Producenci, szczególnie ci niemieccy, bardzo często wydają auta z limitem prędkości ustawionym na 250 km/h. Sportowe wersje poszczególnych modeli można legalnie „odbezpieczyć”, by rozwijały jeszcze większe prędkości. Podobną praktykę chce zastosować Volvo, z tą różnicą, że ograniczenia nie będzie można w ogóle zmienić. Powód? Zero wypadków spowodowanych nadmiernym przekroczeniem prędkości.
Szwedzi postawili sobie bardzo ambitny cel. Jest nim brak zgonów u kierowców Volvo. Pomóc w tym ma redukcja maksymalnej prędkości do 180 km/h. Ma być to limit, którego nie będzie można fabrycznie już zdjąć. 180 kilometrów na godzinę to i tak bardzo dużo. Wiele wypadków jest spowodowanych przez drastyczne przekroczenie prędkości. Volvo chce wyjść temu na przeciw. W Polsce w 2019 roku aż 6268 wypadków spowodowano przez nieodpowiednie dostosowanie prędkości do warunków na drodze.
Pierwszymi modelami, które zostaną dostarczone klientom z fabrycznymi blokadami prędkości do 180 km/h, będą S90 i V90 po faceliftingu. Egzemplarze trafią do klientów już pod koniec lata, lecz Szwedzi planują wprowadzić więcej ograniczeń prędkości w przyszłości. Na przykład, samochód automatycznie obniży prędkość maksymalną w zależności od warunków na drodze i obszaru, w którym się znajduje. Kierowca jadący w nocy obok szkoły nie będzie mógł przekroczyć narzuconej przez auto prędkości.
Czy waszym zdaniem elektroniczne blokady Volvo są słusznym rozwiązaniem?