Plejada gwiazd w Muzeum Literatury. Tadeusz Rolke fotografuje świat słowa

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

 

Zebrała się literacka śmietanka towarzyska niegdysiejszej Warszawy, pisarskie gwiazdy stołecznych salonów, na wspomnieniowym raucie umożliwionym przez Tadeusza Rolke. Do 20.02.2022 trwa bowiem w Muzeum Literatury fotograficzna wystawa „Rolke. Historie literatury”.

Plejada literackich sław obejmuje nazwiska takie jak (w neutralnej kolejności alfabetycznej):  Władysław Broniewski, Jan Brzechwa, Maria Dąbrowska, Stanisław Dygat, Elżbieta Ficowska, Stefania Grodzieńska, Jarosław Iwaszkiewicz, Jerzy Kosiński, Maria Kuncewiczowa, Antoni Słonimski – między innymi.

To nie lada ekscytacja: patrzeć na ożywione fotografią, w żywym kontekście epoki osadzone, twarze tych, których uwieczniły – by nie powiedzieć spetryfikowały – w naszym odbiorze kanony, w tym lekturowo-szkolne. Tu klasycy i klasyczki balują, dyskutują, deliberują, perorują, bywają, śmieją się, migoczą. Żyją.

Tego pysznego wyboru dokonał kurator, historyk literatury Jarosław Borowiec, na podstawie dotąd rozproszonych zdjęć wykonanych przez czempiona fotografii na potrzeby łamów magazynów „Stolica” i „Polska”. Powstały przy okazji wydarzeń literackich, kongresów, jubileuszy, spotkań autorskich i innych środowiskowych zdarzeń. Na fotoreportażowych cyklach Iwaszkiewicz w Stawisku dokazuje z psem, a Konwicki, w swej Warszawie, kontempluje obuwie „wyłącznie na talony ze stołecznego województwa warszawskiego”. W latach ’70, przebywając wówczas na stałe w Niemczech Rolke utrwala na kliszy z kolei przyszłych laureatów Nobla (Odiseasa Elitisa, Güntera Grassa)  – wprawniej niż ktokolwiek inny, w efekcie jego ujęcia królują na międzynarodowych okładkach. Jak stwierdza portretowany i cytowany na wystawie Tomasz Łubieński: „Tadeusza najbardziej ciekawi człowiek.” Jeden człowiek, sam arcyciekawy (po liczne dowody odsyłam do wywiadu-rzeki Małgorzaty Puzyńskiej „Moja namiętność”), skupił w soczewce swego aparatu tak pokaźne – zarówno liczebnie, jak i symbolicznie – grono.

Ekspozycji towarzyszy krótki czasowo, bo ledwie dziesięciominutowy, lecz bogaty erudycyjnie wywiad z fotografem. Dla siebie wzięłam sobie z niego określenie: „Ludzie zamknięci optycznie”. Oraz silne postanowienie czytelniczej poprawy. Bowiem współczuje Rolke młodszym pokoleniom, że nie czytały „Łuku triumfalnego” Remarque’a – tak sugestywnie, że sama sobie zaczęłam współczuć tego lekturowego niedopatrzenia i poprzysięgłam nadrobić. Z radością stwierdzam natomiast, że współdzielimy przynależność do fanowskiego teamu Gombrowicz.

 

„Tworzenie dobrej fotografii wymaga samotności” – takie stwierdzenie jej autora przyświeca wystawie. Szanuję słowo speca, lecz nie zgadzam się, co dwie pary spostrzegawczych oczu to nie jedna. Choć para oczu Tadeusza Rolke wychwyciła z pewnością o niebo więcej wspaniałości, niż liczne inne statystyczne oczu pary razem wzięte.

Wciągają urozmaicające (nie żeby fotografie wymagały tu urozmaicenia) podpisy. Ot choćby Jacka Żakowskiego przypomnienie zasad panujących przy słynnym stoliku w Czytelniku. Fantazyjnie rygorystyczny regulamin, przywodzi na myśl kodeks Witkacowskiej firmy portretowej: „Osoba raz zaproszona nie ma prawa uważać, że może tu sobie siadać, kiedy zechce”, „Osoby nieuprawnione nie powinny opowiadać dowcipów, bo i tak nikt nie jest w stanie zrobić tego lepiej niż Holoubek, a wszystkie najśmieszniejsze dowcipy on już opowiedział”, „Nie wolno uporczywie milczeć, bo stolik to nie miejsce dla pasożytów, którzy żerują na cudzym gadaniu” etc.

 

Kończę wspomnieniową prywatą: pracując przed laty w Polinie dostrzegłam faceta, który cykał fotę mi i koleżance. Na moje obruszenie: „Ej, facet nam cyka fotę bez pytania” koleżanka stwierdziła: „Marta, to Rolke”. Ok, Tadeuszowi Rolke cykać foty bez pytania pozwalam.

Reklama