelać te kilka euro, ale wtedy okazało się właśnie, że za poprzedniego SMS-a, który miał mi umożliwić otrzymanie efektownych rozmiarów telewizora z Brukseli, zapłaciłem więcej, niż początkowo myślałem.
Na pewno nie 6 PLN.
Czy czegoś się dzięki tym dwóm historiom nauczyłem?
Chyba tylko tego, że Unia Europejska znowu mnie okradła, a radość z efektownych rozmiarów bywa względna.
Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że na jednej z tych stron obiecywano mi natychmiastowe wpisanie do Galerii Sław i przesłanie mi wraz z telewizorem oryginalnego „Certyfikatu Zwycięzcy”, a na drugiej nie ważne co, ważne z kim.
Czy zatem dałem się nabrać?
Wciąż twierdzę, że nie.
Przyznaję, że sama obecność obrzezanego Niemca, powinna była wzbudzić moje wątpliwości, nie wiem nawet czy nie większe niż obecność Brukseli w tym przekręcie, przed którą to wielokrotnie mnie za pomocą różnych mediów ostrzegano.
Ostrzegano mnie może i także przed phishingiem, ale kto by się oparł temu certyfikatowi zwycięzcy, proszę pokażcie mi go palcem!
Owszem mogę się przyznać do błędu, uderzyć się we własne piersi i nawet ponieść konsekwencję swoich czynów, ale z drugiej strony, czy nie uległbym wtedy naciskom ludzi mówiących do mnie w obcych językach i czy nie na to właśnie liczy Bruksela?
Bądźcie czujni!